BIG|BRAVE zawiązał swoje muzyczne korzenie w Montrealu, w Quebecu, w 2012 roku. To zespół, który stale przekracza granice dźwięku, równoważąc delikatność z ekspresją. Ich najnowszy album, A Chaos Of Flowers, to kolejny krok w ewolucji ich brzmienia i zdolności do wyrażania głębokich emocji przez muzykę. Na tej płycie grupa kontynuuje swoje eksploracje w obszarze teksturalnego przesteru i sprzężeń, odkrywając jednocześnie nowe, subtelne aspekty swojego brzmienia. Recenzowany w Anxious A Chaos Of Flowers, to dzieło monumentalne, które zaprasza słuchaczy do emocjonalnej podróży, pełnej intensywnych przeżyć i delikatnych gestów. Przekraczanie bolesnych dla naszych uszu progów dźwiękowych, to niemalże drugie imię tego muzycznego tria. Doświadczenie szczególnie wzmaga się podczas obcowania z ich sztuką na żywo. Tym razem w znacznym stopniu udało im się przenieść to specyficzne doznanie na swoje najnowsze wydawnictwo studyjne, o którym głównie rozmawiamy w poniższym wywiadzie.
Artur Mieczkowski
A.M.: Zacznijmy od początków zespołu BIG|BRAVE. Jak się wszystko zaczęło? Jakie wydarzenia i doświadczenia przyczyniły się do ewolucji waszego brzmienia od minimalnego folku do bardziej eksperymentalnych kierunków muzycznych?
B.B.: Zaczęliśmy grać ambientową muzykę folkową w naszych domach z przyjaciółmi. Zdecydowaliśmy się spróbować swoich sił z nagłośnieniem, kiedy gitara akustyczna, której używałam, przypadkowo się zepsuła. Ponieważ zarówno Mathieu, jak i ja uczęszczaliśmy do szkoły artystycznej, nasze podejście było konceptualne. Kiedy zdecydowaliśmy się eksperymentować z nagłośnieniem, Mathieu był w trakcie nauki o minimalizmie w muzyce (np. Tony Conrad, 4:33 Johna Cage’a itp.) i właśnie od tego momentu wszystko rozkwitło.
A.M.: Czy możecie podzielić się historią Waszej współpracy z wytwórnią Southern Lord Records i jakie było jej znaczenie dla waszego rozwoju artystycznego?
B.B.: Cóż, jest to historia o trzech nerdach chcących znaleźć dom dla swojej płyty, którą właśnie nagraliśmy z Efromem Menuckiem z Godspeed! You Black Emperor. Wysłaliśmy e-maile do czterech lub pięciu wytwórni, które naprawdę podziwialiśmy. I to Southern Lord odpowiedział! Było to dość niespotykane, ponieważ dostają setki e-maili – czyste szczęście i odwaga!
Jeśli chodzi o wpływy, to dopiero kiedy Greg Anderson poprosił nas o występ przed Sun O))), zdaliśmy sobie sprawę, że głośność i ciężar mogą być naprawdę dobrze wykorzystane!
Bardzo dużo zawdzięczamy zarówno Efrimowi, jak i Gregowi!!!
A.M.: Jak zmienił się wasz proces twórczy podczas pracy nad A Chaos Of Flowers w porównaniu z poprzednimi albumami?
B.B.: Przed nagraniem wspólnego albumu z The Body, Mathieu i ja upewniliśmy się, że wszystko zostało napisane i dopracowane przed wejściem do studia. Zrobiliśmy to z wielu powodów, przede wszystkim z finansowych i z potrzeby/chęci pewności do tego, co produkujemy. Ponieważ płyta powstała w ramach współpracy, została napisana i nagrana w tym samym czasie (co album z The Body), pomogło nam to zresetować nasze mózgi w kwestii pisania muzyki. Szczególnie dlatego, że Seth Manchester jest ważną osobą w procesie eksperymentowania i produkcji dźwięku.
A.M.: Album A Chaos Of Flowers skupia się na eksploracji najbardziej wrażliwych ludzkich doświadczeń oraz tematyce marginalizacji i izolacji. Jakie były wasze inspiracje i przesłanie przy tworzeniu tego albumu? Wspomnijcie o wykorzystaniu poezji artystów, których słowa rezonują z doświadczeniami osób często marginalizowanych przez społeczeństwo. Możesz podzielić się więcej na temat tego procesu i jak wpłynęło to na teksty i atmosferę albumu?
B.B.: Zainspirowała mnie wytrwałość tych kobiet w wyrażaniu trudnych prawd o miłości, pożądaniu, żalu, załamaniu psychicznym, marginalizacji, wojnie, seksualności itp., itd., zwłaszcza, biorąc pod uwagę epokę, w której żyły. Nawet teraz, ludzie nie mogą po prostu być sobą.
Więc kiedy przyszło do pisania lirycznej koncepcji albumu, stało się jasne, że stał się on rodzeństwem nature morte, naszego poprzedniego albumu. Tamten album jest przyczyną, a A Chaos Of Flowers jest tego skutkiem: jako gatunek ludzki nie jesteśmy zdrowi i nie zawsze jesteśmy mili. Wierzę, że możemy zrobić coś lepiej, a przynajmniej spróbować.
A.M.: Na albumie gościnnie występują inni artyści, tak jak Marisa Anderson, Tashi Dorji i Patrick Shiroishi. Jakie było wasze doświadczenie współpracy z tymi artystami i w jaki sposób ich wkład wpłynął na ostateczny kształt albumu?
B.B.: Wysłaliśmy im po kilka piosenek i poprosiliśmy, aby zrobili z tym, co tylko zechcą, ponieważ ufamy im z natury. Ich ucho, instynkt, wrażliwość i sposób słuchania są tak niesamowite, że wiedzieliśmy, iż cokolwiek wymyślą, piosenki będą staną się jeszcze lepsze.
A.M.: Jakie jest Wasze podejście do głośności, hałasu i dynamiki dźwięku w kontekście tworzenia muzyki w zespole BIG|BRAVE zwłaszcza na koncertach? Przyznaję, że występ w Gdańsku zrobił na mnie olbrzymie wrażenie – swoiste katharsis.
B.B.: Aww…, prawda? Nasze występy na żywo mają to w sobie. Katharsis stało się wynikiem tego, jak traktowaliśmy pisanie muzyki. Zawsze podchodziliśmy do tworzenia z myślą o występie – minimalizm, napięcie, ciężkość, tekstura.
Przemek Król: Tak jak Artur, podczas koncertu w Gdańsku, byłem pod ogromnym wrażeniem Waszego brzmienia. Wierzę, że wzmacniacze Orange zagrały dużą rolę w zdefiniowaniu “soundu”, którego mogliśmy wtedy doświadczyć. Wasze brzmienie pozostaje potężne, natomiast podejście do utworów trochę się zmieniło. Czy zmieniło się Wasze podejście do sprzętu jakiego używacie?
B.B.: Bardzo dobre spostrzeżenie! Tak, każda kolumna i wzmacniacz, których używamy, w tym każdy efekt i specyficzne gitary, mają wiele wspólnego z wysiłkami w tworzeniu tych pejzaży dźwiękowych. Nasze podejście do sprzętu szczególnie się nie zmieniło. Jednak użycie danego sprzętu lub to, który element wyposażenia zostanie użyty do naszego soundu na żywo w porównaniu z tym, co jest nagrywane (w studio), zmienia się w zależności od tego, co próbujemy zrobić. Eksperymentujemy więc z różnymi wzmacniaczami i efektami, które zmieniły się tylko nieznacznie na przestrzeni lat.
P.K.: Skąd pomysł na użycie tak ciężkiego kompresora na „stopie” w drugim numerze? Tą technikę często można napotkać w muzyce Techno.
B.B.: Ah, dobre ucho – w rzeczywistości jest to kluczowanie (z ang. sidechain – przyp. red). Brzmi jednak, jak kompresor :). To był pomysł Setha Manchestera, który okazał się niesamowity!
P.K.: Czy może zmieniło się Wasze podejście do efektów, które wykorzystujecie? Czy podczas tworzenia materiału na A Chaos Of Flowers zastosowaliście efekty, które do tej pory nie pojawiały się na wcześniejszych nagraniach? A może odkopaliście jakieś dawno nie używane sprzęty by wykorzystać je ponownie?
B.B.: Efekty zdecydowanie się zmieniły, a także użyliśmy innych narzędzi i instrumentów, których normalnie nie używamy.
A.M.: Co, żeby słuchacze zapamiętali po przesłuchaniu A Chaos Of Flowers? Jakie emocje i reakcje chcielibyście wzbudzić u słuchaczy?
B.B.: Szczerze mówiąc, jakiekolwiek emocje, które pojawią się podczas słuchania albumu, są w porządku.
A.M.: Album czerpie inspirację z angielskich i apalachejskich tradycji ludowych, a także tematów trudności, miłości i zemsty. Jak podchodziliście do inkorporacji tych wpływów w procesie pisania tekstów?
B.B.: Od zawsze chciałam zagłębić się w tradycyjny folk, starodawną muzykę.
A.M.: Jakie doświadczenia związane z trasami koncertowymi miały największy wpływ na was jako zespół?
B.B.: Prawdopodobnie każde doświadczenie miało na nas wpływ. To z kolei wpłynęło na to, jak jeździmy w trasy i jakie są nasze priorytety. Oczywiście negatywne sytuacje mają jak najbardziej znaczenie, jednak wykorzystujemy te doświadczenia do nauki, abyśmy mogli iść naprzód w zdrowiu, z łatwością i zadowoleniem. Jednak to te bardziej pozytywne doświadczenia, które sami sobie stwarzamy, mają największe oddziaływanie: podróżowanie jest bardzo trudne dla ciała, mózgu i serca – dlatego dokładamy wszelkich starań, aby aktywnie poszukiwać małych przyjemności, takich jak plaże, jeziora, oceany, lasy/drzewa, parki i, co ważniejsze, lokalne jedzenie i wina! Pomaga nam to poczuć się jak ludzie, a nie jak roboty-zombie.
A.M.: Odnoszę wrażenie, że jesteście bardzo blisko i pozytywnie związani ze sobą jako zespół. Jaką rolę odgrywa przyjaźń i koleżeństwo w procesie twórczym dla Big|Brave? Jak wpływa to na ogólną energię i atmosferę w zespole?
B.B.: Dobre relacje w pracy są dla nas bardzo ważne. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać otwarte linie komunikacji, być cierpliwym wobec siebie nawzajem, słuchać i zwracać uwagę. Trasy koncertowe, pisanie, nagrywanie, to dużo ciężkiej pracy. I to, że jesteśmy przyjaciółmi, nie oznacza, że jest łatwiej. To owszem, bardzo pomaga, ponieważ możemy naprawdę cieszyć się wyjątkowymi chwilami razem.
A.M.: Planujecie w przyszłości współpracę z innymi artystami?
B.B.: Zdecydowanie mamy nadzieję na współpracę z innymi artystami!
A.M.: Czego możemy oczekiwać od Was w przyszłości pod względem nowej muzyki i eksperymentów dźwiękowych?
B.B.: Cóż! Mamy coś, co może ukazać się w przyszłym roku. Już to nagraliśmy. Jest bardzo zróżnicowane i bardzo eksperymentalne!
A.M.: Dziękuję bardzo za wywiad. Do zobaczenia na koncertach w Polsce!
B.B.: Dziękujemy! Nie mogę się doczekać powrotu do Polski!!!