SORRY FOR LAUGHING – Piękno muzyki jest najważniejsze

Sorry for laughing Anxious magazine

Muszę przyznać, że o projekcie Sorry For Laughing dowiedziałem się dzięki wspaniałej serii wznowień zapoczątkowanej przez wiedeńska wytwórnię Klanggalerie. Austriacy z wielką pasją wyszukują stare, czasami zapomniane zespoły, o których istnieniu możemy nawet nie wiedzieć. Sorry For Laughing wydał swoje pierwsze nagrania w 1986 roku, jednak po kilkudziesięcioletniej przerwie zaczął nagrywać i wydawać kolejne płyty. Liderem i pomysłodawcą projektu jest Gordon H. Whitlow znany z legendarnej formacji Biota, który do swojej grupy zaprosił bardzo interesujących artystów. Ważną i integralną rolę w nagraniach Sorry for Laughing stanowią wokale Edwarda Ka-Spela oraz Martyna Batesa, których głosy wspaniale współgrają z kompozycjami projektu.

Co do muzyki Sorry for Laughing, to jest ona dość minimalistyczna a zarazem plastyczna. Wypełnia ją bogactwo brzmień instrumentów nadające oniryczną aurę tajemnicy zanurzonej jakby w sennej teraźniejszości.

Na pytania odpowiadał Gordon H. Whitlow.

Ilustracje dzięki uprzejmości Toma Katsimpalisa (Sorry For Laughing).

Michał Majcher

Sorry for laughing Anxious magazine

Michał Majcher: Kiedy zacząłeś grać i tworzyć, co cię do tego skłoniło?

Gordon H. Whitlow : Odkąd pamiętam interesowałem się muzyką, ale chyba chęć tworzenia zaczęła się pojawiać, kiedy byłem nastolatkiem. Te rzeczy naprawdę zaczęły się twórczo skupiać w połowie mojego dwudziestego roku życia, mniej więcej wtedy, gdy po raz pierwszy dołączyłem do Biota. Myślę, że główną motywacją zawsze była chęć tworzenia i robienia czegoś nowego, to i ogólnie miłość do muzyki.

MM: Czy pamiętasz swoje, pierwsze projekty muzyczne?

G: We wczesnych latach studenckich współtworzyłem wiele zespołów i tak dalej. Jednak mój pierwszy projekt muzyczny, z którym nagrywałem w 1985 roku to była Biota. Był to utwór na składankę “ReR Quarterly”, dla wytwórni Recommended Records (RēR) Chrisa Cutlera. Moje pierwsze z wielu nagrań Biota i albumów wydanych w RēR. Grając wówczas na basie, współtworzyłem i nagrałem “Early Rest Home”, który wciąż jest moją ulubioną kompozycją Bioty. To było bardzo kształtujące i naprawdę otworzyło mi drzwi do dalszego komponowania. Na pewno mam wiele miłych wspomnień z tych pierwszych projektów Bioty.

MM: Od wielu lat współtworzysz właśnie kolektyw Biota, jak do niego trafiłeś?

G: Tak, to już kilkadziesiąt lat! Mniej więcej na początku 1985 roku przyjaciel i kolega nadawca radiowy z Colorado State University skontaktował mnie z inżynierem radiowym, który tak się złożyło, że nagrywał u siebie zespół o nazwie Mnemonists (aka Biota). Tym inżynierem był Bill Sharp, który również przez pewien czas pracował w tej samej stacji radiowej. W tamtym czasie miałem własny lokalny zespół rockowy, w którym czułem się dobrze i chciałem zapytać Billa, czy nie byłby zainteresowany przesłuchaniem w celu ewentualnego wyprodukowania płyty. Zanim jednak to się stało, zostałem zaproszony na sesję Biota do studia Bughouse w Loveland w Kolorado. Studio, które niektórzy słuchacze Bioty mogą kojarzyć z opisów naszych płyt. Natychmiast nawiązaliśmy kontakt i stało się dla mnie jasne, że będę zaangażowany w Biotę na pełen etat. Mój, wcześniejszy zespół rockowy rozpadł się, a mój pierwszy pełen album z Biotą (“Belowing Room”) miał się wkrótce ukazać.

MM: Moim zdaniem muzyka Bioty to połączenie folku, rockowej awangardy, elektroniki i jazzu, jednak wszystko połączone jest pewnym pięknem czy delikatnością dźwięków, co czyni ją wyróżniającą od innych. Czy zgodzisz się ze mną?

G: Dziękuję bardzo za tę trafną obserwację. Z pewnością dążymy do równowagi różnych form muzycznych, a co ważniejsze, do umiejscowienia tego wszystkiego w starannie zaprojektowanym środowisku dźwiękowym, które jest stymulujące. Wszyscy w grupie zostaliśmy poruszeni w naszym życiu, jako słuchacze przez wspaniałe utwory z gatunków, o których wspomniałeś. W jakiś sposób te miłości zostały z nas wydestylowane, aby wyłonić się, mamy nadzieję, w naszej, własnej formie. Tak więc, zgadzam się, że istnieje wyróżniający się rezultat w procesie Biota, który, jak sądzę, jest osobisty, a jednocześnie wynika z twórczego koleżeństwa i estetyki, którą dzielimy jako członkowie grupy.

Sorry for laughing Anxious magazine

MM: Co dla ciebie jest najważniejsze w muzyce Bioty?

G: Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że znajduję w pracy i jej procesie z Biota ogromną ilość człowieczeństwa. Czerpiemy inspirację nie tylko ze zmysłów, których doświadczamy, jako muzycy, ale także z takich kreatywnych dziedzin, jak sztuka filmowa i wizualna to znaczy najlepsi reżyserzy filmowi i ich obserwacje życia oraz oczywiście z samej natury. To napędza naszą własną wyobraźnię.

MM: W 2019 roku wydaliście swoją kolejną płytę “Fragment for Balance”. Możesz opowiedzieć o niej?

G: Uważam, że “Fragment for Balance” może być postrzegana, jako wierzchołek ścieżki ewolucyjnej, na której byliśmy od lat 80. Wiele nowych perspektyw i wrażliwości pojawiło się w tym czasie, a my zyskaliśmy coraz większe uznanie dla „niedopowiedzianego”, którym zaczęliśmy nasycać nasze prace począwszy od wczesnych lat 2000, rodzaj celowego, niedopowiedzianego piękna, które charakteryzuje większość tego albumu. To filozofia, która jest bardzo potężna na swój sposób i z pewnością chcieliśmy zaakcentować ten sposób myślenia. W rzeczywistości jest to rodzaj odzwierciedlenia tego, kim naprawdę jesteśmy dzisiaj.

Sorry for laughing Anxious magazine

MM: Planujecie kolejne nagrania?

G: Z pewnością, mam taką nadzieję. Trudno byłoby mi wyobrazić sobie życie bez Bioty. Jednak osobiste okoliczności i wydarzenia życiowe chwilowo przerwały ten ciągły przepływ. Dobra wiadomość jest taka, że nadal jesteśmy w kontakcie i jesteśmy podekscytowani przyszłością.

MM: Przejdźmy teraz do Sorry for Laughing. Kiedy powstał ten projekt?

G: To ciekawa historia. Sorry For Laughing tak naprawdę powstało w zimowych miesiącach 1985–1986 roku. To był mój własny pomysł, podekscytowanego muzyka/nie-muzyka w wieku około 20 lat, który chciał zająć się swoimi nagraniami, mimo że już wtedy zacząłem pracować z Biotą. Bill Sharp był na tyle uprzejmy, że zaoferował swój czas na zarejestrowanie kilku instrumentalnych piosenek, które zagrałem na pianinie i gitarze. Poprosiłem też kilka innych osób z Bioty, aby się przyłączyli, co bez problemu zrobili. Jednak od początku było jasne, że będzie to ewidentnie inny projekt niż Biota. Nagraliśmy te piosenki w Denver i Fort Collins w Kolorado, finałem tego była mała taśma z ręcznie robioną okładką, która krążyła głównie wśród przyjaciół. Tłem były Święta Bożego Narodzenia w Kolorado, więc była jakaś optymistyczna, świąteczna wrażliwość, która napędzała tę muzykę, jednak nie do końca radosną.

MM: Pierwszy album “Jesus Wept” został wydany w 1986 roku. Później został wznowiony w 2019 roku przez Klanggalerie jako “Sorry For Laughing”. Materiał ten bardzo odbiega od tego co obecnie prezentuje zespól.

G: “Jesus Wept” miał być tytułem taśmy, która rozeszła się wśród przyjaciół w 1986 roku. Nawet nie spodziewałem się, że ludzie, którzy otrzymali kopie będą jej słuchać, poza może grzecznościowym przesłuchaniem. Jednak później zaczęli mi mówić, jak bardzo podobał im się ten materiał. Tak więc kilka lat później wpadłem na pomysł, aby spróbować uzyskać szersze wydawnictwo, ale nie na wiele się to zdało i ruszyłem dalej. Część egzemplarzy najwyraźniej krążyło po świecie w wyniku tego wysiłku i wszystko zaczęło być dodatkiem do historii Bioty, o której niektórzy wiedzieli. W tym Walter Robotka z Wiednia, który poprosił o zremasterowanie/reedycję na CD dla jego wytwórni Klanggalerie. Zaledwie 33 lata po tym, jak po raz pierwszy usłyszała ją garstka ludzi! Życie jest dziwne, byłem szczęśliwy, widząc te nagrania z powrotem na świecie. W przypadku reedycji CD zdecydowałem się porzucić oryginalny tytuł i wydać go po prostu eponimicznie.

MM: Kolejne dwa albumy, “See It Alone” oraz “Remember, You Are An Actor” zostały wydane dopiero w 2021 oraz 2022 roku. Czym była spowodowana tak długa przerwa?

G: Szybko do przodu. Po ostatnim wydawnictwie Bioty nastąpiła długa przerwa, a po reedycji kasety Sorry For Laughing z 2019 roku na CD, zacząłem się zastanawiać, że może warto przywrócić projekt nawet po tylu latach. Miałem wiele niedokończonych kompozycji, głównie na organy Hammonda, które chciałem dalej eksplorować. Podzieliłem się nimi z Walterem z Klanggalerie, a on skontaktował mnie z Edwardem Ka-Spelem, artystą, którego nagrania solowe oraz zespołowe podziwiałem prawie tak długo, jak byłem w Biocie. Razem z Edwardem zaczęliśmy przeglądać te wykresy organów i stamtąd koła zostały w zasadzie wprawione w ruch, aby ożywić Sorry For Laughing.

MM: Na wyżej wspomnianych płytach pojawiają się między innymi Edward Ka Spel (Legendary Pink Dots, Tear Garden), Martyn Bates(Eyeless In Gaza, Twelve Thousand Days), Patrick Q-Wright (Officer!), Janet Feder, Tom Katsimpalis (Biota). Czy zatem Sorry For Laughing można obecnie traktować jako supergrupę czy jest to skład dość płynny?

G: To zaszczyt móc pracować z artystami, których wymieniłeś w tym „nowym” Sorry For Laughing. Decyzja o jego wskrzeszeniu w szczycie pandemii oznaczała konieczność znalezienia sposobów na współpracę i wymianę pomysłów z nowymi muzykami z daleka, ponieważ większość z nas mieszka w innych częściach świata. Jednak dzięki entuzjazmowi pokonaliśmy wszelkie geograficzne przeszkody i jestem pewien, że znaleźliśmy sposób, aby uczynić tę współpracę trwałą. Wszyscy wnieśliśmy wiele do stołu, aby to się stało, tworząc własną tożsamość i „brzmienie”. Ale w zależności od harmonogramów i innych projektów, przypuszczam, że będziemy musieli być nieco elastyczni w przyszłości, co może oznaczać od czasu do czasu nowe twarze. (W temacie płynności i miejsca na rozwój, nasz ostatni album “Remember, You Are An Actor” przedstawił nam wirtuoza liry korbowej, Steve’a Tylera, wspaniałego muzyka, którego dźwięk i wkład był darem. Mam nadzieję, że jeszcze do nas powróci)!

MM: Przechodząc do muzyki Sorry for Laughing, to ma ona dla mnie coś z malarstwa. Jest dość minimalistyczna, a zarazem bogata brzmieniowo. Właściwie pełna małych szczegółów, które również są ważne.

G: Jako producent cenię sobie te rzeczy. Doświadczanie przez słuchacza jest w moim odczuciu bardzo ważne. Uwielbiam, gdy mają osobiste epifanie za każdym razem, gdy słuchają, tak że staje się to sensoryczną aktywnością, która nie jest ograniczona tylko do uszu. Małe szczegóły, jak mówisz, nie zawsze są natychmiast widoczne, ale zostałyby przeoczone, gdyby ich nie było. Ale to piękno muzyki jest najważniejsze, a to może czasem oznaczać, że jest też trochę niepokojące. Mam nadzieję, że aranżacje zabiorą ludzi w jakieś miejsce.

MM: Wiem, że kategoryzowanie i określanie muzyki nie jest aż tak ważne, ale gdzie umieścił byś Sorry For Laughing?

G: To trudne pytanie, ponieważ jestem pewien, że ani Ty, ani ja nie chcielibyśmy zbyt sztywno zaszufladkować tej muzyki. Ale w pewnym sensie myślę o niej jako o rodzaju muzyki kameralnej, w której znajome elementy współczesnej klasyki dzielą przestrzeń z folkowymi sentymentami i oczywiście naszą nieodłączną miłością do rocka i progresywnego eksperymentalizmu. W aranżacjach występuję też dramaturgia.

Sorry for laughing Anxious magazine

MM: Muszę też przyznać, że idealnym dopełnieniem dźwięków Sorry For Laughing są wokale i teksty Martyna Batesa oraz Edwarda Ka-Spela. Pięknie współgrają z muzyką projektu. Rozumiem, że bez problemu zgodzili się na Twoją propozycję uczestnictwa w nim?

G: Całkowicie się zgadzam. To są dwaj, utalentowani wokaliści. To chyba największa nagroda, jaką otrzymałem od czasu „wskrzeszenia” Sorry For Laughing: zacząłem doświadczać, jak ci dwaj, wspaniali artyści tak pięknie śpiewają do muzyki. Zawsze z przyjemnością tworzę przyjemne tło dla interpretacji i tekstów Martyna oraz Edwarda. Wszyscy muzycy Sorry For Laughing (Martyn, Edward, Patrick, Janet, Steve…) są wspaniali we współpracy i pomogli stworzyć fantastyczne aranżacje z nienaganną grą i wrażliwością, a każdy z nich wniósł ważne pomysły. Piosenki naprawdę kończą się jako współkompozycje. Wielu z nas zna i podziwia wzajemnie swoje prace od lat, więc myślę, że zgoda na współpracę wydawała się naturalna. Trafiliśmy na dobrą chemię.

MM: Patrząc na okładki oraz wkładki płyt Sorry For Laughing to mam wrażenie, że dużą wagę przywiązujesz do szaty graficznej swoich wydawnictw. Te obrazy, grafiki, zdjęcia idealnie korespondują z waszą muzyką.

G: O tak. I tu pojawia się tradycja Biota-Mnemonists. Jak wiedzą posiadacze albumów Biota, element plastyczny ma taką samą wagę jak element muzyczny. One pracują razem. Ta tradycja jest kontynuowana w Sorry For Laughing. W przypadku albumów, o których wspomniałeś wcześniej (“See It Alone” oraz “Remember, You Are An Actor”), zatrudniliśmy wspaniałego designera z USA, Tima Schwartza, który pomógł nam połączyć elementy wizualne w tak piękne prezentacje. Miałem w życiu to szczęście, że byłem związany z kilkoma, niesamowitymi artystami wizualnymi, w tym z osobami z Biota-Mnemonists. Obrazoburcza sztuka Toma Katsimpalisa i biotyczna fotografia Billa Sharpa zdobią okładki i wkładki albumów Sorry For Laughing. To dla mnie kamień milowy.

MM: Czy planujesz koncerty z Sorry For Laughing?

G: Bardzo chciałbym to kiedyś zaaranżować. Czuję, że jest to coś, co musimy zrobić. Trochę trudno to zaplanować, bo nie mieszkamy dokładnie w tych samych rejonach. Jednak zastanawiałem się nad możliwością małej trasy po Europie lub Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka wielu naszych członków. Wytwórnia Klanggalerie organizuje coroczny festiwal w Wiedniu i choć na ten rok może być trochę za późno, to może uda nam się wziąć udział w 2024 r . Byłoby to bardzo ekscytujące.

MM: Nad czym obecnie pracujesz? Mam nadzieję, że wkrótce zaskoczysz nas kolejnymi albumami Sorry For Laughing, a może czymś jeszcze?

G: Mogę z całą pewnością powiedzieć, że Sorry For Laughing będzie aktywne w 2023 roku! Martyn Bates i ja współpracowaliśmy przez cały ostatni rok, a lista zapełnia się wspaniałymi nowymi utworami. W rzeczywistości celuję w nowy album Sorry For Laughing być może do lata, a jest wystarczająco dużo nowego materiału, aby zabrać nas poza.

Sorry for laughing Anxious magazine

MM: Uważam, że ostatni album Sorry For Laughing “Remember, You Are An Actor” jest jedną z ciekawszych płyt roku 2022. Czy możesz wymienić swoje ulubione albumy z tamtego roku, czego najczęściej słuchałeś?

G: Stwierdziłem, że moja zdolność do słuchania nowej muzyki w 2022 roku była uzależniona od ilości czasu spędzonego w studio. Pracy z Sennheiserami na analizowaniu miksów Sorry For Laughing. Szczerze mówiąc, to właśnie tam chciałem być. Mimo to jestem zapalonym słuchaczem i kolekcjonerem, a wiadomo, że w moim systemie dźwiękowym na „ciężkiej rotacji” były ostatnio: folk (Martin Carthy, John Kirkpatrick, Maria Kalaniemi, Blowzabella, itp. ), progresywny jazz-rock (Soft Machine, Camel, Cluster, Chris Squire, itd.), „songwriterzy” (Kevin Ayers, Phil Ochs, Townes Van Zandt, Sandy Denny, itd.) oraz kompozytorzy XX wieku (Arne Nordheim, Morton Feldman, Terry Riley, Olivier Messiaen – zwłaszcza jego utwory organowe). I powiem, że bardzo podobały mi się płyty i utwory kolegów z Sorry For Laughing, które ukazały się w 2022 roku… kilka naprawdę niesamowitych rzeczy wartych przesłuchania!!!