MOAN – „Isolate / Desolate / Mutate”

Zoharum / 2CD / 2020

MOAN Isolate Desolate Mutate Anxious Magazine recenzja

Dwupłytowy kolos, który jest doskonałym znacznikiem estetyki w jakiej porusza się Rafał Sądej. Opatrzony tytułem „Isolate / Desolate / Mutate”, sygnowany nazwą MOAN to wręcz podręcznikowy przykład dark ambientowego mroku oraz muzyki eksperymentalnej. Sugestywna okładka niejako wprowadza w klimat tego albumu. Zdjęcia zrobione w opuszczonym kompleksie przypominającym szpital psychiatryczny, stanowią idealne odbicie tych mrocznych, muzycznych pejzaży.

MOAN kreśli niemal widmową atmosferę takowych miejsc, które same w sobie przerażają. Bynajmniej nie stawia w swoich poszukiwaniach na ekstremalny hałas, jak niegdyś na początku lat 80. osławieni S.P.K. Ich twórczość też we wczesnym etapie działalności, wiele czerpała z podręczników na temat psychiatrii, kreśląc ich skrajnie zdeformowaną i hałaśliwą muzyczną wizję. MOAN podchodzi do tematu zupełnie inaczej. Stawia na mroczną, duszną atmosferę. Poprzez ciemne dźwiękowe plamy, Rafał Sądej plądruje owe miejsca. Złowrogie skrzypienia, dudnięcia, szmery, lejące się z wolna ciemne, elektroniczne plamy tchną aurą osaczenia i kreują iście złowrogą, chorą wręcz atmosferę. Ta muzyka stanowiła by doskonały soundtrack do pełnego napięcia horroru.

Materiał na pierwszym dysku został podzielony. Pierwszych siedem nagrań powstało w latach 1999–2000. Utwory od 8 do 10 pochodzą z 2000 r. i ukazały się w 2001 r. na 3” płycie CD-r nakładem wytwórni Soulworm Edition.

Na drugim dysku dostajemy remiksy czołówki rodzimego undergroundu. Miksy DEAD FACTORY, GENETIC TRANSMISSION, MACIEJA SZYMCZUKA, BLARE FOR A, JOB KARMA czy synta[XE]rror udanie balansują pomiędzy nowoczesną elektroniką, ambientem, industrialem, electro oraz muzycznym eksperymentem. Jednocześnie jak to w przypadku remiksów są próbą zupełnie nowego spojrzenia na oryginalny materiał zawarty na pierwszym dysku. Na szczęście te „nowe wersje” zupełnie wyzbyte są walorów komercyjnych i nadal zachowują szlachetny posmak undergroundu.

MOAN w wielorakiej odsłonie, za to nadal intrygujący i nieodgadniony. Brawa dla wydawcy Zoharum, który w tak fantastyczny sposób uhonorował tego nietuzinkowego artystę.

Robert Moczydłowski