Red Painted Red – That Was The Reason Why

Zoharum / CD/DL / 2023

Anxious magazine RED PAINTED RED – That Was The Reason Why

Choć Anxious zaczynało (jeszcze w wersji papierowej) w dużym zakresie od dźwięków funkcjonujących gdzieś na pograniczu, pograniczu wszystkiego, pograniczu dźwięku, pograniczu swego rodzaju łatwości odbioru, pograniczu tego, co bardzo podziemne i tego co podziemne nieco mniej, pograniczu bardziej powszechnych stylów i pograniczu tych najbardziej niszowych, to teraz, po latach, coraz częściej trafiają na jego cyfrowe łamy rzeczy z innych parafii i innych ogródków. Poniekąd znak czasu… Z jednej bowiem strony pewne gatunki stały się z czasem bardziej undergroundowe, mniej dostępne, wręcz można powiedzieć: bardziej hermetyczne. Z drugiej, po gwałtownej eksplozji lat dziewięćdziesiątych i eksploracji wielu nowych nurtów, przyszedł w naszym kraju (a może i regionie?) czas refleksji i wybuchu synkretyzmów. To w sumie też swoisty znak czasu, ileż można bowiem mielić w kółko to samo? W XIX wieku zaczęto przebąkiwać, że wszystko zostało już wynalezione. Wiek później Stanisław Jerzy Lec stwierdził z kolei, że wszystko zostało już napisane. Muzyka tymczasem ostatkiem sił, zakrwawionymi pazurami, broni się jeszcze przed legitymizacją stwierdzenia, że oto, wszystko zostało już zagrane, zaśpiewane i nagrane. Choć są i tacy, którzy twierdzą, że ten punkt zwrotny mamy za sobą…

W każdym razie skutek jest taki, że pojawia nam się, również na łamach Anxious, coraz więcej hybryd, eksperymentów (taaa… tak jakby Anxious od początku nie celował w muzykę eksperymentalną…) i tak dalej. Mało tego, pojawiają się rzeczy, o które jeszcze dwa lata temu nikt by pewnie Anxious nie podejrzewał. Furia chociażby. Ale również i Zoharum zaczęło jakby ostatnimi czasy mocno poszerzać zakres swoich zainteresowań stylistycznych, wydając materiały, o które trudno byłoby ich jeszcze dwa, trzy lata temu podejrzewać. I tu wreszcie docieramy po tym przydługim wstępie do Red Painted Red. A raczej ich płyty “That Was The Reason Why”, która po długim milczeniu tegoż projektu (od ostatniego pełnego wydawnictwa RPR minęło wszak osiem lat!) ukazała się właśnie nakładem wspomnianego Zoharum. Płyty opisywanej jako wypadkowej elektroniki, dark ambientu, industrialu a nawet trip-hopu czy awanargowego rocka i popu. Mieszanka wybuchowa i na pierwszy rzut oka mocno zgrzytająca piaskiem między zębami oraz dysonansem między uszami. Gdyby się jednak głębiej zastanowić, to już po przesłuchaniu kilku pierwszych utworów rzeczywiście z każdego z tych stylów coś tutaj znajdziemy. Ambientowo-darkwave’owe wejście w “Knife”, po którym zaraz wchodzi delikatny, charakterystyczny wokal, który spokojnie odnalazłby się zarówno jak w stylistyce trip-hopowej tak i softrockowej. Następujący po nim “Silence” zaczyna się z kolei rzeczywiście mocno rockowo. Wcześniej (“Human Condition”) mamy z kolei sporo elektroniki z lekko industrialnym zacięciem, transopodobnych klimatów, sporo nawiązań do darkwave czy bardziej typowej elektroniki. Sporo jest też na tym wydawnictwie wysamplowanych mówionych wstawek, takich celowych monodeklamacji (tak zaczyna się na przykład “Going Home”, ale nie tylko), podanych w sposób może i trochę uniwersalny, znany z albumów od metalu (“Forever Failure”), rocka (“The Man Left in Space”) przez pop, trip-hop, ambient aż po elektronikę czy dark ambient (nieodłączne skojarzenia z „Космодромem” włoskiego Bad Sector). Jest na tym albumie też sporo gitar. W sumie to właśnie one (nic w tym dziwnego…) nadają mu tej rockowej części charakteru, nawet w tych „delikatniejszych” utworach, takich jak “Bird Love”. Należy tu jednak dodatkowo wspomnieć, że za unikalność i niepowtarzalny urok tej płyty odpowiada w dużej mierze wokal. Dopracowany, dopieszczony, znakomicie wyeksponowany i wyprodukowany. Poniekąd również stanowiący jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy element zapewniający, nadający tej płycie spoistość. Mogłoby się bowiem wydawać, że taka mieszanka stylistyczna niekoniecznie musi zażreć, że powstanie płyta nierówna, dziwna, przypominająca niedopasowane puzzle, które ktoś poskładał z kilku różnych rozsypanych pudełek. Nic z tych rzeczy! “That Was The Reason Why” żre od samuteńkiego początku do absolutnego końca. To nie jest collage złożony z przypadkowo pozbieranych elementów, zaprezentowany szerokiej publice w nadziei na to, że w dobie pijanego i naćpanego postmodernizmu łyknie taki numer na zasadzie „tego jeszcze nie grali”… O nie! To raczej znakomicie wymieszany, przemyślany dopracowany i cudownie podany boski drink. Zrobiony po mistrzowsku, dobrze wyprodukowany i przepięknie podany (w wersji fizycznej płyty CD). Zarazem płyta na tyle oryginalna, by jej twórcy mieli pełne prawo mieć nadzieję, że nie przepadnie w nawale przeróżnych bardziej czy mniej niszowych produkcji. Posłuchajcie zresztą sami.

Data wydania: 12 września 2023

Piotr Wójcik