“To na co od razu zwróciłem uwagę to pewien rozmach z jakim mamy tu do czynienia, bowiem na płycie znajduje się aż siedemnaście kompozycji paradoksalnie zamkniętych jednak w miniaturowych formach. To zdecydowany atut „Potrwa wiecznie”. Autor nie sili się tu na ciągnące się w nieskończoność dłużyzny tylko stawia na krótkie, zwarte formy. Dzięki temu kolejne muzyczne pomysły wybrzmiewają tu w pełni, nie nużąc słuchacza sztucznie budowaną atmosferą. Wszystko jest zgrabnie skondensowane, przez co słuchacz dostaje czystą esencję dźwięków utkanych przez Ander.
Wrażenie robi też dobór muzycznych narzędzi. Niby przeważa tu elektronika, delikatnie schowane bity czy melodie wygrywane na różnego rodzaju syntezatorach ale raz po raz pojawiają się zaskakujące motywy jak choćby partia gitary klasycznej, która na pierwszy rzut ucha kompletnie tu nie pasuje. Brzmi to fantastycznie. Dawno też nie trafiłem na album przepełniony tak specyficzną oniryczną, abstrakcyjną atmosferą. Nie da się w nią „wgryźć” przy pobieżnym słuchaniu. Już same tytuły nasunąć mogą różne skojarzenia, np. „Łodygi bzu”, „Na prawym suficie cienie”, czy „Zepsute zegary i stare studnie”. — tak o płycie
„…Potrwa wiecznie” pisał Wojciech Żurek w recenzji.
Po więcej informacji o wielu projektach Arka zapraszam do przeczytania poniższego wywiadu, który udało mi się przeprowadzić na przełomie 2021/2022.
Warto nadmienić, że wspomniany w rozmowie suplement do
„…Potrwa wiecznie” powinien ukazać się już w lutym 2022 r.
Artur Mieczkowski: Część Arek. Jako Ander debiutowałeś w 2013 roku. Co działo się wcześniej na polu Twoich działań muzycznych?
Arek Sroka: Pierwsze wydawnictwo Ander to „Ambient EP” z 10 września 2013 r. Wcześniej wydawałem pod różnymi pseudonimami, tworząc Ander poniekąd odciąłem się od tamtych rzeczy. Po drodze oczywiście wydarzyły się i wydarzać będą inne projekty, jednak Ander to numer jeden jeśli chodzi o moją muzykę.
AM: Z początkiem października 2021 ukazała się płyta „…Potrwa Wiecznie”, jakie zmiany względem poprzedniczek?
AS: Album powstawał dość długo, początki tej płyty sięgają 2018 r., jednak to były tylko suche pomysły, takie faktyczne, konkretne nagrania trwały od marca do września 2019 r., wtedy wypaliłem płytę matkę.
Pierwotnie album miał się ukazać właśnie we wrześniu 2019 r. Nie chciałem tego wypuszczać sam bez wsparcia wytwórni, a zależało mi na tym, by album wyszedł w Zoharum – new experimental art, jednym z najlepszych wydawnictw muzycznych w Polsce, jeśli chodzi o taką muzykę.
Album się podobał wydawcy, były jednak zaplanowane inne premiery, więc moja płyta musiała poczekać, dokonałem w utworach trochę modyfikacji przez ten czas. Potem wybuchła pandemia i album ujrzał światło dzienne dopiero pod koniec 2021 r., gdyby nie to wyszedłby wcześniej, nie brałem też pod uwagę innego wydawcy niż Zoharum. Miałem takie założenie, albo tam, albo płyta się nigdy nie ukaże i ląduje w szufladzie.
Oczywiście bez problemu wydałbym to np. w Somewherecold Records, bo też jestem w tej ekipie. Jest to wytwórnia płytowa z Kentucky, wyszła tam moja EP „Tulpa”, oczywiście w przyszłości będę z nimi współpracował. Ogarniamy reedycje moich starszych płyt, coś nowego pewnie z czasem też będzie z Zoharum również, mam nadzieję dalej współpracować.
Kolejny album jednak ukaże się w „LOŻA Oficyna”, czyli w labelu, między innymi który tworzę ja.
AM: „… Potrwa Wiecznie”, to też goście. Jak doszło do współpracy z tymi twórcami?
AS: Większość to koledzy, więc nie było problemu. Współprace gościnne na moich płytach wychodzą naturalnie. Z niektórymi pracuję regularnie.
Podczas prac nad „… Potrwa Wiecznie” spontanicznie nagrałem kolaboracyjny album na spółę z projektem Einsenlager z Niemiec, wysłałem mu paczkę z utworami do wyboru czego nie robię, jak nagrywam z kimś to wysyłam konkretny track. A że materiału była masa zrobiłem paczkę, a on dograł swoje partie do wszystkich utworów, więc powstała cała płyta „Jedno Z Olśnień.”, ukazała się tylko w Niemczech.
Mam też masę materiału z „… Potrwa Wiecznie”, który nie zmieścił się na album. Dwupłytowe wydawnictwo byłoby za długie, w odstępie czasu ukaże się suplement do albumu właśnie z tym materiałem.
AM: Płyta jest długa, w związku z powyższym, ilość gości istniało ryzyko, że pojawi się niespójność. Jednak, moim zdaniem udało się ją zachować. Nawet Jakub Nox Ambroziak ze swoim nieco trip-hopowym uderzeniem wpasował się w całość. Ciężko było Ci nad tym wszystkim zapanować?
AS: Nie, bardzo łatwo. Proces twórczy to jest przyjemność. Zaproszeni goście to w większości moi koledzy, lub takie osoby których twórczość mi się podoba.
Lubię współpracować z innymi, dla mnie to jest dobra zabawa. Goście dla mnie wprowadzają w moją muzykę element zaskoczenia, Ty słyszysz gotową produkcję, ja czekając na dogrywkę nie wiem, co to będzie, co z tego wyniknie, to jest fajne.
Czasem wkład gościa jest minimalny, czasem większy, czasem oczekuję konkretnej rzeczy a czasem daję wolną rękę. Wiele z tych gościnek przerodziło się w stałą współpracę muzyczną jak np. Powstanie zespołu „Milion Włókien”, który miał być jednorazową akcją, a stał się regularnym projektem.
AM: W 2020 roku powołujesz wraz z innymi artystami „LOŻA Oficyna”.
AS: Pomysł na powołanie Loży (własnej oficyny wydawniczej) wydało nam się naturalnym krokiem, dzięki któremu będziemy mogli szybciej realizować nasze własne plany. Będziemy niezależni, sami możemy decydować o tym co i kiedy się ukaże.
AM: Współpracujesz ze Zgubą, znanym z black metalowej formacji WIDZIADŁO, z którym tworzycie zespół STUDNIA. Co ciekawego z tego się wyłoniło?
AS: Z samego dna studni wyłoniła się płyta „Oddech”. Być może kiedyś coś jeszcze wypuścimy? A może nie?
AM: Podobnie sprawa współpracy z VILGOĆ.
AS: W okresie płyty „Smu†ek” zafascynowany byłem noisem, harsh noisem itd. Na moich płytach hałas jest obecny do dziś, oczywiście nie jest to tak hardkorowe jak Merzbow czy Masona. Zaprosiłem Vilgoć do utworu „Utoniesz w roju pszczół”, pasował ze swoim szumem do tego utworu.
AM: MILION WŁÓKIEN – jesteś połową tego duetu. Możesz go przybliżyć?
AS: Milion Włókien powstało z myślą o jednym albumie, projekt w naturalny sposób przerodził się w regularny zespół i mamy do tej pory cztery wydawnictwa. Trylogia „Blask Państwa Piramid”, „Czarno Białe Słońca”, „Ostatnia Królowa Much” i ostatni album „Yore”. Nowa płyta jest prawie gotowa, będzie się znacznie różnić od poprzedniczek.
AM: Wydałeś też swój materiał w labelu BDTA. Jak do tego doszło?
AS: Twórcą BDTA był Michał Turowski, który wydał mój album „Smu†ek” było to w 2016 roku, dokładnie pierwszego marca płyta miała swoją premierę. BDTA wydało tam mój jeden album, to wszystko.
AM: W maju 2021 ruszasz z serią „Anderbient” – możesz przybliżyć ten temat, ideę tego przedsięwzięcia?
AS: Podczas lockdownu znalazłem sporo materiału z samych początków mojej przygody z muzyką elektroniczną, dosłownie dziesiątki CD-R, kompletnie o tym już nie pamiętałem. Niektóre rzeczy to szkice, jakieś improwizacje, tego typu rzeczy. Zrobiłem selekcję, trochę doszlifowałem kilka numerów i wypuściłem internetowy album „Causes”. Mam jeszcze sporo takich rzeczy. Będę to puszczał co jakiś czas niezobowiązująco jako Anderbient.
AM: A jak to było z tą współpracą z gwiazdą pop Sarsą?
AS: To był okres gdy Ander jeszcze nie istniał. To jest dziewczyna z mojego miasta, stworzyliśmy projekt FWWM (Fire Walk With Me). Byłem w tym projekcie, Sarsa i parę innych osób. Temat się rozmył, moje zainteresowania muzyczne poszły też w zupełnie innym kierunku.
AM: W 2015 okładka Twojej płyty „Kalpa Vigraha” – autorką jest Patrycja Szczęsna – została wyróżniona przez Cover awArts. Pojawia się tam ciekawe tematy, m.in. dotyczące długowieczności, UFO. Przybliżysz nam bardziej tematykę tej płyty?
AS: Mam trochę takie wrażenie, że ta płyta została zauważona i doceniona dzięki tej okładkowej fotografii. Pokazuje to, że oprawa graficzna ma spore znaczenie.
Album jest koncepcyjny i skupia się na jednej konkretnej historii czyli figurki „Kalpa Vigraha”, choć czasem delikatnie od niej odbiega np. utworem „Henry Kane” (postać z filmu Poltergeist). Utwór jest jednak dalej w uniwersum historii o zjawiskach nadprzyrodzonych.
„Kalpa Vigraha” to 47 gramowy posążek, który został przekazany przez tybetańskiego mnicha agentom CIA a wszystko się działo w 1959 roku. Jeśli kogoś interesuje dalsza historia polecam puścić album i poszukać na własną rękę historii prymitywnie wykonanego posążka „Kalpa Vigraha” ;).
Płytę wypuściłem pierwszego stycznia 2015 r., mija więc już siedem lat od jej ukazania, album w niedalekiej przyszłości w końcu wyjdzie na nośniku fizycznym i ukaże się we wszystkich możliwych serwisach streamingowych. Dążę by wszystkie moje wydawnictwa powoli ukazywały się w ten sposób.
AM: Jaka jest Twoja intencja zawarta w tytule płyty, „…Potrwa Wiecznie”?
AS: Album jest o wieczności, nieskończoności, czymś, co nie ma końca ani początku. Mówi się, że coś, co jest wieczne, trwa wieczność. Ciężko sobie wyobrazić wieczność, czy jest to w ogóle możliwe? Miliard lat? Dwa miliardy, trzy, cztery razy dwieście miliardów, to nie jest nawet początek, bo takiego nie ma. Nie ma początku i końca.
Pojęcie duszy jest przykładem wieczności, w której śmierć oznacza koniec wędrówki fizycznego ciała człowieka, to jest religijne stwierdzenie, wieczność odnosi się do ponadczasowości, zależy z jakiego punktu widzenia patrzymy. Wszystko, co nie ma granic, ma naturalnie nieskończoną naturę. Jest też Uroboros, przedstawiający węża zjadającego własny ogon. Matematyka, liczby nieskończone…
Żyjemy na ziemi, mamy pewność, że umrzemy, to się wydarzy na pewno, czy zakończy to wtedy wszystko ?
AM: Masz na koncie dość liczne wydawnictwa, w większości w wersjach cyfrowych, porozrzucane dość mocno w przestrzeni internetu. Możesz je trochę w tym miejscu „skatalogować”?
AS: Trwają prace nad tym by wszystko co wydałem ukazało się w streamingu typu Spotify, Tidal itd. Wersje fizyczne będą ukazywać się co jakiś czas, to pracochłonne bo jednak uzbierało się tego sporo.
Niektóre płyty wyjdą w „Somewherecold Records” np. „Kalpa Vigraha”. Niektóre wypuszczę własnym sumptem. Oczywiście to jakieś moje dalsze plany, powstają wciąż nowe rzeczy, chcę jednak to wszystko spiąć szybciej niż później.
Suplement „I Trwaj.” do albumu „…POTRWA WIECZNIE” będzie szesnastym solowym wydawnictwem.
AM: A te najważniejsze dla Ciebie?
AS: Na chwilę obecną, najnowszy album, to nic odkrywczego, no ale… To najlepsza moja płyta, pod każdym względem.
AM: W dobie streamingów warto jeszcze i dlaczego walczyć o fizyczne wydania płyt?
AS: Mam takie uczucie, że jak coś wydaję i to nie wychodzi fizycznie, to jest tak, jakbym nic nie zrobił. Sam od lat kolekcjonuję płyty, rozumiem jednak to, że stały się w dzisiejszym świecie zbędnym przedmiotem. Do łask wróciły znowu kasety magnetofonowe, które jako przedmiot są bardzo ładne, ale nośnikiem muzyki są fatalnym.
Żyjemy w takim świecie, w takich czasach, w których każdy może nagrać płytę nawet na telefonie. Ostatnimi czasy coraz bardziej widać potrzebę potężnej selekcji tych wszystkich treści. Nikt koła na nowo nie wymyśli, wszystkie mody wracają, rewolucji w muzyce już raczej nie będzie. Możliwe, że wszystko w tym temacie już zostało powiedziane i zostaje tylko odgrzewanie kotleta. To nie jest ani złe ani dobre, po prostu taka jest kolej rzeczy, czy mi się to podoba czy nie.
Wątpię, że będzie tak, że raptem płyty znikną w ogóle i będzie tylko streaming. Fizyczne nośniki będą wychodzić i będą je kupować kolekcjonerzy. Jacyś tam znawcy prognozują ciągle upadek fizycznych nośników, on ma się w gruncie rzeczy cały czas dobrze, to tak jak z książkami, jak by to miało wyglądać ? Tylko np. Kindle? Wątpię, że to się stanie w najbliższym czasie, może kiedyś tak będzie, nie wykluczam tego, ale nie za naszej kadencji ;).
AM: Najbliższe plany Ander i innych projektów, w których się udzielasz?
AS: Mam sporo materiału który nie trafił na „…POTRWA WIECZNIE”, będzie suplement do płyty. Mamy nagraną też nową płytę Milion Włókien. Jest też parę innych rzeczy. Nie będę na razie o tym mówił z tego względu, że nie wiem czy to wszystko się uda, są to projekty z innymi ludźmi a z doświadczenia wiem, że z tym może być różnie.
Od dłuższego czasu próbuję nagrać album z wokalistką, pojawiło się już ich kilka i koniec końców to nie wychodzi. Nie wychodzi w tym sensie, że jest chęć z obu stron ja podejmuję działania, dostarczam muzykę ale nie dostaję z drugiej strony praktycznie nic. Nie potrafię tego zrozumieć bo tych sytuacji miałem sporo. Być może to się uda w tym roku, ale no jestem nastawiony 50 na 50.
AM: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w Twoich przedsięwzięciach.
AS: Również dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego!