Kee Avil – Spine

Constellation / LP/CD/DL / 2024

Anxious magazine Kee Avil – Spine

Kanadyjska artystka powraca z nowym albumem Spine, który stanowi kontynuację jej debiutanckiego LP Crease z 2022 roku. Przyznaję, nowy album, to spore wyzwanie do wielokrotnego odsłuchu i w tym największa przyjemność w obcowaniu z tymi dźwiękami.

Zupełnie niedawno udało mi się przeprowadzić wywiad z Kee Avil, gdzie poruszyliśmy m.in. wątki nadchodzącego albumu, Spine. Z uwagą śledzę jej poczynania od pierwszego wydawnictwa i z każdym kolejnym jestem zaskakiwany nową koncepcją, rozwojem i jednocześnie będąc konsekwentną w swojej twórczości

Kee Avil zdecydowała się na odważny krok, album został napisany w krótkim czasie, w ciągu kilku tygodni – ale za to był produkowany i miksowany przez ponad rok. Tworzy tu muzykę, która jest zarówno intymna, jak i pełna wyzwań, łącząc w sobie odważne eksperymenty dźwiękowe z osobistymi emocjami. Mimo iż artystka określa swój styl muzyczny jako folk, to jej twórczość wykracza poza tradycyjne ramy tego gatunku.

„Chciałam napisać piosenki, które można zaśpiewać przy akompaniamencie gitary, jak połamane utwory folkowe, ale z suchymi, ostrymi, napędzającymi bitami. Myślę, że udało nam się zachować surową estetykę tego wszystkiego, mimo że jest to jednocześnie bardzo zaangażowana produkcja.” – mówi Kee Avil.

Niewątpliwie, nie jest to ani zwykły folk, ani też zwykłe kompozycje. Na Spine artystka odsłania surowe, emocjonalne brzmienie, które niesie ze sobą zarówno poczucie niestabilności współczesnego życia, jaką jest mieszanka interakcji świata elektronicznego i realnego. Można postawić pytania: do czego to zmierza i czemu mamy stawić czoła? Pojawiają się i kolejne tematy upływającego czasu, pamięci, rozkładu. Swoisty niepokój, jaki jest wyczuwalny pośród rozedrganych, często rozmytych, zglitchowanych dźwięków, tworzy piękne, zepsute obrazy, które rozmazują się na brudnych szybach. Wyraźnie zarysowuje się tu kontrast między pięknem a dyskomfortem, do czego nawiązuje również wizualna strona albumu.

„W przypadku wizualizacji do Spine chciałam pracować z pleśnią. Myślę, że pleśń jest taka piękna. Charakteryzuje się przeróżnymi rodzajami tekstur i kolorów, jednocześnie reprezentując rozkład. Uwielbiam ten kontrast i jest to coś, z czym uwielbiam pracować w muzyce i wizualizacjach. Jak przedstawić coś, co zwykle jest nieco odrażające, w kontekście, który jest estetycznie piękny?”.

Przyznaję, że ów kontrast robi największe wrażenie i wciąga, zaprasza za kotarę, gdzie odgrywają się niesamowite, czasem wręcz surrealistyczne spektakle. Nagrania na albumie emanują nie tylko intensywnością, ale także delikatnością. Artystka w pełni wykorzystuje możliwości elektroniki i instrumentów akustycznych, tworząc swoistą atmosferę i wtapia emocje w swoje i tylko swoje – bo już rozpoznawalne – ścieżki dźwiękowe.

Niewątpliwie największą rolę w tym wszystkim odgrywa jej głos i gitara. Kee syczy, szepcze, jakby rzucała zaklęcia i śpiewa, jej gitara tworzy niesamowite wrażenie wyginania przestrzeni, elektronika trzeszczy i wywołuje krótkie flashbacki. Produkcja Spine to rezultat intensywnego procesu twórczego, w którym Avil szukała nowych dróg wyrazu, rzucając wyzwanie swoim wcześniejszym instynktom i nawykom. Album, który zaskakuje swoją surowością i – wbrew wszystkiemu, co powyżej – prostotą. Czy to się jej udało? Niewątpliwie są to nowe dla niej rejony, aczkolwiek zakorzenione w przeszłych dokonaniach. Wszystko miesza się ze wszystkim.

A jak Kee poradzi sobie z tym materiałem na żywo, będziemy mogli przekonać się na dwóch koncertach, które zagra wraz z BIG|BRAVE 11 maja w Krakowie i 12 maja w Warszawie.

Data wydania: 3 maja 2024

Artur Mieczkowski

Koncerty: Big Brave, Kee Avil