DRMōōN – Bunker Opera

Wydanie własne / DL / 2022

DRMōōN – Bunker Opera Anxious Magazine

DRMōōN to projekt dość dziwny i mocno specyficzny. Rzadko się bowiem zdarza, by ktoś startował od wydania trzech materiałów na przestrzeni trzech miesięcy… W dodatku nie zamęczając nas średniej jakości „pierwocinkami”. Z drugiej jednak strony stojący za tymi wydawnictwami tajemniczy Maciej bez nazwiska nie wziął się (nawet mimo owej tajemniczości) znikąd. Z niejednego muzycznego pieca chleb jadł i w niejednym projekcie zdążył wziąć udział. I nawet teraz, żyjąc w rozjazdach między Elblągiem a Augsburgiem wciąż jest aktywny twórczo, między innymi w niemieckim Ghostnodes. DRMōōN jawi się przy tym jako taka trochę odskocznia, przekucie w dźwięki własnych myśli i koncepcji, które gdzie indziej nie mogłyby znaleźć miejsca…

„Bunker Opera” to trzecie ze wspomnianych wyżej wydawnictw – pierwsze dwa pojawiły się na bandcampie w październiku zeszłego roku, „Bunker Opera” swoją premierę miało 14 grudnia. Sam autor, opisując założenia tego projektu, zwraca szczególną uwagę na łączenie basu z elektroniką, choć po przesłuchaniu razy czy dwa „Bunker Opery” w pamięci zostaje przede wszystkim ta ostatnia. Zwłaszcza, że Maciej umiejętnie łączy wiele stylistyk w jedną całość, tworząc swoisty mroczny, eklektyczny misz-masz oscylujący gdzieś między elektroniką, ambientem, noisem, zbaczając czasem delikatnie w stronę darkjazzowych czy neoklasycznych aluzji. Nie znaczy to oczywiście, że bas traktowany jest zupełnie po macoszemu – stanowi przecież na przykład bezwzględną podstawę choćby „Untergang Tango”, gdzie wybija powolne pasaże, na tle których snuje się niepokojące pianino i wybuchają elektroniczne plamy dźwięków. Słychać go też wyraźnie choćby w równie mrocznym „Onion Sonata”, gdzie zresztą mamy do czynienia z podobnym patentem na budowanie nastroju – basowa podstawa tworzy tło, na którym wyeksponowane jest złowieszcze pianino wspierane elektroniką (w tym przypadku rytm wybijają sample a zamiast padopodobnych plam mamy cały szereg wzbudzających niepokój brzmień i efektów). Czasami jest na odwrót i to klawisz robi podstawę, wręcz nakrywając oszczędniej pracujący bas (jak choćby w „Concrete Is Your Swimmingpool”) wszystko to jest jednak przemyślane i zgrane, w podobnych klimatach i z zachowaniem jednolitej koncepcji.

„Bunker Opera” to dzieło stosunkowo krótkie (trwa bowiem niecałe pół godziny, a gdyby się uprzeć, to chyba wszystkie trzy materiały DRMōōNa udałoby się zmieścić na jedno CD*), czasami ma się wrażenie, że aż za krótkie, że chciałoby się więcej. Nie do końca rozumiem tutaj intencję wydania tych trzech materiałów osobno, jako trzech niezależnych wydawnictw, zwłaszcza że ukazały się prawie jednocześnie i zarówno „Pościan”, jak i „Opress Genitals” wcale nie odbiegają stylistycznie od tego, co słyszymy na „Bunker Operze”, całość mogłaby się więc złożyć na długą, ciekawą i naprawdę solidną płytę z muzyką, jakiej (mimo wszelakiej nadprodukcji wszystkiego) wcale nie mamy aż tak za dużo. Tak czy siak, DRMōōN to projekt (wykonawca? jak zwał – tak zwał) po muzykę którego warto sięgnąć i samodzielnie zweryfikować, czy wpasuje się ona w wasze gusta. Są to wprawdzie bez wątpienia dźwięki z kategorii tych trudniejszych, niemniej jednak zdaje się taką muzykę głównie tutaj opisujemy…

*aż sprawdziłem, bo nie dawało mi to spokoju. 74 minuty i kilkanaście sekund. Zmieściłyby się.

Piotr Wójcik