Violeta Vicci – Cavaglia

Fabrique Records / CD/LP/DL / 2023

Violeta Vicci Cavaglia Anxious Magazine

Nieczęsto trafia nam się taka muzyka na łamach Anxious Musick Magazine. Skoro jednak mieści się w zakresie zainteresowań Anxious, to od czasu do czasu trzeba po tego typu album sięgnąć. Zwłaszcza jeśli jest tak wybitny jak “Cavaglia”.

Wydany przez Fabrique Records najnowszy album Violetty Vicci to prawie czterdzieści minut uspokająjącego ambientu, ambientu takiego bardzo szeroko pojętego, zahaczającego bowiem nie tylko o elektronikę ale i neoklasykę, field recording czy muzykę wręcz kontemplacyjną. Muzyka wychowanej w szwajcarskich Alpach (w miejscowości Cavaglia właśnie, co sugeruje, że album ten jest takim swoistym hołdem złożonym sielskim czasom dzieciństwa) Brytyjki to, jak twierdzi wydawca, wypadkowa od Bacha do Briana Eno. Tego pierwszego słychać tu akurat mało, choć niewątpliwie pewne nawiązania do muzyki barokowej, zwłaszcza późnobarokowej są zdecydowanie widoczne (choć ja akurat wskazałbym tu innych kompozytorów). Tego drugiego… zdecydowanie więcej. Zwłaszcza w pomysłach na wplatanie field-recordingu. Jednak odwołanie się li tylko do barokowej klasyki i kontemplacyjnej elektroniki byłoby siermiężnym uproszczeniem. Możemy bowiem w muzyce londyńskiej artystki usłyszeć i wyciągnąć dla siebie z tych dźwięków dużo więcej.

Słychać tu przede wszystkim fascynację skrzypcami jako instrumentem wiodącym, w ogóle smyczkami jako takimi, bo Violeta gra również na altówce a także skrzypcach oktawowych i altówce oktawowej. Jakoś od razu skojarzyło mi się z naszą polską Antoniną Car… Słychać też zamiłowanie do muzyki filmowej, głównie tej tworzonej do dzieł fantasy (te delikatne partie wokalne…), takich „górskich” ambientów (raczej w stylu LOTR niż “Misty Mountains Cold”)… Takiej “Lacrymosy” słuchać można bez końca…

Jest w tej muzyce swoisty eklektyzm, spajający jednak wyłącznie elementy, które znakomicie do siebie pasują. Być może połączenia te najłatwiej jest tworzyć właśnie komuś, kto czuje się tak samo w domu zarówno w Szwajcarii, na Wyspach Brytyjskich jak w Hiszpanii, kto posługuje się siedmioma językami i przełamując stereotyp swojej płci jeździ na motocyklu… Kto wie…

Im bardziej w las (czy raczej w płytę) tym więcej klimatów rzeczywiście górskich… W normalnych okolicznościach te „krowie dzwonki” drażniłyby mnie bez dwóch zdań. Tutaj jakimś cudem odnajdują się znakomicie i nie tylko nie irytują (co już samo w sobie jest sukcesem) ale nawet, o dziwo, pasują i nieźle zgrywają się z całością. Chciałoby się wprawdzie tego field-recordingu ciut więcej i może bardziej różnorodnego ale… płyty wspomnieniowe, płyty osobiste rządzą się pewnymi prawami i prawa te należy uszanować.

Dla mnie “Cavaglia” to jedno z najciekawszych wydawnictw pierwszego półrocza roku 2023. A w sumie po fantastycznym pierwszym kwartale jakoś tak się złożyło, że drugi już nie obfitował w tyle znkomitych wydawnictw (choć kto wie, być może takie gdzieś jeszcze są i po prostu dotrą do mnie z opóźnieniem…). W każdym razie ta płyta bez wątpienia warta jest zapoznania i wrzucenia na głośniki. Zwłaszcza jeśli ktoś lubi nastrojową muzykę z pogranicza ambientu i neoklasyki, w wydaniu kontemplacyjnym i uspokajającym.

Data wydania: 14 kwietnia 2023 r.

Piotr Wójcik