Maja Miro – sonabularium. flet z dna ba​ł​tyku

Anxious magazine Maja Miro – sonabularium. flet z dna ba​ł​tyku

Nie jest to „typowa” płyta – w tym sensie, że z założenia nie jest pomyślana jako jedno. Elementem, który ją spaja jest kopia XVIII-wiecznego fletu, odnalezionego we wraku statku, na dnie Bałtyku.

“General Carlton” był brytyjskim statkiem towarowym, który zatonął we wrześniu 1785 roku w pobliżu miejscowości Dębki. Statek przewoził ładunek dziegciu, który podczas katastrofy utworzył izolację dla części osobistych przedmiotów załogi – w tym malutkiego fletu poprzecznego, fife.

Dwa lata temu miałam przyjemność „uruchamiać” dźwiękowo ten flet dla Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Było to wzniosłe przeżycie, bo ostatecznie nieczęsto gramy na oryginałach, w dodatku jeszcze z symbolicznym żywotem i statusem „cudownie wydobytych z (niemalże) odchłani”.

Jednak to dopiero kopia wyzwala zazwyczaj dla muzyka prawdziwą koncepcję historycznego instrumentu dętego, tak wrażliwego na działanie czasu.

I to właśnie z kopią tego fletu spędziłam ostatnie trzy miesiące. To znaczy: grałam na nim, myślałam o nim, nosiłam jego obraz, obraz jego dźwięku, jego potencjalnych dźwięków, jego historii – cały czas w sobie.

Moim tematem przewodnim było “sonabularium”, słownik brzmień – dawnych i nowych, wyławianie i systematyzowanie jego bazowych elementów dźwiękowych, jego język powstający w kontakcie ze mną.

Sonabularium to zmyślona przeze mnie nazwa parałacińskia, wywodząca się od “vacabularium”, gdzie: “vocabulum” to słowo, końcówka “-arium” to miejsce na, a “sonus” to dźwięk. Może łatwiej byłoby “sonarium” fletu z dna Bałtyku, ale “bularium” kojarzy się mi się morsko i z jakąś zamkniętą przestrzenią.

Tak więc badałam dźwiękowość fife i co za jej pomocą mogę nazwać. Pierwotnie myślałam, że na końcu tego czasu powstanie zestaw nowych utworów, coś w rodzaju „standardowego albumu”.

Ale moja uwaga była wyostrzona – zarówno na ten instrument, jak i na procesy emocjonalne zachodzące we mnie, na zdarzenie zewnętrzne. I dość szybko wyklarowała mi się myśl, że ten flet inicjuje dla mnie trzy odrębne projekty.

Od tego momentu moje nagrania, jak i prace badawcze przebiegały równolegle trzema torami. Dlatego też ta płyta jest właściwie szkicownikiem tematów, które chciałabym podjąć w najbliższym czasie w towarzystwie świetnych muzyków, którzy do tych szkiców użyczyli mi nieco swoich materiałów:

z Oskarem Tomalą chciałabym grać dłużej o otchłani, najgłębszej warstwie oceanów

z Arszynem – o falach, w ich formach graficznych i napięciowych

a z Patrycją Betley odtworzyć z zreinterpretować muzykę, którą – jak „oświeciło mnie” jednego z tych dni – mógł grać właściciel fletu w XVIII wieku: chciałabym bowiem wrócić do utworów z traktatu The Dancing Master Johna Playforda.

Ostatni z utworów w tym zestawieniu zawiera cytat z Kantaty „Kobieta, w którą jest wpisane koło”, do tekstu Rity Jankowskiej, z udziałem kontratenora Jakuba Borowczyka. W poszukiwaniu tożsamości bałtyckiego fletu zabrałam go na odegranie tej kantaty w Katowicach i czuję, że się tam odnalazł.

Nagraniom towarzyszą podsumowania teoretyczne i rozmowy, które dostępne są na mojej stronie. Drobne elementy dziennika projektu umieszczam także w opisie poszczególnych utworów.

– Maja Miro /30.01.2024/ 

Data wydania: 30 stycznia 2024

Maja Miro flet z dna Bałtyku, flety, perfect kisser, elektronika, nagrania

Krzysztof Arszyn Topolski (1) nagrania hydrofonowe
Oskar Tomala (2) elektronika, nagrania terenowe
Patrycja Betley (4) bodhran
Rita Jankowska (5) tekst
Jakub Borowczyk (5) kontratenor

cover art: no art visuals AI whisperer www.instagram.com/no___art/

Projekt zrealizowano ze środków Miasta Gdańska w ramach Stypendium Kulturalnego (2023).

Partner: Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku