Spotify: Wielka Rezurekcja Niedzieli Handlowej – Marta Podoska

Krew Mesjasza dobrze wsiąkła już w glebę co rok usypywanej na nowo Golgoty. Dzisiaj zrobił wszystkich w bambuko i ulotnił się z miejsca spoczynku. Wierni wczoraj się smucili (albo napawali cierpieniem przehandlowanym za winy), a dziś się radują, bo jedyny białas w Jerozolimie wygrał toksyczną sprzeczkę ze starym i zapewne (no jest taka szansa) tylko mnie to wszystko kojarzy się z bazarem. Moja matka, w przedświątecznym transie zakupowym krążyła od miejsca zamieszkania do Hali Mirowskiej i z powrotem. 7:00 na zegarku, kiedy jeszcze mróz po nocy nie złagodniał, wyruszała na podbój stoisk z jajami i białą kiełbasą. Wciskała monety w spracowane dłonie sprzedających swe płody rolników. Mijała bez cienia obrzydzenia ociekające krwią plastikowe miednice z krowimi oraz świńskimi głowami, jelitami i kremowo-białą wyściółką żołądków na tak zwane „flaczki”. Lubiła też o tym rozmawiać przez telefon z siostrą, co wyjaśnia nieco moje zamiłowanie do Gore. O Jezusie za to raczej nie wspominała, także nacierpiał się chłopina bez większego sensu. Tak przynajmniej widziałam tę historię jako dziecko. Zdarzało mi się chodzić tam z nią, żeby nie dźwigała… bo przecież poszłaby, nawet gdyby miała otwarte złamanie kości udowej. W każdym razie nie przedłużając lista, którą dla Was skleciłam, mieści w sobie wszystko, czego człowiek potrzebuje, jak ten targ, gdzie za jednym podejściem można kupić mięso, kwiatki do wazonu i skarpety. Miłej niedzieli.

Marta Podoska