Inne Brzmienia 2022 – Relacja

Inne Brzmienia relacja Anxious Magazine

Kiedy słyszę Lublin od razu myślę o Innych Brzmieniach – festiwalu, który od ponad dekady wpisuje się w mapę najlepszych letnich wydarzeń kulturalnych w naszym kraju. Tegoroczna edycja po raz kolejny to potwierdziła.

Wschód Kultury – Inne Brzmienia to swego rodzaju fenomen. Po pierwsze impreza konsekwentnie trzyma wysoki, artystyczny poziom. Organizatorzy nie oglądają się za modą i krótkotrwałymi trendami. Wystarczy choćby wspomnieć, że w ostatnich latach zagrali tu min. Einstürzende Neubauten, Ministry czy nieżyjący już niestety Lee Scratch Perry. Dodatkowo festiwal całkiem dobrze poradził sobie w czasie pandemii. Był chyba jedynym, który, choć w kameralnej formie, odbył się również jesienią 2020 roku (wspominam tą edycję jako naprawdę wyjątkową i udaną). Po drugie jest on całkowicie darmowy, dzięki czemu wiele osób może choćby z ciekawości przyjść i posłuchać muzyki, z którą na co dzień nie mają styczności. Impreza doczekała się już wiernej publiczności. Co roku wiele osób przyjeżdża specjalnie na festiwal z różnych części naszego kraju. I jedni i drudzy z pewnością i tym razem się nie zawiedli – program tegorocznej edycji naprawdę robił wrażenie.

Nie da się ukryć, że najbardziej gorącymi nazwami był brytyjski Godflesh i Squarepusher ale nie zabrakło przy tym wielu innych ciekawych artystów. Tradycją festiwalu jest zapraszanie co roku muzyków związanych z jedną wytwórnią. Tym razem był to amerykański label Dischord, dzięki czemu można było na żywo posłuchać przedstawicieli tej legendarnej wytwórni. Nie zabrakło również gości z Ukrainy i Białorusi (w tym roku było to min. łączące post punk z synth popem trio Dlina Volny oraz elektroniczny, interdyscyplinarny projekt Cluster Lizard) oraz koncertów innych bardzo ciekawych wykonawców.

Fagelle fot. Wojciech Żurek
Fågelle, fot. Wojciech Żurek

Pierwszym z nich, na który udało mi się trafić, był występ szwedzkiej artystki Fågelle. Było to bardzo osobliwe muzyczne przedstawienie jednej aktorki, która za pomocą gitary, elektroniki i swojego głosu zaprezentowała niezwykle emocjonalny i wyrazisty wachlarz dźwięków i emocji. Było w tym coś surowego, pierwotnego i bardzo magnetycznego przez co trudno było oderwać od niej wzrok i słuch. Tego typu nieoczywiste i zaskakujące momenty Innych Brzmień zaliczyć można do ich największych atutów.

Lean Left, fot. Wojciech Żurek, Anxious Magazine
Lean Left, fot. Wojciech Żurek

Genialnym koncertem był Lean Left, czyli kwartetu tworzonego m.in. przez ikonę free jazzu Kena Vandemarka oraz muzyków legendarnej formacji The Ex. Ich koncert był niezwykle intensywnym przeżyciem. Gitarowy noise przekrzykiwał się tu wręcz z pokręconymi partiami saksofonu Kena. Jak dla mnie był to najlepszy występ tego weekendu.

Soulside Inne Brzmienia Anxious Magazine
Soulside, fot. Wojciech Żurek

Wracając do zespołów Dischord – trafiłem na jeden z nich – był Soulside czyli grupa założona na początku lat 80. ubiegłego wieku przez kilku szkolnych kolegów. Tu było już nieco bardziej przystępnie. Panowie zaprezentowali najlepsze tradycje amerykańskiego hard core starej szkoły. Widać było, że po tylu latach świetnie się dogadują a wspólne granie daje im po prostu dużo frajdy.

Squarepusher, fot. Wojciech Żurek, Anxious magazie
Squarepusher, fot. Wojciech Żurek

Jeśli natomiast chodzi o headlinerów tegorocznej edycji to piątkowy występ Squarepusher, choć bardzo przemyślany (światła i sceneria) oraz świetnie zagrany nie do końca do mnie trafił. Czegoś mi tu brakowało. Z rozmów z innymi uczestnikami wiem jednak, że dla wielu z nich był w stu procentach udany i satysfakcjonujący. Ot! Siła festiwalu, każdy może znaleźć coś dla siebie.

GODFLESH Inne Brzmienia Anxious Magazine Muzyczne Oko
GODFLESH, fot. Muzyczne Oko, Kamil Milewski

Zupełnie inaczej było za to na Godflesh. Tu była czysta moc i energia. Już od pierwszych momentów Justin K. Broadrick nie pozostawił złudzeń co do ich występów. To było bardzo głośne, surowe i brutalne w swej formie muzyczne przedstawienie, a elektroniczne, jednostajne rytmy, towarzyszące krzykom i ciężkim riffom gitary Justina tylko potęgowały to wrażenie. Namiot festiwalowy był w tym momencie wypchany po brzegi.

GODFLESH Inne Brzmienia Anxious Magazine Muzyczne Oko
GODFLESH, fot. Muzyczne Oko, Kamil Milewski

Słyszalne były głosy, że za rok powinna wrócić duża scena, nie jestem jednak przekonany czy jest to konieczne. Obecna forma festiwalu pozwala zachować ten specyficzny, niespieszny klimat tej imprezy, tak różnej od innych, większych festiwali. Jak co roku nie zabrakło również wydarzeń z innych gałęzi sztuki, jak choćby projekcji filmów, spotkań literackie czy wystaw.

Ważnym punktem były też dyskusje dotyczące wielu teraźniejszych kwestii i problemów. Tu na pewno warto wymienić dwie z najważniejszych: „Zawłaszczanie kultury – różne drogi dochodzenia do tożsamości narodowej” oraz „Media społecznościowe – bezpieczny czy niebezpieczny front wojny”. Po frekwencji widać było, ze te zagadnienia również są bardzo ważne dla uczestników.

Wracając do tematów okołomuzycznych nie mogło zabraknąć corocznych targów małych wydawców, gdzie można było znaleźć płyty z tak wyjątkowych rodzimych wytwórni jak Gusstaff Records, Antena Krzyku, Bocian Records oraz Requiem Records. Oczywiście nie zabrakło też stoiska Dischord gdzie dodatkowo można było spotkać samych muzyków. To wszystko sprawiło, że tegoroczne Inne Brzmienia po raz kolejny należy zaliczyć do bardzo udanych i wyjątkowych wydarzeń w naszym kraju, gdzie różne aspekty kultury pozwalają spotkać się wspólnie w świetnej, przyjaznej atmosferze i wyjechać z Lublina z myślą, że warto tu wrócić. Jak powiedział jeden z moich kolegów – „Chyba wpiszę ten festiwal w mój letni kalendarz na stałe, rok w rok”. Zdecydowanie warto!

Wojciech Żurek