Vidna Obmana – „The River Of Appearance”

Zoharum / CD/DL / 2021

Vidna Obmana – „The River Of Appearance”

Retromania, czyli zjawisko w kulturze, które tak dobrze opisał w swojej książce dziennikarz Simon Reynolds, od dłuższego czasu zadomowiło się też w muzyce a dzięki pandemii paradoksalnie nabrało jeszcze większej siły. Nawet na naszych łamach, wśród najlepszych płyt roku, jeden z kolegów wskazał ogólnie niezliczone reedycje, które w swojej ilości przebiły chyba liczbę płyt premierowych. Niestety wiele wytwórni postanowiło pójść na łatwiznę i znaleźć przy tym sposób na łatwy zarobek. Wśród całej tej masy zdarzają się jednak prawdziwe perełki, które choć często zapomniane, dzięki reedycji na nowo wychodzą na światło dzienne i cieszą uszy. Jedną z nich jest wydany właśnie na nowo po 25 latach klasyczny album projektu Vidna Obmana.

Rodzima oficyna Zoharum od dłuższego czasu wznawia tytułu tego wyjątkowego projektu, za którym kryje się Dirk Serries. Belgijski artysta od wielu już lat tka z dźwięków swoją muzyczną opowieść, w której szeroko rozumiany ambient stanowi najważniejsze dźwiękowe tło. „The River of Appearance” to też jeden z jego najbardziej dojrzałych, jeśli nie najlepszych, albumów. Słuchając go pierwszy raz jakoś naturalnie przychodziło mi do głowy skojarzenie z jednym z najbardziej ikonicznych albumów tego gatunku a mianowicie „Music For The Airports” Briana Eno. Tu również mamy do czynienia z pełna paletą niezwykle plastycznych i ulotnych dźwięków, które w swym minimalizmie równocześnie zachwycają bogactwem. Pomimo prostoty wszystko jest tu przemyślane i dopracowane. Oprócz elektronicznych loopów wybrzmiewają tu dźwięki harmonijki, fletów, okaryny czy różnych perkusjonalii. Serries tak samo potrafi grać dźwiękami jak i ciszą, która przenika się z nimi raz po raz. Dużo w tej muzyce ciepłych barw, spokoju i delikatności.

Chwilami trudno uwierzyć, że album ten ukazał się pierwotnie ćwierć wieku temu, nie stracił bowiem nic ze swojej siły przekazu. To przykład płyty, której wznowienie jest strzałem w dziesiątkę. Zasługuje ona na to, by sobie o niej przypomnieć i zarazem na nowo ją odkryć.

Wojciech Żurek

SKLEP →

↫powrót