Chaigidel & NERATERRÆ – Lamaštu

Cyclic Law / CD/DL / 2023

CHAIGIDEL & NERATERRÆ Lamaštu Anxious Magazine

Chaigidel i NERATTERÆ to pseudonimy dwóch włoskich producentów muzycznych tworzących muzykę w stylu dark ambient, którzy postanowili połączyć swoje siły w roku 2020, a efektem tej konsolidacji jest właśnie tegoroczny materiał o tytule „Lamaštu”.

Tytuł ten nawiązuje bezpośrednio do nazwy z mitologii mezopotamskiej, a konkretnie do „złowrogiej bogini, najstraszniejszej ze wszystkich demonicznych kobiet, córki boga nieba Anu oraz kochanki Pazuzu, która groziła kobietom podczas porodu oraz porywała ich dzieci podczas gdy one karmiły piersią”. Co prawda, nie jestem zapoznany z meandrami tej mitologii, ale muszę przyznać, że opis tej postaci budzi zarówno dużą grozę, ale również i niemniejsze zaintrygowanie. Na tyle duże, że aż byłbym gotów sięgnąć po „Mitologię Mezopotamii” autorstwa Krystyny Łyczkowskiej i Krystyny Szarzyńskiej, którą mam – nawet nie wiem skąd – na swojej półce. I kto wie, może moja styczność z „Lamaštu” okaże się być asumptem do jakiejś małej eksploracji historii tej starożytnej krainy oraz jej mitologii.

Tyle że Mezopotamia i jej mitologia (zmaterializowana pod postacią złowrogiej bogini) to wciąż tylko pewne narzędzie oraz środek, które wykorzystano przy pracy nad tym materiałem. Mimo to otoczka zbudowana wokół muzyki jest zawsze ważna i w przypadku tej płyty ciężko pominąć fakt, że stanowi ona hołd dla postaci tajemniczej oraz złowrogiej. Żeby jednak przenieść środek ciężkości z „mezopotamskich mitów” na muzykę, warto powiedzieć o tym, że wyrazem wspomnianego hołdu, jest właśnie dźwiękowy materiał, będący – jak zaznaczyli sami twórcy – sugestywnym rytuałem, bogatym w najróżniejsze scenerie czy muzyczne elementy. Rytuał, o jakim mowa, jest czymś w rodzaju czarnej mantry, jaką oferują nam dwaj producenci.

No i w tym momencie dobór motywu „Lamaŝtu” wydaje się być już całkowicie zrozumiały, ponieważ tytułowa bohaterka, będąca przecież uosobieniem wszelkich makabrycznych i upiornych cech, zostaje powołana do roli przewodniczki po mrocznych zakamarkach tej ośmio-kompozycyjnej podróży. A materiał ten jest przecież niezwykle mroczny i niszczycielski, a swoją posępnością atakuje nas właściwie od pierwszych dźwięków. Muzycy zresztą nie przebierają w środkach, ponieważ – tak jak podkreślili w materiałach prasowych – stosują na płycie całą gamę dostępnych narzędzi, które mają słuchacza wprawić w specyficzny nastrój. Obok całego arsenału rytualnych sampli na płycie są również obecne wszelakie szepty, organiczne drony, tybetańskie śpiewy gardłowe czy też złowrogie i majestatyczne tribale.

Chaigidel oraz NERATERRÆ nie bawią się więc w minimalizm lub stopniowe budowanie klimatu. Nawet jak na standardy rytualnego ambientu, na płycie dzieje się bardzo dużo i nie ma tu raczej momentów na odpoczynek czy złapanie oddechu. Trochę tak jakby włoski duet postanowił, aby trzymać słuchacza cały czas w skrajnym napięciu. W pewnych miejscach „Lamaštu” przypominało mi nawet dokonania Undirheimara, który – opisujący swoją muzykę – sam zaznaczał, iż za pomocą autorskiego, rytualnego ambientu próbuje wprawić odbiorcę w uczucie okropnego dyskomfortu, zresztą robiąc to z niebywałym pietyzmem i niekwestionowaną efektywnością.

Czy Chaigidelowi oraz NERATERRAE się to również udało? Z pewnością tak, bo serwowany przez nich ambient z całą pewnością wpisuje się w ramy mrocznego i przeraźliwego rytuału, który – muszę to jednak przyznać – znacznie lepiej brzmi w drugiej połowie materiału, gdzie pojawia się między innymi utwór Satariel (mój osobisty faworyt). W utworze tym jest bowiem znacznie więcej subtelności, przejawiającej się mniejszym natężeniem różnorakich sampli, zaś jego klimat budowany jest tam głównie za pomocą absorbującego i modulującego drona. Oczywiście nie oznacza to wcale, że pierwsza połowa płyty jest słaba. Zwyczajnie do gustu bardziej przypadła mi jej druga część.

Niezależnie jednak od tego, czy wolicie rytualny ambient zbudowany w oparciu o bardziej minimalistyczną strukturę, czy też bardziej znajdujecie hybrydowe i maksymalistyczne rozwiązania w tym gatunku, to i tak warto sięgnąć po „Lamaštu”. Będzie to świetny soundtrack do lektury na temat mezopotamskiej mitologii, jak również do odwiedzin pobliskich lasów w porach nocnych. Oczywiście, jeśli macie na tyle odwagi…

Data wydania: 17 marzec 2023 r.

Janusz Jurga