Pierre Bastien & Michel Banabila – Baba Soirée

Pingipung / LP/DL /2023

Anxious Magazine Pierre Bastien & Michel Banabila – Baba Soir​é​e

„Starcia Tytanów” tak nazywam, dla własnych potrzeb wydawnictwa, tytuły, które koncentrują się na współpracy, pomiędzy minimum dwoma lub więcej artystami. Jednak warunek jest jeden: muszą to być nazwiska, pseudonimy po usłyszeniu których, odzywa się Wielki Dzwon Kanionu Muzycznego, przynajmniej dla mnie. Kilka miesięcy temu, na łamach Anxious magazine mogliście przeczytać recenzje z serii „Starcia Tytanów”: David Toop & Lawrence English – “The Shell That Speaks The Sea”.

Jak zawsze, w takich przypadkach otrzymujemy, albo cudowną perłę przyćmiewającą swoim blaskiem lub jej imitacje, którą odkładamy na półkę i zapominamy szybciej, niż ją odkryliśmy. W zamieszczonym info do przedstawianego wydawnictwa, pojawiają się informacje o nawiązaniu do Dada, Fluxus i Kurta Schwittersa i Theo van Doesburga i ich wspólnego dzieła “Kleine Dada Soirée” – robi się ciekawie. Z drugiej strony mamy zbudowaną i udoskonalaną od lat przez Basteina mechaniczną orkiestrę zwaną Mecanium oraz Banabila i jego miksturę trybalnego ambientu, procesowanej elektroniki i 4th world music – robi się jeszcze ciekawiej. Koniecznością jest dodanie, że obaj panowie są również doskonali w używaniu i kolekcjonowaniu instrumentów z różnych kultur i zakątków świata, czego wszystkiego powyższego możemy doświadczać na wielu płytach wydanych przez obu artystów przez ostatnie lata świetlne – ciekawość mnie pożera.

Zaskakujące, że “Baba Soirée” do tej pory jest ich pierwszym, wspólnym dokonaniem. Faktycznie, już po odpaleniu pierwszego kawałka duch Dada okrywa i jak opary gęstego opium spowalnia wszystko. Mała scena, na której dziwaczny Mini-Band odgrywa Dada protest song w swoim ślimaczym tempie, pojedyncze uderzenia kontrabasu i nisko strojonej perkusji, zapewne to silnikowo napędzany jeden z „członków” Mecanium orkiestry, w towarzystwie Basteina mini trąbki, która brzmi, pamiętam za dziecięcych lat, jak dmuchanie w grzebień owinięty złotkiem. Nostalgiczny klimat, połamany, zagubiony rytm cymbał czy gamelanów? To jakby bezperkusyjne Volcano The Bear grało w pomiędzy wojennej Europie. Wsiąkam w atmosferę, jednak nie na długo, ponieważ ta podróż dopiero się rozpoczyna i cut up’wy głos zaprasza nas w dalszą podróż z „wściekłą” solówką trąboidalnego instrumentu w tle. Dziwne samplo dźwięki i niskie basy wplatują swoje trzy grosze, tutaj Michel ukazuje nam swoje mistrzostwo w samplinu, korzystając z materiału / pierwowzoru Pierre. Warto wsłuchać się w powstające w ten sposób struktury utworów, które co rusz zmieniają swoją budowę i klimat. Na tym właśnie polega geniusz, pozwalający w granicy jednego dzieła eksplorować szerokie spektrum dźwiękowe, jednocześnie nie gubiąc przewodniego wątku. Dalej jedziemy, więcej zobaczymy / usłyszymy – pojawienie się stabilniejszej rytmiki utworów, to nie są jeszcze te magiczne trybale, udowadnia nam jak egzotyka i odczucie dalekich krajów może zmienić nasze ego. Dlaczego nie odskoczyć czy podskoczyć jeszcze wyżej? “Slow dance” zabiera nas na spacer po kraterowych dolinach księżycowych, organowo-swingujące pasaże zamieniają się w ala Hassellowe trąbkowe podmuchy z oddalającym się przytupem. Geniusz pokazuje nam jak w zaledwie 3:15 zrobić dziurę w głowie, sprawdźcie “Ban Bash Up” – dwa umysły w symbiozie.

Tykanie, cykanie, Mecanium orkiesta w całej okazałości, otwiera kluczowy utwór na płycie “Ancestors Mix”, rozpoczynamy rytuał przodków lub raczej odsłuchujemy go, przeniesionego w nasze realia przez obu guślarzy. Już nie po raz pierwszy Michel udowadnia nam majstersztyk w tworzeniu pierwotnych pasaży łączących egzotykę / alchemię dźwięku z dalekich regionów naszego globu z przeszłością – wsłuchując się, odniosłem wrażenie wyłapywania tego co SPK zrobiło na “Zamia Lehmanni: Songs of Byzantine Flowers”. Nie odpływajmy jednak za daleko, barwna, zmutowana trąbka zarówno w “Ban Bas Aura 1” jaki i drugiej części tego utworu prowadzi nas na akustyczny spacer w nieznane, z tą różnicą, że w drugiej części całość podlega cięższemu procesowaniu co powoduje fantastyczne zgięcia i odskoki dźwięku. Kiedy podróż powoli dobiega końca, żegnamy się galopującym “Roto motor” w towarzystwie skrzypka, którym de facto jest jednym z mechanicznych członków Mecanium. Hipnotyczne, czasami senne, a jednak podążające solidną, mocną drogą wyobraźni. Genialne.

Data wydania: 27 października 2023

Marek “Lokis” Nawrot