Maciek Jaciuk [SqrtSigil (SqrtSgl)] – kompozytor, producent muzyczny, twórca i od-twórca „drewnianych” syntezatorów, miłośnik analogowej syntezy audio-video, estetyki lo-fi i glitchartu. Artysta multimedialny, niestrudzony kreator krótkich, abstrakcyjnych form audio-wizualnych. Wydawca i kurator, zarówno wydarzeń kulturalnych jak i wydawnictw muzycznych, do niedawna związany z Plażą Zachodnią, obecnie zaangażowany w powstający właśnie label Green Fairy Records.
Muzyk i performer a także VJ, współpracujący z wieloma artystami w różnych dziedzinach sztuki. W swojej muzyce wykorzystuje zarówno dźwięki pozornie niemuzyczne i nieoczywiste. Bardzo często korzysta z szumu jako źródła dźwięku oraz jego dekonstrukcji jako procesu twórczego. Poszukiwacz organicznego noisu.
Występował dotychczas na takich wydarzeniach jak: Obrazowisko (Plaża Zachodnia), Temple of Silence, Transmutacje Art Festival czy cykl In Progress (Gdańsk, Łaźnia) wymieniając tylko te najważniejsze.
– W swojej muzyce proponuje odrealnione i hipnotyczne około-ambientowe przestrzenie w których bardzo ważną rolę odgrywają szumy, trzaski a także fragmenty nagrań terenowych, rozmów czy szeptów. Wszystko zatopione zostaje w rozmytych, dźwiękowych plamach, w których można usłyszeć niezidentyfikowane mikro-dźwięki, tekstury, pomruki i szelesty z pojawiającymi się dubowymi pulsacjami basu czy fragmentami bitu.
Warto dodać, że sporą część instrumentów, których używa, zbudował własnoręcznie.
Maciek, jest współzałożycielem Plaży Zachodniej, oraz elementem składowym kilku mniej lub bardziej znanych projektów tj. mothertape, 30 kilo słońca, Ak-Uki czy Wodorosty, żeby wymienić kilka najważniejszych.
Od jakiegoś czasu, równolegle tworzy muzykę solo pod nazwą SqrtSigil. Najnowsza „Voltage Depression” ukazała się 8.10.2021.
Artur Mieczkowski: Cześć Maciek. Może zaczniemy od inicjatywy Plaża zachodnia, która została założona w 2015 r.
Maciek Jaciuk: Cześć. Plaża Zachodnia powstała jako swobodna inicjatywa zrzeszająca kilka osób czy projektów, które powstały w tamtym czasie w Kołobrzegu i nie wiadomo kiedy, przeobraziła się w pełnowymiarowy label. Udało nam się stworzyć dość ciekawy katalog, pomogliśmy kilku projektom zaistnieć, w kilku przypadkach mogliśmy pomóc bardziej, ale cóż… Ostatnio zamknęliśmy ten temat. Plaża istnieje już tylko jako informator fejsbukowy o jakichś lokalnych akcjach (czyli powrót do źródeł) oraz czasem organizujemy imprezy pod tym szyldem. Katalog uwolniony, muzyka dostępna za free, nośniki fizyczne wyprzedane. Czas na nowe wyzwania w tym temacie.
AM: Przeglądając wszystkie projekty, w które jesteś zaangażowany Kołobrzeg jawi się bardzo aktywnie muzycznie.
MJ: Mówiąc szczerze, w tej chwili większość tych projektów to przeszłość, aktualnie skupiam się na solowych działaniach, ale niezależnie ode mnie tak – myślę – że można tak o Kołobrzegu powiedzieć. Natężenie tej aktywności się zmienia, ale zawsze coś się dzieje.
AM: mothertape – kilka słów o tym projekcie poproszę.
MJ: Przez pewien czas był to mój flagowy projekt, graliśmy w duecie z Markiem Kasprzakiem i naprawdę mnie to niosło. Wydaliśmy kilka rzeczy, zagraliśmy trochę koncertów i akurat kiedy zaczynało się kręcić, coś nie pykło personalnie i się wzięło rozleciało. Nie bardzo lubię o tym mówić, szkoda, tuż przed rozpadem płyta wyszła w Zoharum, polecam, słucham sobie czasem.
AM: Ostatnia produkcja to split z Radio Noise Duo.
MJ: Jak, wyżej ►BANDCAMP
AM: 30 kilo słońca to już bardziej gitarowy eksperyment. Avant rock, post rock, yass, niezła mikstura.
MJ: Niby gitarowy a gitara w jednym kawałku zagrała, no może w dwóch. 30 kilo to była fajna zabawa, trochę noise’u, troche jazzu, przyjemnie się to grało i fajna energia. Instrumenty dziwne w użyciu, co lubię, grałem tam na „laptopie akustycznym” i różnych sprężynach przepuszczonych przez efekty. Może kiedyś wrócimy do tego, na razie zawieszony projekt, każdy gdzieś tam dryfuje po swojemu.
AM: Ak Uki – tu jakby trochę łączycie mothertape z tym szalonym rytmem i tempem 30 kilo słońca.
MJ: Ak Uki to najbardziej mistyczny projekt, początkowo to były takie piwniczne jamy, grałeś na tym co się nawinęło, od cholery różnych brzmień i instrumentów. Potem się trochę usystematyzowało, dopasowaliśmy się, każdy w swojej przestrzeni. Koncerty były bardziej wydarzeniem para-teatralnym niż klasycznym muzycznym koncertem, graliśmy ścieżki dźwiękowe do obrazów przygotowanych wcześniej. Twarze na czarno, niewidoczni na scenie na tle ekranu, trochę akustycznych instrumentów, fajnie to wspominam.
AM: W kolejce Wodorosty.
MJ: To jest taki spontaniczny projekt, moja elektronika plus Rogera sax. Surowe, minimalistyczne i jak na razie dobre recenzje :). Wydaliśmy dwie kasetki, jedną w Plaży drugą w Tone Burst w UK.
AM: Jakby tego było Ci mało, tworzysz też solo pod szyldem SqrtSigil. Dotychczas wydałeś cztery materiały, 8 października 2021 wyszedł kolejny w holenderskim Shimmering Moods Records.
MJ: Cztery udało mi się zebrać na moim bandcampie, w sensie w jednym miejscu, bo wydane w różnych. Jest tego więcej, pierwsza płyta wyszła w Kanadzie w D.M.T. Rec, wcześniej dwie EPki w netlabelu Lethal Dose Rec. Na moim b-campie nie ma też materiału dla Antenna Non Grata.
Płytka dla Shimmering Moods to pierwsze CD, dotychczas wszystko wychodziło na kasetach, natomiast sam materiał nie jest najnowszy, został nagrany przed Covidem i trochę przeleżał czekając na swoją kolej. Zobaczymy czy się obroni.
AM: SqrtSigil rozwiniesz znaczenie nazwy? Sqrt to w matematyce pierwiastek kwadratowy, Sigil to pewnie temat na dłuższą rozmowę.
MJ: Ogólnie tak, to pierwiastek, mało kto to wie, często mnie pytają nawet anglojęzyczne osoby, nie sądziłem, że to taka zagadka. A digil to sigil, pieczęć w wolnym tłumaczeniu. Austin Osman Spare się kłania, głównie wtajemniczonym w temat. Zdecydowanie dłuższa rozmowa :).
AM: Chętnie podejmę temat ;). Spare’owskie sigile (choćby ten na okładce „Licho”) automatyzm, pracujesz z tym tworząc swoje dźwięki? Pismo automatyczne vs dźwięki automatyczne?
MJ: Lubię sigile, kręci mnie ten temat od dawna ale jak to zwykle bywa, najczęściej się kończy na czytaniu o tym :). Chociaż tutaj, prawdę mówiąc mam największe „osiągnięcia”. Nie jestem specjalnie praktykujący, pismo automatyczne może nie, ale muzyka generatywna to już jak najbardziej. Czasem godzinami słucham, np. podczas lutowania jak się zmieniają przebiegi w syntezatorach i jak to ewoluuje. Tak, patchowanie generatywne to chętnie.
AM: Jeszcze bym podrążył temat Spare’owskiego podejścia, zgodzisz się, że wszelkie formy sztuki to magazyn wspomnień z wiecznie otwartymi drzwiami?
MJ: Nigdy o tym tak nie myślałem, traktuję sztukę jako osobisty przekaz związany z jakimś stanem emocjonalnym, dla mnie to magazyn serotoniny, że tak nawiążę do nazwy znajomego projektu. Ale tak, zgodzę się z tym stwierdzeniem.
AM: SqrtSigil to chyba głównie kasety jak do tej pory, skąd pomysł na ten nośnik?
MJ: Lubię kasety, choć w tym przypadku to akurat zbieg okoliczności a nie realizacja planu.
Jak wiadomo kasety są nieodłączne w przypadku wydawniczych ruchów DIY, są tańsze, łatwe do kopiowania i zadomowione w środowisku. No i nie muszę się porywać na kilkaset, wystarczy kilkanaście, stawiam na kolekcjonerskie podejście. A muzyka i tak jest w internecie w formie cyfrowej.
AM: Field Recording – co nagrywasz, tropisz, na co polujesz w otoczeniu?
MJ: Nie jestem jakimś wyczynowcem, wręcz przeciwnie, czasem czytam na jakichś forach o jakim sprzęcie ludzie rozmawiają, to wstyd się odezwać. Ja to robię bardziej na własne potrzeby, swoich nagrań czy jako element jakiegoś projektu audio=wizualnego. Dość dużo miałem wspólnego z wizualami, realizacją i ogólnie przygotowywania multimediów i do dziś lubię się pobawić z tym tematem.
AM: Jesteś też producentem muzycznym.
MJ: To najmniej, częściej się trafi jakiś mastering. Lubię udźwiękawiać bardziej niż produkować
AM: Twórcą i od-twórcą „drewnianych” syntezatorów. Sporą część instrumentów zbudowałeś własnoręcznie.
MJ: Tak, od jakiegoś czasu zajmuję się tworzeniem instrumentów elektronicznych, najczęściej syntezatorów choć to dość szerokie i niejednoznaczne podejście. Fascynuje mnie świat spod znaku Ciat-Lonbarde czyli mocno „egzotyczne” i „ezoteryczne” jednocześnie instrumenty zapakowane w drewno. Produkowane w małych ilościach i bardzo chętnie wykorzystywane we współczesnej muzyce głównie eksperymentalnej. Część z tych instrumentów jest dostępna w postaci schematów i opisów i należę do tej grupy ludzi, która lubi sobie z tego coś zlutować i włożyć w fajne drewno. Zapraszam na mojego Instagrama, tam wrzucam wyniki moich eksperymentów.
AM: Obecnie jesteś zaangażowany w label Green Fairy Records.
MJ: Tak, to moje najnowsze dziecko, z którym to próbuję ruszyć już od kilku tygodni ale wciąż jestem zbyt zajęty. Nowoczesna elektronika, najchętniej tworzona z wykorzystaniem „dziwnych” i nieoczywistych instrumentów, tak w skrócie mogę opisać swoje cele. Postanowiłem wykorzystać wiedzę i doświadczenie z Plaży, nie popełniać tych samych błędów i wyciągać wnioski z tych popełnionych.
AM: Działasz również jako kurator wydarzeń kulturalnych.
MJ: Czasem coś się uda zorganizować, współpracuję z Regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu i niekiedy coś robimy razem. Mam już kilka cyklicznych punktów, Obrazowisko (6 edycji) Plażowisko (2 edycje), organizuję też Anty-Rezydencję, nagrywam artystów podczas występu i realizujemy potem to postprodukcyjnie jako klip, jest kilka odcinków w sieci.
AM: Na pewno masz pomysły na najbliższy czas – czyli plany, które masz zamiar wdrożyć w życie.
MJ: Wszystko już wspomniane, Green Fairy Records na pierwszym planie, kasetka wyjdzie moja, żeby jakoś zacząć, mam jeszcze jeden materiał gdzieś może wyjdzie ale to już w przyszłym roku raczej, nowy projekt mi chodzi po głowie ale jeszcze za wcześnie żeby o tym mówić z detalami. Chyba tyle.
AM: Dzięki za garść informacji o Twoich działaniach i życzę powodzenia w przyszłych przedsięwzięciach :).
MJ: Dzięki również i nawzajem. Pozdrowienia