Szum Szmer Szelest

szum szmer szelest Anxious Magazine

𝐒𝐳𝐮𝐦 𝐒𝐳𝐦𝐞𝐫 𝐒𝐳𝐞𝐥𝐞𝐬𝐭 – to nowy dział w jadłospisie ANXIOUS, gdzie będziemy starali się Wam przedstawić rzeczy zarówno klasyczne jak i mało znane z gatunku muzyki mocno eksperymentalnej, poszukującej, minimalistycznej, i nieoczekiwanej. Chcemy, by w tym miejscu powstał nasz muzyczny, niszowy “Teleexpress”.

Kuratorem działu jest niejaki Marek ‘Lokis’ Nawrot, znany po części Wam z Wydawnictwa i dystrybucji Shining Day, a także z własnej działalności muzycznej (skrywał się pod szyldem Another Shining Day). Lokis zapewne będzie korzystał rownież z Waszych sugestii i kto wie, może mianujemy też “Marka Sierockiego Anxious” :).

✘ Nadstawiajcie Ucha, będziemy szumieć, szmerać i szeleścić ✘

٩(˘◡˘)۶


𝐒𝐈𝐎𝐍 𝐎𝐑𝐆𝐎𝐍

Sion Orgon Anxious Magazine

𝐏 odczas przygotowywania tego artykułu, w ręce wpadła mi lista 10 płyt, bez których Sionnie nie może egzystować. Mamy na niej tytuły mistrzów muzyki konkretnej: Karlheinza Stockhausena, Bernarda Parmegiani, jak i ojców krautrocka Can. Zaraz obok pojawiaja się tytuły Briana Eno, Talk Talk, The Beatles, Faith No More, Cardiacs i oczywiście Thighpaulsandry.

Nic dziwnego, że jego produkcje muzyczne są dosłownie wypadkową tych wszystkich wpływów. Rodzaj muzycznego kalejdoskopu, który zadziwia i zaskakuje praktycznie w każdej chwili. Rozbudowane kompozycje pochodzące rodem z fancuskiego INA GRM wykorzystujące manipulacje taśmą magnetyczną, preparowane instrumenty oraz pierwszych aplikacji komputerowych. Następnie elektronika, od ambientowo- kosmicznych pasaży, dronowych wycieczek z użyciem całej plejady analogowych syntezatorów, modularnych systemów i aplikacji. Kończąc na piosenkowych aranżacjach, które samoistnie wpadają w ucho, zaskakując swoją melodyjnością. Tutaj Sion wspiera się całym arsenałem realnych instrumentów: wszelkie gitary, mandolina, akordeon i muszę dodać, że jest doskonałym perkusistą.

Reasumując – muzyczny szaleniec, który konsekwentnie od lat realizuje swoją wizję artystyczną. Jeżeli tego nie wystarczy: odpowiada za produkcję i mix wszystkich wydawnictw i częściowo za ich oprawę graficzną. Odwiedzając jego obie strony internetowe, kolejne zaskoczenie, odkrywamy, że prowadzi studio nagraniowe, usługi masteringowe. Przygotowuje muzykę do filmów, instalacji, teatrów. Człowiek instytucja.

Współpracuje z całą plejadą muzyków/artystów. Wystarczy spojrzeć na składy osobowe poszczególnych płyt. Najczęściej pojawiającym się jest jego walijski rodak Thighpaulsandra. Panowie są jak odbicie lustra uzupełniając się wzajemnie. Sion występuje praktycznie na wszystkich albumach Thighpaulsandry, przygotowując również choreografię koncertową i zdjęcia na jego okładki. Jeden z takich koncertów udało mi się osobiście doświadczyć, gdzie Thighpaulsandra wystąpił w stroju maga/egipskiego faraona, a reszta grupy, włączając Siona, przyodziana była w obcisłe lycrowe kombinezony, wywołując krypto erotyczne wrażenie.

Gorąco polecam zapoznać się z ich „Rape Scene”, jedynym jak do tej pory dziełem, nagranym jako trioz Martinem Schellordem.

Oczywiście Thighpaulsandra automatycznie kojarzony jest z Coil, którego szeregi zasilił w finalnej fazie działania grupy. Myślę, że w tym momencie naturalną koleją rzeczy będzie wspólne kolaborowanie pomiędzy Sionem, a Coil, a raczej Peterem Christophersonem. Panowie spotkali się podczas sesji nagraniowych Thighpaulsandry. Podobne zainteresowania, psychodeliczne poszukiwania, środki wyrazu – musiało zaiskrzyć. Christopherson pojawił się już na „The zsigmondy experience” i ponownie na obu stronach singla „Into the Dark”, który ukazał się dopiero dwa lata po śmierci Petera – w formie hołdu.

Wracając do samego Siona – jego ostatnie wydawnictwo „Dust”, z ubiegłego roku wywołało spore poruszenie w sferach muzycznych, zbierając masę pozytywnych recenzji zarówno dziennikarzy, jak i indywidualnych odbiorców. „Dust” jest chyba najłatwiejszą w odbiorze pozycją, pokazującą kolejne oblicze tego artysty. Osądźcie sami.

Osobiście preferuje „The Black Object” będącego wystrzałem w ciemne rejony dronowych abstrakcji ubranych w elementy muzyki konkretnej. Rewelacja.

Nowy Rok i nasz bohater aktywnie go rozpoczyna:
1) muzyka do krótkiego filmu dla BBC’s Dance Passion,
2) udział w składance „Synthisis Sonoris II – Modulisme”, poświęconej modularnym systemom EMS…

I tak trzymać!

Marek ‘Lokis’ Nawrot


𝗘𝗻𝗿𝗶𝗰𝗼 𝗔𝘀𝗰𝗼𝗹𝗶

𝗘𝗻𝗿𝗶𝗰𝗼 𝗔𝘀𝗰𝗼𝗹𝗶 Anxious Magazine

𝐂o jakiś czas nachodzi nas uczucie, że mamy ochotę odpocząć od codzienności i zanurzyć się w otchłani wyobraźni. Książka, muzyka, film – to instrumenty, które świetnie nam w tym pomogą.

Przez ostatnie tygodnie „La manigua” spełnia taką rolę w moim przypadku. Enrico Ascoli, jej twórca, przemierzył i odwiedził najdalsze, najodludniejsze zakątki naszego globu, aby udokumentować ich sonorystyczna zawartość. Miały posłużyć do wykorzystania w reportażach i podkastach radiowych.

Już słyszę Wasze glosy: i znów te nagrania otoczenia, ćwierkające ptaki, kapiący deszcz czy szum wiatru… ile można tego przyswajać.

Cały materiał został podzielony na cztery odsłony, wykorzystujące jako podwaliny nagrania z dżungli z Brazyli, Meksyku, Gwatemali. Zarejestrowane metodą close up microphone sprawiają wrażenie bycia tam, przebywania.

Podróżując Ascoli zafascynował się również tubylczymi instrumentami dmuchanymi jak: fujara, rogiem karenskim i perkusyjnymi cudeńkami.

Aby nie zostać ortodoksyjnym archiwalistą Enrico połączył wszystkie te elementy w całość, procesując i poddając przeróżnym zabiegom filtracyjnym. Rewelacyjne zastosowanie efektu stereo, czy nakładanie echa, rewerbu na poszczególne elementy dodaje wrażenia niesamowitości, egzotyki. Powietrzne harmonie oraz delikatny feedback pozostawiony przez instrumenty rozdziera przestrzeń do granic niemożliwości umiejscawiając słuchacza w kolejnych etapach podróży. Trudno się odłączyć od tej komfortowej zony, w dodatku, że trwa niespełna 40 minut.

Zalecane dla miłośników Michaela Northama, Hitoshi Kojo, Yannicka Dauby, wczesnego Alio Die.

Marek ‘Lokis’ Nawrot


🆄🆄🆄🆄

UUUU Anxious Magazine

UUUU muzyczny kolektyw, czy raczej w tym przypadku SUPERGRUPA.

Nazwiska mówią same za siebie: Tim Lewis, czyli Thighpaulsandra (Coil, Spiritualized, Julian Cope), Graham Lewis (Dome, Wire, Duet Emmo, Cupol), Matthew Simms (Wire) i Valentina Magaletti (Tomaga, Vanishing Twin, Czn, Moin, Holy Tongue).

Ekstrawagancka mieszanka osobowości i dźwięków. Wystarczy odpalić ich płytowy debiut „UUUU”, aby skąpać się w morzu natchnionej, energetycznej improwizacji przechodzącej w trybalną wyprawę, która niespodziewanie zapada się w dziurę chaosu, by tym razem wypłynąć w przestrzeni kosmicznej muzyki współczesnej, analogowych pasaży, preparowanych gitar. Przy rzeczywistości, tu i teraz, trzymają nas krautrockowo – psychodeliczne songi z hipnotyzująca perkusją Valentiny i charyzmatycznym głosem Grahama. A to, dopiero pierwsza odsłona UUUU, drugą identycznie zatytułowana „UUUU” odkryjcie już sami – ziarno zostało zasiane.

Ostatnie słowo: warto zwrócić uwagę na: produkcję i mix obu tytułów, którego dokonał sam Thighpaulsandra w swoim Aeriel Studios. MEISTERSTÜCK.

Marek ‘Lokis’ Nawrot