Nite Lite – Wehikuł soniczny

nite lite anxious magazine

Nowe milenium; wraz z jego nastaniem staliśmy się świadkami i obserwatorami wspaniałego rozkwitu, wręcz boomu niezależnych wytwórni, jak wiosenne pierwsze promienie słońca dające nowe życie. Pojawiały się dosłownie wszędzie, w każdym zakątku naszej planety. To fantastyczne zjawisko, opierające się głównie na znanej już nam z lat osiemdziesiątych formie DIY, dostało nowego kopa poprzez rozwój technologiczny (CDR) oraz wszędobylskiego internetu. Nostalgia za taśmą magnetofonową zaowocowała powrotem tego nośnika na niespotykaną skalę. Dosłownie każdy mógł założyć wytwórnię nie wymagającą kontaktu z oficjalnymi tłoczniami oraz bez płatnej strony internetowej. Oba nośniki, zarówno CDR, jak i taśma mogły być powielane, kopiowane w domu, a stronę internetowa zastąpił bezpłatny, łatwy w obsłudze blogspot – czyli mamy DIY pełna gębą.

Jedną z takich artystycznych oaz okazało się Stunned Records, prowadzone przez braci Phila i Myste French w Kaliforni. W swojej zbyt krótkiej działalności wydawniczej 2008–2011 udowodnili z jaką wielką klasą i jakością można wydawać CDR czy taśmy. Prawie 140 tytułów wypuszczonych w świat w limitowanych nakładach, które znikały z prędkością światła świadczą o tym dobitnie. W tym przypadku podwójna klasa: niesamowite dźwięki zamknięte w niesamowite „opakowania graficzne” autorstwa Phila. Afterlife, Ajilvsga, Andreas Brandal, Celer, Bjerga/Iversen, Dire Wolves, Emuul, Donato Epiro, Knit Prism, Lunar Miasma, Pine Smoke Lodge, Rambutan, Super Minerals, Xiphiidae, Pimmon, Sean McCann, The North Sea, Warm Climate, Nite Lite i tak można wyliczać bez końca. Pełna lista tytułów z opisami i informacjami znajduje się tu.

To co powyżej jest już niestety przeszłością.

Obaj bracia nie ograniczali się jedynie do roli wydawcy, ich aktywność obejmowała również samą muzykę. Możemy ich odnaleźć w tak świetnych projektach jak: Jawsmoke, Magic Lantern, Minutiae, Super Minerals, Nite Lite.

Właśnie Nite Lite stało się ich podstawowym wehikułem sonicznym, który stał się w pewnym sensie jakby przedłużeniem Stunned Records, skupiając obu braci oraz plejadę muzyków z kręgu samej wytwórni.

Od samego początku główną bazą dźwiękową Nite Lite są nagrania terenowe, zbierane pieczołowicie podczas podróży, spacerów, wydarzeń, rejestracja tego co nas otacza, wibruje. Co najważniejsze, nie są to stricte czyste odtworzenia „rzeczywistości”, po drugie towarzyszy tu pewne zamiłowanie do perkusjonali wszelkiego typu, wliczając obiekty naturalne, znalezione – archaiczność rytmu oraz instrumentarium, które uzupełnia, uwypukla całość.

Debiutanckim tytułem Nite Lite jest taśma “Palo Santo / Molly”, dzielona do towarzystwa z Jawsmoke. Pojedynczy, prawie piętnastominutowy “Molly” to organiczna lo-fi wyprawa w przestrzeń, przyszumioną otwartym otoczeniem, w której odbywa się proces testowania różnistych obiektów: pukania, stukania, pocierania – odnalezienie dźwięku, jego istoty. Wraz z upływem czasu całość delikatnie gęstnieje, pojawia się strunowiec w wolnym znaczeniu tego słowa…

Jako, że taśma jest tu zaprezentowana w całości, clip Nite Lite występuje w drugiej części.

Na pełnowymiarowy debiut przyjdzie nam jeszcze troszkę poczekać, otrzymujemy ponownie split taśmę tym razem z Waterfinder, gdzie Nite Lite raczą nas prawie półgodzinną suitą “Marjorie”, wyprawą w znane, ale bliżej nam nieznane. Gdzie pierwsze dokonanie było rodzajem dziewiczego testu i bliższym poznaniem siebie, drugi tytuł brzmi dojrzalej, nagrania otoczenia ponownie odgrywają główną rolę, ale do głosu dochodzi ciekawsze edytowanie całości, wykorzystana zostaje szersza paleta dźwięku, przez to powstaje ciekawsza narracja. Pisząc, o bliższym poznaniu siebie miałem namyśli „współtowarzyszy”, którzy obok braci French stanowią stały składnik grupy: Jeffry Astin, Whitney Hackett, William Giacchi i dodają swój unikatowy wkład w powstawanie poszczególnych tytułów. Każdy z nich również działa w miriadach grup, projektów od wieków, stanowiąc podwaliny amerykańskiego psychodeliczno-noisowego podziemia. Występujące oddalone pulsy nadają wrażenie ruchu, zapętlone gitary z użyciem pogłosu zapowiadają mantrę, a nałożone wielokrotnie na siebie nagrania otoczenia rozszerzają przestrzeń.

“Marlene” to równocześnie pełnogrający debiut projektu, a z drugiej strony jedno z ostatnich wydawnictw jakie bracia French wydali w Stunned Records. Taśma ma jeden wspólny mianownik, w każdym, dosłownie każdym z jedenastu utworów występują ptaki: ich śpiew, trele, gwizdy, i oczywiście bez tej atmosfery new age. Projekt rozpędza się, wskakując poziom wyżej, nabiera wrażenia odbywającego się zgromadzenia. Dodatkowe prepary, poszumy, czy abstrakcyjne, rytmiczne struktury nasycają wyobraźnie. Nowymi częściami puzzle stają się elementy tropikalnego czy egzotycznego nie folku, ale bardziej składników z nich zaczerpniętych. Niestety tytuł ten nie jest do odsłuchania w całości w internecie (oficjalnie, legalnie), jedynie w postaci podcastu poświęconego Nite Lite, gdzie możemy posłuchać trzech utworów z tego wydawnictwa.

Powyższy podcast zawiera również inne utwory grupy pochodzące z tytułów, których nie ma do odsłuchu.

Oczywiście nie ma sensu opisywać wszystkiego co panowie wydali, chociaż lub niestety nie jest tego, aż tak dużo.

Opuszczając rejony CDR i kaset “Megrez” zostaje pierwszym, winylowym wydawnictwem Nite Late. Już sama, przepiękna okładka, która w rozmiarach 12×12 cali powala, daje do myślenia. Muzyczny amalgamat na najwyższych poziomach, gdzie field recordings są tylko wyjściem na zewnątrz lub wejściem, wglądem w głąb, bramą, która jest obustronna. Motto do tej płyty wyraża to najlepiej: „Ta muzyka istnieje gdzieś pomiędzy ścieżką dźwiękową sci-fi, a dźwiękiem pozytywki”. Odgłosy przepływającej wody słyszane z wnętrza statku, oddalone wokalne pomruki, ciche odgłosy dochodzące z pustej pracowni alchemika, trybalne pochukiwanie wiatraka w dolinie, gdzie cień pokrywa wszystko przez większość dnia, a dziwnego pochodzenia ptactwo wtóruje, bębniarzowi poszukującemu światła.

Kiedy wydawało się, że wydane w 2012 “Megrez” to ostatnie przedsięwzięcie Nite Lite, jakże wielką niespodzianką stał się “Landcestors” opublikowany w 2019 roku. Opowieść o czasie spędzonym pomiędzy grzybami, minerałami, roślinnością, w królestwie zwierząt. Odkrywanie tego, co powstało przed nami, z czego my wyrośliśmy, kontynuując drogę. Egzotyczna wyprawa w świat w towarzystwie zapomnianych języków, trybalnych gamelanów, ale i również tego, co się dzieje pod przykrywka liści, ściółki. Mikro krajobrazy oglądane przez szkło powiększające i odwrotnie. Niezapomniane.

PS. Tytułami pominiętym w artykule są:
– Inez Lightfoot / Nite Lite – “Apogee & Perigee / Apogee & Perigee 1 & 2” – taśma 2012
– Nite Lite – “Pepper People” – taśma 2013

Marek “Lokis” Nawrot