The Floating Mountain Band

The Floating Mountain Band Anxious Magazine

Zazwyczaj określenie BAND (czy BIG BAND) pojawiające się w końcowej części nazwy projektu czy zespołu muzycznego z góry określa, że mamy do czynienia ze współgrającą / współpracującą grupą ludzi. Nic też bardziej mylnego, wiedząc, że słowo to w języku angielskim ma kilka znaczeń i również idealnie pasuje do nazwy.

W opisywanym poniżej projekcie jednym i jedynym członkiem The Floating Mountain Band jest niejaki R. Lutz, o którym nic mi bliżej nie wiadomo. Brak informacji, z wyjątkiem, że jest odpowiedzialny za gitarę, efekty czyli dźwięk.

The Floating Mountain Band Anxious Magazine

Pierwszym tytułem, który wyłowiły moje uszy z napływającego oceanu muzyki był: „Trails”, jednoutworowy mini lp. Przestrzenne frazy gitary, które z jednej strony czyste, nienaruszone pokrywają się z chmurami przepuszczonymi przez serię efektów. Niby nic nowego, ale tutaj zrobione jest to z tak wielka gracją i dystynkcją, że aż zapiera dech od pierwszych sekund słuchania. „Trials” jest też prawdopodobnie jedyną pozycją w dyskografii gdzie pojawia się drugi muzyk – perkusista Ryan Jewell. Jego wkład jest piorunujący: od perkusyjnych „przeszkadzajek”, po pro rytmiczne zagrania, które nie nadają typowego rytmicznego podkładu do całości, lecz basowo prowadzą poprzez niskie doliny lub wysoko prawie trybalnie przez wysokie górskie ścieżki. Całość podróży przykrywa mgła, która jest wszystkim i wszędzie, to zasługa R. Lutza, który z niesamowita wprawą generuje tak subtelne i dyskretne pochody gitarowe, że mamy wrażenie oglądania górzystego krajobrazu. Tytuł pierwotnie dostępny jako test pressing w edycji 5, obecnie winyl w nakładzie 100 egzemplarzy.

The Floating Mountain Band Anxious Magazine

„Air”, jak i pozostałe tytuły The Floating Mountain Band, są już solowym dorobkiem R. Lutza. Kasetowy tytuł, w nakładzie 14 egzemplarzy z ręcznie wykonanymi okładkami to prawdopodobnie najnowsze osiągnięcie projektu. Można się łatwo pogubić ponieważ wszystkie 8 tytułów, zostało wydanych między 2020 a 2022 rokiem, z czego aż 4 z nich w bieżącym roku.

„Air” – jak sam tytuł (i liniowe grafiki) sugeruje, lub nie, to wyprawa w przestrzeń, przestworza, która otacza nas – powietrze. Lekkie drone’owe muśnięcia, przepływające pasaże, interakcja pomiędzy nimi, zawirowania. Stabilny prąd, który je prowadzi, ze sobie tylko znaną subtelnością ku nieznanemu. Całość stworzona przy pomocy jednego instrumentu i inteligentnie wykorzystanych efektów, które stały się narzędziem w ręku kreatora, a nie odwrotnie jak to często bywa.

Podczas słuchania tego materiału polecam podkręcić głośność, aby wydobyć wszystkie pokłady i zakątki, które czają się na każdym rogu. Ukazując oniryczność i kunszt autora.

Niestety większość tytułów The Floating Mountain Band została wydana w znikomych nakładach 2 – 8 kopii, czy to taśmach czy lathe cut dyskach, czyniąc z nich pozycje nie do zdobycia. Wyjątkiem są dwa powyższe tytuły dostępne do odsłuchu/kupienia na bandcampie.

Tym bardziej miłym zaskoczeniem było, odkrycie kolejnych dwóch z nich na kanale YouTube: „Temple” i „Cartwheel Galaxy” i zapoznanie się z nimi.

Marek ‘Lokis’ Nawrot

Postaw mi kawę na buycoffee.to