AMP – Echoesfromtheholocene

Ampbase / CD/LP/DL / 2023

AMP Echoesfromtheholocene Anxious Magazine

Nigdy nie byłem zwolennikiem muzyki zaangażowanej, muzyki w służbie czegoś, jakiejś idei, obojętnie czy politycznej, społecznej, jakiejkolwiek. Najczęściej mamy bowiem w takiej sytuacji do czynienia z klasycznym przerostem formy nad treścią, czytaj: przekaz ideologiczny ma zakrywać albo usprawiedliwiać braki warsztatowe, miałkość przekazu, tudzież po prostu muzyczną ambiwalencję i pseudoartystyczną tandetę. A komu się nie podoba – ten zapluty karzeł reakcji i wróg: klasowy, polityczny, religijny, jakikolwiek (coś tam się zawsze uda przykleić). Z drugiej strony, jeśli dany artysta był naprawdę dobry i z jakiejś przyczyny chciał po prostu wydać dzieło (lub dzieła) „zaangażowane”, jakoś specjalnie nigdy mi to nie przeszkadzało i trzeba było pójść w najprawdziwsze ekstrema (lub skrajną głupotę), by mnie poirytować, albo do siebie zrazić. Dopóki muzyka była dobra, a dany wykonawca swoim zachowaniem, poglądami, lub przekazem nie wywoływał u mnie jakiegoś bezpośredniego i gwałtownego refluksu, wszystko było OK.

“Echoesfromtheholocene” to natomiast jeden z niewielu przykładów, gdy nad ideologicznym przekazem danego dzieła jestem w stanie pochylić się ze zrozumieniem, ba! poniekąd mu nawet przyklasnąć, są bowiem takie wyjątki, gdy tego typu zaangażowanie jest nie tyle uzasadnione, co logicznie łączy się z samym albumem, stanowiąc z nim jakby jedną całość i będąc jego integralną częścią.

Wydana w marcu bieżącego roku przez własną wytwórnię Londyńczyków z AMP, czyli – nomen omen – Ampbase, płyta konceptualnie poświęcona jest ogólnemu upadkowi ekologicznemu i społeczno-politycznemu jaki dotknął naszą planetę. Górnolotne… Ale nie groteskowe czy pompatyczne. Poniekąd trochę w takim zachodnim antykapitalistycznym stylu, nieco przypominającym sowietolubną literaturę lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, jednakowoż z mocnym przesłaniem, a dzięki formatowi – mamy wszak do czynienia z mieszanką elektronicznego ambientu, mocno syntetycznego i eksperymentalnego post-rocka a nawet space rocka, oszczędnego w dodatku w wokalach – przesłanie to jest nienachalne i pozostawiające dość dużą swobodę interpretacji samemu słuchaczowi. Z założenia wszystkie te dźwięki opisywać mają wrażenia, jakie odnosi wizytująca naszą planetę obca rasa, docierająca tutaj tuż po upadku i zaniku cywilizacji homo sapiens.

Prawie godzina stworzonej przez AMP muzyki robi naprawdę mocne wrażenie, zwłaszcza że muzycznie mamy tu do czynienia z bardzo porządnym poziomem, zróżnicowaniem stylistycznym oraz próbą wydobycia ze wszystkich tych nisz, którym się AMP inspirował, tego co najlepsze i najbardziej przystające do tematu. Słychać również znakomite zaplecze i instrumentarium – czy to od strony sprzętowej (Moog, Prophet, Nord), czy wirtualnej (Spitfire). Jeśli do tego wszystkiego dodamy porządnej jakości własny field recording, to mamy z marszu przepis na mocny album.

“Echoesfromtheholocene” stosując nieskomplikowane ambientowe i post-elektroniczne środki wyrazu maluje przed nami rzeczywistą darkambientową apokalipsę, razi dystopijną smutną harmonią (bo jednak nie dysharmonią), częstuje wspomnieniami bytności człowieka na planecie, która pulsuje jeszcze dźwiękami, ale gatunek homo sapiens, odgrywa już raczej tylko w swoich wspomnieniach. Nie jest to produkcja łatwa w odbiorze, nie jest to jednak też i jakiś przyciężkawy killer, do którego bez szklanki whisky i przyciemniania światła nie podchodź. To po prostu solidny kawał ambitnej, brytyjskiej elektroniki z lekkim wsparciem fieldrecordingu i gitary w tle.

Nie wiem, jak prezentują się wydania fizyczne (CD w kartonowym – a jakże – ekopaku oraz podwójny lathe cut), ale wydaje mi się, że na pewno nie gorzej od wersji cyfrowej, którą wyposażono w naprawdę porządnie przygotowanego i gustownie złożonego 24-stronicowego PDFa, zawierającego grafiki, teksty, przesłanie i ogrom niezbędnych informacji o samej płycie. Płycie bez wątpienia wartej przesłuchania.

Piotr Wójcik