ZŁE OKO – Wiara w uroki i zarastanie chwastami

zle-oko-anxious-magazine

Złe oko – pradawne i rozpowszechnione w wielu kulturach wierzenia w to, że spojrzenie pewnych osób może sprowadzać cierpienie i nieszczęście, jak ubóstwo, choroba czy nawet śmierć.

Rozpowszechnioną formą tego wierzenia jest pogląd, że nieszczęścia sprowadzają same tylko spojrzenia oczu w jakiś sposób niezwykłych (np. przez pewne schorzenia, jak zez czy katarakta), co ma charakter nieświadomy. Inna jego forma to wiara w “złe oko” jako świadomą szkodliwą praktykę magiczną.

Za projektem ZŁE OKO skrywa się Olga, która od kilkunastu lat mieszka w Norwegii. Uprzednio, jeszcze podczas egzystencji w Polsce, udzielała się jako basistka w projekcie DNO. Zespół ten zakończył swą działalność w 2011 roku, a w międzyczasie zrodziło się ZŁE OKO.

I to właśnie tu, Olga kontynuuje swą nie tylko muzyczną ścieżkę. Tworząc mocne dźwięki, gdzie daje upust swoim emocjom i złości. Atak, hałas, trans – poparte bombardowaniem bardzo bezpośrednim werbalnym przekazem („Rozdarci między dziwką / A Maryją Dziewicą (…) Modlicie się za nas / Chcecie prowadzić nas za rękę / Ze złej drogi pomóc zejść / Całując w stopki / najświętszą panienkę”) roztacza się nad swoistą miksturą (jak sama określa) feminonoise – drone- punka przyprawiane ponurą, ciężką, bezlitosną elektroniką.

O tym, o idei DIY i wielu innych sprawach rozmawiam z Olgą. Zapraszam.

Artur Mieczkowski



UŻYTA//NADUŻYTA//ZUŻYTA

To zaczęło się dawno temu
Ale trwa nadal.
Ona siada twarzą do kąta
i plecami do świata.
Siedzi w kuchni i się kiwa,
coś sobie tłumaczy.
Może można było coś zrobić?
Ale jak?

UŻYTA//NADUŻYTA//ZUŻYTA

Budzi się o 04:00 rano zawiedziona,
Że nie odszedł on,
tylko odszedł sen.
Trzeba by się kiedyś wyrzygać
na lewą stronę,
Żeby zasnąć.


Artur Mieczkowski: Cześć Olga. Na wstępie opowiedz o początkach ZŁE OKO? Kiedy zaczęłaś swój projekt, co Cię do tego popchnęło?

Olga: Projekt ZŁE OKO zaczęłam około 2008–2009 roku, bardziej jako projekt ilustracyjny do moich urbex’owych spacerów, kiedy fotografowałam miejskie i podmiejskie budynki, szczeliny i rozpadliny. Z tego potem zaczęły powstawać kolaże, które teraz są ilustracja do moich koncertów. Zawsze lubiłam koncerty, na których był i dźwięk, i obraz. Zaczęłam robić pierwsze kawałki, to była niemalże ekstaza, widząc, że można robić muzykę samodzielnie. Ekstaza opadła, jak się dowiedziałam, że trzeba robić miks i mastering. 

Powoli zaczęłam dłubać swoje kawałki, ale nadal jeszcze grałam w punkowej kapeli na basie, i to było ważniejsze. Nie za bardzo wiedziałam kogo pytać o produkcje elektroniczne, żeby to jeszcze brzmiało jak Negativland spotyka Godflesh spotyka God, spotyka Cosey Fanni Tutti, która spotkała Jarboe. Oczywiście nic z tego nie wyszło, no bo i jak? Nadal, jednak uważam, że dobrze jest mieć marzenia:).

Następnie życie ułożyło się tak, że postanowiłam pojechać do Norwegii na 4 miesiące, a zostałam na 13,5 roku. Zespół w Warszawie przestał mieć regularne próby i musiałam coś wymyślić.

Przez 6 lat pracowałam jako stage hand w różnych klubach w Oslo i na festiwalach. Muzycznie nie zrobiłam nic, ale obejrzałam masę koncertów, no i praca jako show call na np. The Residents albo The Stooges, to jest niesamowite szczęście. Miałam wtedy dużo czasu, żeby wymyślić, co chce robić.

Zaczęłam z mozołem nagrywać piosenki w domu, ale z zajawka, że robię sama swój projekt. Ten mozół trwa do dziś. Nie zapomnę pierwszego koncertu w maleńkim ArtBarze w Oslo. Przyjechałam autobusem, napiłam się wody, mikrofon był przylepiony taśmą gaffa do statywu od mopa. W środku sami znajomi. Nagłośnienie to chyba były głośniczki telefonu komórkowego. Zajebiście. Zagrałam i poszłam na autobus. Wtedy pomyślałam, że mam pomysły na nowe kawałki i że chce mi się dalej to robić.

ZLE-OKO-Anxious-Magazine
Fot. Joanna Olichwer

AM: Swego udzielałaś się z punkowym zespole DNO. W ZŁE OKO czuć tę ideę anarcho-punkową.

O: Tak, DNO było (w miarę) aktywne między 2001–2011. Powstało w pokoju, w punkowej kamienicy w Milanówku, gdzie mieszkaliśmy z grupą przyjaciół. W tym pokoju odbywały się też pierwsze próby. Mam bardzo duży sentyment do tego projektu, przede wszystkim dlatego, że był to zespół towarzyski, z którym nadal się lubimy. Idea anarcho – punkowa jest absolutnie punktem wyjścia i dwadzieścia lat później jej duch jest jeszcze przynajmniej trochę obecny, w tym, co robię.

AM: „Cykuta // Cicuta” to twój debiut pod szyldem ZŁE OKO w nakładzie 23 egz. Idea DIY zachowana.

O: Nakład 23 egzemplarzy szybko się wyczerpał, bo go w większości rozdałam, więc potem siedziałam i wycinałam wieczorami booklety do nakładu 2–23, 3–23 itd.

Z DNO też robiliśmy płyty sami i kleiliśmy metalowe okładki przed koncertami. Lubię DIY – naprawdę fajnie jest robić samodzielnie różne rzeczy. Ma to swój sens i nie minęło mi to. Oczywiście też bez hardline.

AM: À propos idei — w Twoim przypadku jest ona równoległą sferą z muzyką. Atak, hałas i bombardowanie przekazem werbalnym. Na co/kogo krzyczy ZŁE OKO?

O: Szczerze mówiąc, chętnie krzyczałabym więcej. Od połowy lat 90 czuje się częścią różnych nieformalnych grup wolnościowych, m.in. feministycznych. Więc obchodzi mnie to, co się dzieje w Polsce. Na naszych oczach dzieje się kompletna erozja podstawowych praw człowieka m.in. na granicy polsko- białoruskiej, jakiś ponury surrealizm jałowych dyskusji i decyzji o prawach kobiet czy osób LGBTQIA+++. Szalone krucjaty przeciwko wszystkiemu, co inne. Do tego pedofilia w kościele, telewizja narodowa i jakieś Instytuty Rodziny i Demografii. A jako ścieżka dźwiękowa: „Bogurodzica” odśpiewana drżącym głosem przez radną w Starym Sączu. Jak tu nie krzyczeć? 

Fot. Joanna Olichwer

AM: Nie ma co ukrywać, że świat mocno się spolaryzował i jest to temat na pewno na osobną dyskusję, raczej poza ANXIOUS :). Nazwa ZŁE OKO czym jest dla Ciebie? Wyraz buntu, sprzeciwu?

O: Nie, nie specjalnie jest to wyraz buntu. Kiedy Złe OkO było jeszcze w powijakach i pomysłem na wizualny projekt, gdzieś koło 2008–2009, chciałam jakoś połączyć to, że interesuje mnie estetyka industrialna, urbexy, ale też ruina, zarastanie miejsc chwastami, jakaś taka zwykłość tego, co mijamy codziennie po drodze. Zrobiłam sporo fotografii, bez jakiejś pasji fotograficznej, bardziej, żeby zatrzymać sobie to na co akurat patrzylam. Ciekawi mnie to, co właśnie mało spektakularne, ale jest wokół: zarówno rośliny, jak i budynki. Szczelina, ruina, zarastanie. Tego w Polsce jest sporo, zawsze na coś się trafi. Oprócz tego zawsze mnie interesowała etnologia, lubiłam czytać np. opracowania badań terenowych o tym, w co wierzyli ludzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wiara w złe oko, w uroki jest dość powszechnym zjawiskiem spotykanym w wielu kulturach. Posądzenie o złe oko wykluczało z grupy, było takim naprawdę potężnym narzędziem ukarania członkini lub członka społeczności, stygmatem. Oznaczeniem kogoś, kto jest Inna lub Inny i nie pasuje ze względu na cechy fizyczne, lub sposób bycia. Inni są dla status quo grup zagrażający i często zostają za to ukarani posądzeniem o to, że chcą coś zabrać, albo projektuje się na nich strachy i niechciane cechy jak zawiść, zazdrość, lęk.



CYKUTA

Jak wy nas strasznie nienawidzicie
Z zaciśniętymi pięściami krzyczycie,
Że slabya, że głupia,
ma obwisłe cyce.
Niech spierdala do garów.
To młot na czarownice.
Młot na czarownice.

Mowa zaburzona,
Głowa zatruta.
Tojad- szalej- cykuta.
Jędza- zaraza- żmija- kurwa.
Tojad- szalej- cykuta.

Modlicie się za nas.
Chcecie prowadzić nas za rękę.
Ze zlej drogi pomoc zejść.
Całując w stopki
najświętsza panienkę.
Sadzacie sobie małe dzieci na kolanach
tulicie je i głaszczcie.
Niech wasz bóg ma je w swojej opiece.
Niech wasz bóg ma je w swojej opiece.

Mowa zaburzona,
Głowa zatruta.
Tojad- szalej- cykuta.
Jędza- zaraza- żmija- kurwa.
Tojad- szalej- cykuta.

Jak wy nas strasznie nienawidzicie.
Budzicie się zlani potem.
Rozdarci miedzy dziwka
A Maryja Dziewica.
Wierzycie, ze ogień wszystkich oczyści.
W waszych oczach ciągle plonie stos.
Stodola dymi.
Wokół ludzie z ostrzami kos.

Mowa zaburzona,
Głowa zatruta.
Tojad- szalej- cykuta.
Jędza- zaraza- żmija- kurwa.
Tojad- szalej- cykuta.

Mowa zaburzona,
Głowa zatruta.
Tojad- szalej- cykuta.
Cykuta- tojad- szalej!
Księżyc przybrał w Czarny Poniedziałek.


AM: Jakbyś określiła muzykę, którą tworzysz?

O: Jak już gdzieś podpisuje ZŁE OKO, to z reguły jako feminonoise- drone- punk.

AM: W 2020 roku ukazuje się split EP, EDVARD KSTROPF // ZŁE OKO. Na ile różni się ten materiał od Twojego debiutu?

O: To było bardzo fajne doświadczenie zrobić split z Edvardem Kstropfem! No i splity są super, mogłabym częściej je nagrywać ze znajomymi. Debiut był surowy, kolejne trzy piosenki są nieco mniej szorstkie, pojawia się trąbka, na której zagrałam po wieloletniej przerwie. Jest też tu może trochę transu. Tempo przyspieszyło ze 20 bpm:).

AM: Jesienią 2021 wychodzi natomiast „Przepraszam // I am sorry” – Twój ostatni materiał. Podobnie jak wyżej ewolucja, rewolucja w warstwie muzycznej?

O: Myślę, że jest drobna różnica w tempie i w tym, że chciałabym, żeby było więcej instrumentów, nie tylko elektronika: nagrywałam gitarę basową i trąbkę do części z nich, ale rewolucji raczej tu nie ma. Może tekst jest smutniejszy, jest o totalnym wyczerpaniu długotrwałą przemocą w relacjach. Jest o umniejszaniu sobie, kiedy mówimy, że inni mają gorzej, choć my już jesteśmy u kresu sił.

AM: Zajmujesz się też grafiką? Widziałem np. okładkę do książki Konstantego Usenko „Wykresy fal Środkowej Wołgi”.

O: Zajmuję się grafiką, tak jak zajmuję się muzyką — po godzinach, bo na co dzień robię coś zupełnie innego. Lubię czasem zrobić jakiś projekt, jeszcze bardziej lubię, jak to jest coś razem z ludźmi, których lubię.

ZŁE OKO, DOM 22.11.2019

AM: Mieszkasz w Oslo. Jak wygląda norweska scena niezależna, jeżeli chodzi o gatunki, o które ZŁE OKO się ociera.

O: Norweska scena niezależna to jest temat na osobną rozmowę. Mieszka tu naprawdę wiele i wielu znakomitych artystek/ów. Ciągle mnie coś zaskakuje albo się okazuje, że grają od dawna, a ja dowiedziałam się o tym wczoraj! Bardzo ciekawą postacią jest japonka mieszkająca w Oslo — Vivian Krist, która ma swój solowy, elektroniczny projekt, a kiedyś grała na basie w japońskiej, kobiecej kapeli black metal/crust- punk Gallhammer. Lydia Brunch to fajny eksperymentalny/noisowy projekt, który ciągle ewoluuje Dåry i Kariny z kolektywu Ugly Grrrls. Znakomitą artystką jest trębaczka Ingrid Frivold i jej eksperymentalne soundscape’y. Uwielbiam MøE. Windthrown, czyli ½ forest doomu LaCasaFantom, też jest fajny i ponury- 100% diy.

Bardzo dużo inspiracji, jeśli chodzi o muzykę, m.in. norweskie twórczynie i twórców  można znaleźć na stronie Kiss the Frog u Joanny John, która mieszka i tworzy w Tromsø albo na BC Kafe Harværk. My też chcemy dorzucić swój złamany grosz do oslańskiego undergroundu: mamy 3-osobowy kolektyw No Escape z Joanna Olichwer i Alexem Nelsonem i chcemy robić wymiany koncertowe miedzy PL a NO. Na razie znowu omikron nas sparaliżował, ale mam nadzieje, że poturlamy się jakoś dalej.

AM: W tym wszystkim nie poddajesz się, jakie są Twoje plany na najbliższą artystyczną przyszłość.

O: Chciałabym mieć czas i możliwość skończenia paru rozgrzebanych utworów i złożenia ich w jakąś całość. Oraz zrobienia kilku ilustracji, do małych, fajnych projektów, do których zostałam zaproszona. Może uda się zagrać jakiś koncert. Plany są szczupłe, bo oczywiście jedyne, co jest pewne, to zmiana.

AM: Życzę Ci tego z całego serca :). Dziękuję za rozmowę.

O: To ja dziękuję!

BANDCAMP
INSTAGRAM
FACEBOOK