T’ien Lai – Natury 02

Brutality Garden / MC/DL / 2023

Anxious Magazine T’ien Lai – Natury 02

Premierujące w zeszły piątek “Natury 02” to kolejne muzyczne dziecko enigmatycznego bytu zwanego T’ien Lai – obecnie składającego się z założycieli – Jakuba Ziołka oraz Łukasza Jędrzejczaka, a także od niedawna Qby Janickiego. Każda z tych postaci jest postacią na tyle znaczącą dla polskiej sceny alternatywnej, że musiałbym cały ten tekst poświęcić ich dokonaniom, żeby ich przedstawić. Pozwólcie zatem, że skupię się na muzyce.

Jak łatwo się domyślić po tytule to już druga część cyklu “Natury”, jednak zarówno fani poprzedniego rozdziału tej rytualnej opowieści, jak i debiutu sprzed ponad 10 lat, muszą (i zapewne chcą) zderzyć się z kolejną zmianą stylistyczną. Chociaż w tym wszystkim zostaje pewien uniwersalnie psychodeliczny pierwiastek (i taneczny, w zestawieniu do poprzedniej części “Natur”) mamy tu do czynienia z ewolucją tyle płynną, co radykalną. Tym razem T’ien Lai sięgają do świata afrykańskiej (zwłaszcza południowoafrykańskiej, vide gqom z RPA) i południowoamerykańskiej muzyki elektronicznej. Te zaledwie cztery utwory błyszczą nie tylko silnie i pięknie brzmiącym basowym brzmieniem, czy magiczną transowością i eksplozją sensualnie fizycznej energii, ale również skomplikowaną polirytmią i godną grzybowego uniesienia psychodeliczną podróżą. Podróż ta potrafi nieść nas wprost przez korzenie ziemi do najprawdziwszych oblicz naszego istnienia, przy jednoczesnym pozbawieniu nas poczucia ego. Dla tych, dla których powyższe zdanie będzie pretensjonalnym bełkotem, na poziomie czysto muzycznym jest to bardzo ciekawe, ale i skomplikowane doświadczenie. Jak możemy przeczytać, sami „T’ien Lai swoje dokonania nazywają »konkiem« – wschodnioeuropejską tęsknotą za rytmem, transem i autentycznym poczuciem wspólnoty.”

I zdaje się to świetnie podkreślać charakter tej muzyki – pomimo ewidentnych inspiracji brzmieniami muzyki kulturowo nam odległej, jest to przefiltrowane przez tę charakterystyczną europejską wrażliwość sceny alternatywnej, tak często wkraczającej (tak jak pierwsze nagrania grupy) w świat post-industrialny, zdający się traktować rytm w sposób chłodny i analityczny. I chociaż chłodu na szczęście tu nie usłyszymy, to słychać tu perfekcjonistyczne podejście do rytmu, który ani na moment nie przestaje trzymać nas za gardło i nie przestaje rwać nam nóg do plemiennego tańca. I dzieje się to od początku, od samego porwania nas baile funkowym utworem “Sangue e Pele de Cobra”, z gościnnym wystąpieniem brazylijskiego rapera Crizina da Z.O., aż do maksymalistycznej eksplozji “Luster”. To jedno z najlepszych nagrań jakie usłyszycie w tym roku.

Data wydania: 20 października 2023

Adam Lonkwic