Piotrek Markowicz – Up the River

Piotrek Markowicz Up the River Anxious Magazine

Piotrek Markowicz to współtwórca duetu producenckiego Palmer Eldritch. Artysta solowo wydał do tej pory dwa materiały: ambientowe Low Expectations, które ukazało się w 2017roku nakładem wytwórni Trzy Szóstki, a także eksperymentalno-dekonstruktywny self/titled (deep adaptation), wydany w 2021 roku w Opus Elefantum. Teraz Markowicz powraca z kolejnym materiałem, który znów wydany jest pod auspicjami słoniowego kolektywu.Przyjrzyjmy się więc, czym jest jego najnowsze dzieło. Bo dzieło to funkcjonuje na conajmniej kilku płaszczyznach.

Up the River to przede wszystkim ukłon w stronę lat 50. XX wieku. Pomysłem na płytę jest dźwiękowy zapis z podróży w górę rzeki; strzępy muzyki mieszają się z odgłosami puszczy, ptaków i drzew, ze śpiewami ludzi. Materiał przesiąknięty jest szumem z taśmy, analogowymi zniekształceniami i winylowymi trzaskami.

Tak, jak gdyby zapis z podróży przemiksowano w jakimś ówczesnym, eksperymentalnym studiu, przy pomocy ówczesnych niestrojących syntezatorów i filtrów.

Cała warstwa kontekstualna zaś nawiązuje do klasyków literatury. Okładka sygnalizuje Jądro Ciemności Josepha Conrada. To dzieło jest przywoływane w Up The River bez bagażu współczesnych interpretacji (niezwykle ciekawa jest krytyka ze strony afrykańskich intelektualistów!). Tutaj utwór funkcjonuje w kontekście wspomnianych lat 50. XX wieku – tego, jak ówczesny bitnik mógł odbierać ten tekst.

Kluczem do całej kontekstualnej zabawy wydaje się być „Interzone”. William Burroughs stworzył miejsce-symbol, utkane z tanich, egzotystycznych skojarzeń, krainę-niby-niby, która ma oddać jednak stan bohatera; a wszystko to na kartach taniej, pornograficznej książki, złożonej z poszatkowanych fragmentów znacznie większej całości.

I tak chyba należy rozumieć Up The River – jako właśnie podróż przez miejsce niby-niby, stworzone z tanich, kolonialnych fantazji, z kolejnych fragmentów nagrań cudzej pracy, podróż przez miejsce znów oglądane przez popkulturowy kalejdoskop retromanii, tym razem nastawiony na lata 50. Podróż jak u Conrada. Ale co jest na końcu – nigdy się nie dowiemy. Na końcu płyty jest tylko The Curent – prąd rzeki.

W końcu, gdy płynie się w górę rzeki, zawsze płynie się pod prąd.

Premiera: 10 marca 2023 r.
Wydawca: Opus Elefantum