OORT – Purity

Grisaille / MC/DL / 2024

Anxious Magazine OORT – Purity

Jest 25 lutego 2024 roku. Fantastyczny niedzielny poranek: błyszczące słońce zatapiające pokój w blasku, szczególnie kiedy otwierasz skrzynkę pocztową ponownie wypełnioną newsami, muzycznymi łakociami, zapowiedziami. Wczorajszej nocy, podczas głębokiego snu w skrzynce pojawiła się informacja o czterech nowych taśmach w szanowanym, niemieckim labelu Grisaille. Oczywiście, kiedy tylko otworzyłem ich bandcamp wszystkie cztery taśmy zniknęły wyprzedane. Nic nowego, nic dziwnego – dobre kąski, to i szybko znikają.

Jeszcze dobrze nie strawiłem tego poczwórnego zestawu – rozpocząłem losowo od włoskiego duetu OORT: Michele Anelli, Nicholas Remondino – oba nazwiska dobrze znane w strefie: szeroko rozumianej awangardy, eksperymentu czy też free impro, które są tak rozległe i zróżnicowane, a zawierają w sobie elementy tak wielu „podgatunków” i „styli muzycznych”, że aż trudno je ogarnąć.

Purity jest drugim tytułem w dorobku OORT i jakże urzekającym. Uciekając od bardziej free-impro / improvisational noise-art debiutu Meridian panowie lokują się w przyciemnionej zonie, która emanuje blaskiem na jej obrzeżach. Wyposażeni w taśmy, elektronikę oraz przedmioty-rekwizyty z małym dodatkiem pianina kreują Purity – „miejsce zwierząt widziane z dwóch różnych perspektyw. Nieokreślone miejsce pomiędzy morzem a nigdzie. Wyimaginowana linia między dwoma spojrzeniami patrzącymi na tę samą rzecz bez spotkania, połączonymi w ciemności” – takimi oto słowami określili wynik tego, co wyszło spod ich pióra.

Rozpoczynając od I, które rozgrywa się tu i teraz w połączeniu z kontrastowymi rozcięciami przestrzeni, narastającej do momentu nagłego cięcia, zakończenia, aby otworzyć się w zawieszonej zadumie. Ciszy, punktowanej od niechcenia pojedynczymi akordami piania. Przybrudzonego, utajonego w środku jakby rytuału, pomiędzy dzwiękami objektów pobudzonych do aktywności i skrzącym się feedbackiem.

Otwierająca III chwila zadumy i sprzęgu otwiera drogę do preparowanego gamelanowego marszu. IV najmocniejszy z całej piątki utworów buzuje wibrowaniem, przysłaniającą wszystko krótką, intensywną echo pętlą, która tracąc swoja intensywność opada jak opar, odsłaniając zarysy wodnego krajobrazu z którego powstała. I jeszcze na zakończenie, abyśmy się nie zasiedzieli na dobre V serwuje nam basowo zmutowaną tkankę żywą i jej umiejętność postrzegania w ciemności. I tak jak wszystko się nagle zaczęło, niespodziewanie się zakończyło.

Data wydania: 24 lutego 2024

Marek “Lokis” Nawrot