VOICES OF THE COSMOS to projekt stworzony przez dwóch artystów dźwięku: Rafała Iwańskiego (muzyka znanego z grup HATI, Alameda 5, KAPITAL i Innercity Ensemble, solo występującego jako X-NAVI:ET) i Wojciecha Ziębę (solo występującego jako ELECTRIC URANUS) oraz astronoma Sebastiana Soberskiego, kierownika Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego w Grudziądzu i radioastronoma w Instytucie Astronomii UMK w Piwnicach pod Toruniem.
Projekt VOICES OF THE COSMOS skutecznie łączy osiągnięcia astronomii z muzyką elektroakustyczną. Twórcy korzystają z oryginalnych sygnałów pozaziemskich i dźwięków odbieranych przez radioteleskopy (np. pulsary, magnetosfery planet, Słońce, zorza polarna, masery) oraz inne urządzenia radiowe, czasami korzystają z sonifikacji i archiwalnych nagrań z misji kosmicznych. Ścieżki instrumentalne zintegrowane z przetworzonymi rytmami i tonami “dźwięków kosmicznych” tworzone są za pomocą instrumentów elektronicznych, zarówno cyfrowych jak i analogowych, a także różnych obiektów akustycznych. Projekt był wielokrotnie prezentowany w instytucjach naukowych i na festiwalach muzycznych, w formie koncertów audiowizualnych, również w wersji rozszerzonej o wykłady astronomiczne i obserwacje nieba. Jest to unikatowa w Polsce inicjatywa, w której wykorzystuje się oryginalne zapisy przestrzeni kosmicznej.
Artur Mieczkowski: Cześć. Co Was pchnęło do powołania VOICES OF THE COSMOS?
Wojciech Zięba: Ponad dekadę temu zaintrygowały nas nietypowe dźwięki pochodzenia kosmicznego, które puszczał nam w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu astronom Sebastian Soberski. Dźwięki były tak niesamowite, do tego opowieści Sebastiana, że wyszło to jakoś naturalnie. Projekt powstał i od samego początku tworzyliśmy go na mocnym fundamencie oryginalnych dźwięków pochodzenia kosmicznego.
Rafał Iwański: Na pewno eksplorowana od lat, w teorii i praktyce, fascynacja muzyką elektroniczną czy elektroakustyczną, chęć poszukiwania i odkrywania nowych brzmień, naturalna otwartość na eksperymenty. Plus potrzeba obcowania z tajemniczymi aspektami świata / wszechświata. Wychowałem się w Toruniu, co sprawiło, że od dziecka miałem styczność z astronomią (choć to nie jest takie oczywiste – o czym świadczy fakt, że jest tu wielu odbiorców bardziej podatnych na destrukcyjne sygnały podawane ze słynnej katolickiej stacji radiowej i telewizyjnej). To miasto zawsze było związane z tą dziedziną – tu urodził się Mikołaj Kopernik, na uniwersytecie powstałym po 1945 roku stworzono wydział fizyki i astronomii z silną kadrą, która oddziaływała w skali ogólnopolskiej i światowej. Jako nastolatek odwiedziłem największe w Polsce obserwatorium radioastronomiczne w Piwnicach pod Toruniem. Zainteresował mnie kosmos. Ale jeszcze wcześniej różne okazałe urządzenia z gałkami, suwakami i kablami – mój dziadek przez kilka dekad zarządzał placówką radiotelegraficzną, którą jako małolat wielokrotnie odwiedzałem. Z pewnością musiało to jakoś odbić się na mojej psychice (kilka ścian sprzętu w piwnicy, od podłogi po sufit; potężny agregat na zewnątrz budynku).
AM: Skąd pozyskujecie materiały wyjściowe do Waszej twórczości?
WZ: W zależności od koncepcji bywa to różnie. Pierwsze dźwięki to były archiwa np. NASA, ale Sebastian naszą wiedzę sukcesywnie powiększał i wyszukiwał dla nas coraz ciekawsze dźwięki. Takim głównym źródłem dla nas są radioteleskopy i nasz polski radioteleskop w Piwnicach pod Toruniem, na nim nagraliśmy np. pulsar. Bywa także, że kontaktujemy się z innymi radioastronomami i prosimy ich o źródła dźwiękowe. Spektrum dźwięków jest bardzo duże, największe obiekty we wszechświecie emitują fale radiowe, które można rejestrować na radioteleskopach, ale także zjawiska. np. hamujące elektrony w polu magnetycznym słońca (Solar Burst), albo cząsteczki wiatru słonecznego wpadające w naszą atmosferę (dźwięki Zorzy Polarnej).
RI:
Przez
ostatnie 12 lat słuchaliśmy wielu godzin zapisów o rozmaitym
charakterze – pozyskanych z radioteleskopów i innych urządzeń
radiowych, materiałów archiwalnych z sond kosmicznych i
sonifikacji. Do tworzenia utworów wybieramy dźwięki, pulsacje i
strzępki melodii najbardziej nakręcające nas od strony muzycznej.
Obcowanie z tymi danymi potrafi być nieraz dość przytłaczające.
To taka nasza dźwiękowa namiastka eksploracji Kosmosu.
AM: Zastanawia mnie, czy musicie mieć stosowne licencje/pozwolenia na te nagrania z kosmosu, przykładowo z NASA?
WZ: Na większość materiału źródłowego nie potrzebujemy licencji ani pozwoleń ponieważ wykorzystujemy dane ogólnodostępne przeznaczone do badań naukowych. Na część nagrań potrzebujemy pozwolenia i to na indywidualnej drodze jest uzgodnione z autorem nagrań – tak było np. w przypadku dźwięków zorzy polarnej, które otrzymaliśmy od Stephena P. McGreevy’a z Uniwersytetu Iowa ze Stanów Zjednoczonych, innym razem uzgodniliśmy użycie sonifikacji Księżyca „Moon Icon” której autorem jest Andrew Kaiser. Tak więc część dźwięków źródłowych, owszem, wymaga pozwoleń od ich autorów.
AM: Na ile „naturalne dźwięki kosmosu” są poddawane obróbce, by brzmiało to jak na płytach?
WZ:
Od
pierwszych nagrań ingerowaliśmy w „dźwięki kosmosu”
przepuszczając je przez zespoły efektów lub modulując ich
brzmienie, natomiast przy ostatnich płytach w nieco mniejszym
stopniu ingerujemy w brzmienia źródłowe. Czasem musimy ingerować
w źródło
głównie po to aby uwypuklić jego charakterystyczne brzmienie,
usunąć zbędny szum lub niepotrzebną częstotliwość.
RI:
Pracując
z konkretnymi dobranymi źródłami zostawiamy je w stanie surowym
lub dokonujemy mniejszych lub większych przetworzeń. Processing
oraz sampling są istotnymi, choć nie decydującymi zabiegami
kompozytorskimi. Na koniec z reguły nieco improwizujemy do
„kosmicznych dźwięków” oraz dogrywamy partie instrumentów
elektronicznych i obiektów akustycznych (potraktowanych procesorami
efektów).
AM: Lustmord na swoim albumie „Dark Matter” wykorzystał tego typu dźwięki jako materiał do obróbki i w efekcie wydał „kosmiczną płytę”, której zawartość to czyste dźwięki spoza Ziemi. William Basinski też poszedł w stronę zebrania dźwięków kosmosu. Czy podobne płyty, z podobnymi patentami były dla Was inspiracją?
WZ: Tak, są to interesujące płyty i trzymamy rękę na pulsie, śledzimy co inni robią, słuchamy ich albumów. LUSTMORD niewątpliwie jest dla nas inspiracją, chociaż dziś przynajmniej ja uważam, że Basinski robi ciekawsze rzeczy. Pamiętam jak wspólnie słuchaliśmy innego projektu Briana Williamsa, ARECIBO i do dziś jest to dla nas świetną muzyką. BAD SECTOR też odcisnął na mnie piętno. Ostatnio chyba za sprawą tych wszystkich reedycji inspiruje mnie mocno COIL, którego jest oddanym miłośnikiem od lat, mimo że nie ma źródeł kosmicznych to muzycznie bardzo mnie inspiruje.
Mam
też taką historię w głowie, że zanim powstała jedna z naszych
płyt to długo jeszcze przed jej rejestracją rozmawialiśmy co
byśmy chcieli zrobić i skupiliśmy się na falach grawitacyjnych, a
tu nagle William Basinski wyskoczył z genialnym albumem opartym o
dźwięki fal grawitacyjnych. Wyprzedził nas :).
RI:
Jak
wiadomo LUSTMORD to ikona muzyki elektronicznej, mistrz dark
ambientu. W połowie lat 90. wydał wspomniany album „Trans
Plutonian Transmissions” pod kryptonimem ARECIBO, na którym
wykorzystywał m.in. zapisy zebrane przez największy wówczas
radioteleskop (obecnie uszkodzony i wyłączony z używania) w Puerto
Rico – znajdujący się w pobliżu miejscowości Arecibo. Na nim,
co ciekawe, odkrył w 1990 r. pierwsze egzoplanety profesor
Wolszczan (astronom który zaczynał swoją karierę na UMK w
Toruniu, od 30 lat mieszkający w USA). To dzięki pracy w projekcie
VOICES OF THE COSMOS odkryłem właśnie ten album ARECIBO, a potem
byłem wyczulony na kolejne wydawnictwa tego rodzaju, jak chociażby
wspomniany album „Dark Matter” czy „On Time Out Of Time” W.
Basinskiego (wspaniała płyta – mam na winylu!). Jako młodociany
fan brytyjskiego industrialu wiele lat temu poznałem ciekawy album
NOCTURNAL EMISSIONS „Sunspot Activity”, w dość oryginalny
sposób podchodzący do zapisów astronomicznych. Polecam posłuchać
tego dziwnego albumu, momentami nawet dość zabawnego i
archaicznego, przynajmniej w moim obecnym odczuciu:
Fascynujące jest to, że są inni kompozytorzy, którzy wykorzystują kosmiczne źródła w muzyce. Staramy się śledzić inne nowe nagrania muzyczne bazujące na zapisach radioastronomicznych lub sonifikacjach – np. w grudniu 2021 ukazał się album „Mikromedas AdS/CFT 001”, którego autorem jest belgijski matematyk i muzyk dr Valery Vermeulen:
a w 2020 premierę miało wydawnictwo sygnowane przez Simona Šerca (UK) pod nazwą CMBR:
AM: Wydaliście cztery płyty w przeciągu dekady. Na ile i czym się różnią te wydawnictwa?
RI: Od 2009 – czyli od roku kiedy tworzyliśmy pierwsze nagrania (premierowy materiał VOTC wydany w 2011 był split albumem X-NAVI:ET i ELECTRIC URANUS, następne albumy przygotowywaliśmy już wspólnie lub tylko częściowo indywidualnie) rozwijaliśmy nasze koncepcje i możliwości techniczne. Każda płyta prezentuje nieco inne podejście do zagadnień radioastronomicznych. Np. na albumie „II” z 2013 skupiliśmy się głównie na aktywności słonecznej (Słońce było wyjątkowo aktywne w 2013 roku) oraz zorzy polarnej. Co ciekawe, od pierwszego wydawnictwa przykładamy dużą wagę do informacji opisujących źródła astronomiczne oraz do wykorzystanych instrumentów muzycznych. Konsekwentnie istotę każdego z utworów przedstawiamy zawsze w krótkim opisie towarzyszącym tytułowi. Zapraszamy do zapoznania się z muzyką VOTC z nośników fizycznych lub na BANDCAMP.
AM: Wasze koncerty połączone są z prezentacjami wizualnymi, kto odpowiada za ich tworzenie? Skąd czerpiecie materiały do wizualizacji?
RI: Za przygotowanie warstwy wizualnej odpowiedzialny jest Sebastian Soberski, kierownik Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Grudziądzu oraz astronom w Instytucie Astronomii UMK w Piwnicach pod Toruniem. Nad ostatecznym kształtem wideo pracujemy wspólnie, materiał ewoluuje od lat razem z naszym programem live, który został mocno zrewidowany w 2021 r., w związku z ukazaniem się albumu winylowego „Interstellar Space” i albumu CD „IV”. Materiał wideo odzwierciedla nagrania źródłowe słyszalne w poszczególnych utworach, zawiera w sobie mniejsze lub większe ingerencje cyfrowe czyli artystyczne.
AM: A także w wersji rozbudowanej o wykłady z zakresu astronomii.
RI: Za wykłady w pełni odpowiada Sebastian. Są dostosowywane do potrzeb organizatorów – co oznacza, że mogą trwać 10 lub 25 lub nawet 45 minut. Z reguły tuż przed koncertem audiowizualnym Sebastian wygłasza wykład okraszony przykładami audio.
AM: Braliście ostatnio udział w wydarzeniu „Śladami Stanisława Lema” w Ursynowskim Centrum Kultury. W specjalnej prezentacji brał też udział aktor Mariusz Jakus.
WZ: Tak, fantastyczne wydarzenie w przepięknej sali. Wydarzenie było podzielone na trzy części. Pierwsza to wykład Sebastiana Soberskiego na temat radioastronomii i przykłady dźwięków pochodzenia kosmicznego. Kolejna część była literacko-muzyczna, do której przygotowaliśmy specjalnie nową muzykę pod świetny głos aktora Mariusza Jakusa. Przeczytał „Trzech elektrycerzy” ze zbiorów „Bajki robotów” autorstwa Stanisława Lema i wyszło to obłędnie. W trzeciej części tego wieczoru zagraliśmy koncert, który zabrzmiał bardzo wyjątkowo ponieważ Ursynowskie Centrum Kultury “Alternatywy” posiada najnowocześniejszy system nagłośnieniowy w Polsce do sterowania dźwiękiem z danego miejsca i podziałem instrumentów na różne części sali. To było nasze pierwsze doświadczenie z takim systemem nagłośnieniowym i zrobiło to na nas piorunująco dobre wrażenie.
AM: Macie jakieś szczególne wymagania, ograniczenia co do miejsca, w którym gracie?
RI: Warunkiem solidnego koncertu audiowizualnego VOTC jest przestrzeń z adekwatnym nagłośnieniem z uwzględnieniem niskich zakresów częstotliwości oraz dobrej jakości rzutnik i ekran. Występowaliśmy w rozmaitych miejscach takich jak galerie sztuki, duże sale koncertowe, planetaria – małe (na 30 osób) i większe (na ponad 100 osób), placówki naukowe, kluby, plenery (warunkiem jest start koncertu po zapadnięciu zmroku). Jesteśmy elastyczni, staramy się być profesjonalni do perfekcji.
WZ: Mamy już takie doświadczenie, że żadne miejsce nie jest w stanie nas zaskoczyć i dopasowujemy się do każdej przestrzeni. Jesteśmy też częściowo niezależni sprzętowo, więc dajemy radę nawet w trudnych warunkach.
AM: Wojtek, co z ELECTRIC URANUS?
WZ: No jest pewien koncept na nagranie płyty, drobne kroki w tą stronę już poczyniłem, ale potrzebuję na to więcej czasu, nie chcę się śpieszyć. Jeśli mam wolne moce przerobowe to jednak poświęcam je na VOICES OF THE COSMOS. Jednak pochwalę się Tobie, że wiosną 2021 roku przebywając na kwarantannie bardzo dużo czasu siedziałem przy instrumentach i nagrałem nową płytę INFAMIS. Potrzebuję tylko masteringu i drobnej kosmetyki w kilku numerach, a kilka dni temu jeden ze starych znajomych zaproponował, że mógłby zaśpiewać, co jest bardzo kuszące i od kilku ostatnich dni intensywnie nad tym myślę. Na pewno teraz, w 2022 r. – jeszcze nie wiem w jakiej formie – pojawi się nowy materiał INFAMIS, a czy dam radę zrobić jeszcze ELECTRIC URANUS – tego nie obiecuję.
AM: Wow, i to jest news! :). A co słychać w Beast Of Prey?
WZ: To już przeszłość. Po 20 latach zrezygnowałem z wydawania i publikowania muzyki pod szyldem Beast Of Prey. To był piękny okres w moim życiu i bardzo trudna decyzja, ale już nie mam możliwości, aby prowadzić dalej wydawnictwo. Moja pasja do muzyki oczywiście nic na tym nie ucierpiała. Teraz więcej czasu poświęcam na muzykę, na tworzenie, na dźwięki – przy prowadzeniu wydawnictwa nie mogłem poświęcić jej tyle uwagi co teraz. Jedyną rzeczą którą nadal się zajmuję, a była częścią Beast Of Prey to produkcja i budowa instrumentów muzycznych.
AM: O, to ciekawe z tą budową instrumentów. Opowiedz trochę o tym.
WZ: Od 15 lat buduje instrumenty burzowe (spring tube / spring drum) – to jest główny instrument jaki produkuję regularnie i jest w ciągłej sprzedaży. Dodatkowo jeśli jest takie zainteresowanie tworzę instrumenty ze stali, np. żagle (steel sail) lub „wiolonczelę” (steel cello) wg pomysłów Roberta „Boba” Rutmana, który bardzo mnie zainspirował już wiele lat temu. Budowa instrumentów bardzo mnie ekscytuje i fascynuje, wykorzystuję te instrumenty oczywiście w swojej muzyce, dźwięki z budowanych przeze mnie instrumentów często pojawiają się w muzyce VOICES OF THE COSMOS.
AM: Rafał, co słychać aktualnie w Twoich projektach: ALAMEDA 5, X-NAVI:ET, HATI.
RI: Przez cały okres pandemii z kwintetem ALAMEDA 5 ciężko pracowaliśmy nad materiałem na nowy album, który wyjdzie na CD w lutym 2022 r. pt. „Spectra. Vol. 1”. Tym razem nie ryzykowaliśmy z winylem w związku z chaosem na rynku produkcji płyt analogowych jaki zaczął się około roku temu. Poprzednie dwie płyty – „Duch tornada” (2015 r.) i „Eurodrome” (2019 r.) ukazywały się jednocześnie na CD i winylu w Instant Classic, obecnie przejeliśmy pełną kontrolę nad naszymi publikacjami i będziemy bazować na wytwórni Brutality Garden powołanej rok temu przez Kubę Ziołka i Łukasza Jędrzejczaka. W związku z premierą płyty zagramy kilkanaście koncertów w Polsce, w najlepszych możliwych miejscach. Nie możemy się doczekać – w pandemicznych latach 2020–2021 zagraliśmy razem 10 koncertów, czyli mało – gdy w samym roku premiery „Eurodrome” (2019 r.) prawie 20. Stylistycznie sporo się w naszej muzyce pozmieniało – chyba już definitywnie pożegnaliśmy się z idiomem muzyki postrockowej czy krautowej, wycieczek w kierunku psychodelicznej improwizacji, a pochłonęła nas natomiast kompletnie, wcześniej już rozwijana, eksploracja rytmiki afrykańskiej, brazylijskiej i karaibskiej w zderzeniu z nowoczesną elektroniką i strukturalnym myśleniem o poszczególnych elementach utworów.
Moja indywidualna działalność koncertowa całkiem zamarła, do czego przyczyniła się pandemia. Ostatni koncert zagrałem w listopadzie 2019 r. na świetnym wydarzeniu w Londynie – Music for Hypnagogic States.
W 2022 r. planuję zrealizować nowy elektroakustyczny album solo, bazujący na fascynującym instrumentarium etnicznym z Afryki – ale nie mogę teraz zdradzić, co to dokładnie będzie. Płyta wyszłaby na początku 2023 roku.
Działam nieco jako kompozytor muzyki do filmów dokumentalnych i VR (muzyka do filmu „Czarne Błoto” (2020 r.) – reż. Ryszard Kruk; muzyka do filmu „SEKTOR” (2020) Wojciecha Olchowskiego, doktoranta Szkoły Filmowej w Łodzi. Film otrzymał nagrodę BEST 360° FILM Sehsüchte International Student Film Festival; w 2022 ukaże się cz. 2 pt „FAKTOR”, również z moją muzyką).
W 2022 r. mamy plan pojawić się w kilku miejscach z ciekawą inicjatywą – to spektakl teatralno-taneczny opierający się na rytuale butoh pt. „Urażone guru”: Wojciech Matejko – reżyseria i taniec, Rafał Iwański – muzyka, Zuzanna Litawińska – scenografia.
Premiera miała miejsce we wrześniu 2019 r. (Studium Teatralne S/T, Warszawa). Powtórne wystawienie na Festiwal LABA (organizator: Przekrój), Jazdów, Warszawa, wrzesień 2021.
W 2021 r. zostałem zaproszony do przygotowania i współprodukcji (wraz moją niedawno powołaną do życia Fundacją Artystyczną Kosmos) kompilacji pt. „WC ei8ght: Zona Electronica”, prezentującej wyłącznie premierowe nagrania polskich kompozytorów muzyki elektroakustycznej. Wszystko na zaproszenie kuratora Roberta Brzęckiego z Centrum Kultury i Sztuki w Koninie – Galerii CKiS „Wieża Ciśnień”, która to instytucja jest wydawcą kompilacji, a współwydawcą jest Zoharum. Album zostanie wydany w styczniu 2022 r. Przedsięwzięcie ma charakter niekomercyjny i ma służyć promocji ciekawej muzyki w Polsce i na świecie. Na kompilacji pojawili się m.in. PIN PARK, CLINAMEN, AQUAVOICE, AB INTRA, Mike Majkowski czy Joanna John.
Regularna działalność koncertowa zespołu HATI wygasła ok. 2019 roku, ale w listopadzie 2021 r. zostaliśmy niespodziewanie zaproszeni na świetne wydarzenie, na którym zagraliśmy niezły koncert – było to 75-lecie etnologii akademickiej w Toruniu, w Katedrze Etnologii UMK w Toruniu. Możliwe, że w drugiej połowie 2022 r. zagramy kilka koncertów w trio ze znamienitym trębaczem z Bydgoszczy Wojciechem Jachną, z którym przez 10 lat (do pocz. 2021 r.) współtworzyliśmy septet INNERCITY ENSEMBLE. W tym trio zagraliśmy raz specjalny koncert jako HATI & W. Jachna – na Festiwalu KLAMRA w 2019 r., w Od Nowie w Toruniu. Wyszło to nam niezwykle obiecująco…
AM: Całkiem pokaźna lista – trzymam kciuki za powodzenie. I standardowa kwestia na koniec, plany VOICES OF THE COSMOS.
RI: W 2022 roku zagramy kilka koncertów z programem audiowizualnym, który realizujemy od 2021 r. – jeśli sytuacja pandemiczna i polityczno-społeczna pozwoli pogramy od wiosny: w Kopalni Guido w Zabrzu, w Trafostacji w Szczecinie, w Rzeszowie, Poznaniu i Gdyni – czyli w miastach, w których nie pojawiliśmy się w 2021 albo nawet nigdy wcześniej.
Zdjęcia z: Korzenie Kultury 2019, fot. Aleksandra Molendowska i Teatr Grudziądz 2021, fot. Łukasz Szałkowski
WZ: Chcielibyśmy zagrać koncerty, ale również zająć się warsztatami, ponieważ w ramach naszych działań VOICES OF THE COSMOS jest także praca z dziećmi i młodzieżą. Prowadzimy warsztaty dotyczące radioastronomii, kosmicznych dźwięków i fenomenów dźwiękowych. Z dziećmi także budujemy instrumenty, uczymy kreatywności i wrażliwości artystycznej, tak więc i w tej materii będziemy realizować się w 2022 roku.
AM: Dziękuję za inspirującą rozmowę i życzę powodzenia na wszystkich polach Waszych działań i mam nadzieję do zobaczenia w wymienionej wyżej Gdyni.
WZ: Dzięki, dla Ciebie jak i całego zespołu redakcyjnego najlepszego w 2022 roku!
RI: Najlepszego, zdrowia i wytrwałości!