Podpora/Kohyt — dom pracy twórczej

Podpora-Kohyt-anxious-magazine
fot. Krzysztof Mystkowski

Na początku 2020 roku Bocian Records wydał płytę duetu Podpora/Kohyt, „Nights Are Numbered”. Słuchając jej trzeba skupić się na każdym dźwięku, obserwować go i wchłaniać. Album ten chociaż brzmi dość minimalistycznie, zabarwiony jest wieloma instrumentami i przedmiotami, których brzmienia przenoszą nas w głąb ich muzyki. Muzyki niełatwej, nieszablonowej. Muzyki gdzie góruje improwizacja, elektroakustyka, ale jest też początek i bardzo wymowny koniec. Zapraszam do wywiadu z Katarzyną Podporą i Maxem Kohytem.

Michał Majcher

Kiedy zaczęliście wspólnie tworzyć i co Was do tego skłoniło ?

Zaczęliśmy razem grać w 2016 roku, choć znamy się o jakieś pięć lat dłużej. Całą historię tego jak doszło do powstania duetu opisaliśmy na naszej stronie internetowej, ale w skrócie można powiedzieć, że połączyło nas słuchanie – odkrywanie wspólnych obszarów wrażliwości na dźwięki.

Jakie są Wasze muzyczne korzenie, czy miały one wspływ na to co obecnie tworzycie ?

Oczywiście, każde z nas wniosło coś „od siebie” – muzykę (i nie tylko muzykę, ale działania zamykane w ramach sztuk wizualnych) znaną, jakiś punkt wyjścia; lecz to co obecnie tworzymy rozwijaliśmy słuchając wspólnie i rozmawiając, wreszcie grając. Niełatwo więc jest odpowiedzieć jasno na to pytanie.

fot. Marek Zygmunt

Czy gdy zaczęliście razem tworzyć mieliście wybrany jeden kierunek, nurt muzyczny czy była i jest to forma interakcji na siebie, na dźwięki?

Gdy zaczynaliśmy grać, wiedzieliśmy dobrze w ramach jakiego instrumentarium (mniej więcej, bo i to nie jest takie proste) chcemy się poruszać, jaka interesuje nas dynamika, jakie brzmienia – nie była to może decyzja „jaki nurt muzyczny”, lecz z pewnością, w którą stronę chcemy iść i konsekwentnie podążamy tą drogą, bo to jak gramy wyraża naszą muzyczną, dźwiękową wrażliwość, w ramach której prowadzimy te nasze „dialogi”, czyli właśnie interakcje.

Wasz album „Nights Are Numbered” to dwie , długie kompozycje. Dominuje tutaj improwizacja, elektro-akustyka, brzmienia instrumentów mieszają się z różnymi dźwiękami przedmiotów. Czego użyliście do stworzenia tak wspaniałego albumu ?

Wielkie dzięki, przede wszystkim, za nazwanie naszego albumu „wspaniałym”, to bardzo miłe. Używaliśmy przy nagrywaniu bardzo wielu instrumentów – od fortepianu, kontrabasu, akordeonu, po kości i suszone gniazda nasienne roślin. Wszystkie instrumenty i przedmioty wyszczególniliśmy na wkładce do płyty – właśnie dlatego, że można być ciekawym skąd pochodzą niektóre dźwięki. Na pewno nie tylko o instrumentarium chodzi, gdy myślimy o dobrym nagraniu, lecz również o specyfikę miejsca – idealne warunki akustyczne studia radiowego oraz wrażliwą, choć na wskroś profesjonalną, realizację Jacka Puchalskiego.

fot. Krzysztof Mystkowski

Słuchając tego albumu trzeba się skupić wyłącznie na nim i jakby obserwować każdy dźwięki. Moim zdaniem wszystko na nim idealnie współgra. Przy pierwszym przesłuchaniu od razu zwróciłem też uwagę na interesujące zakończenie płyty, gdzie dźwięki jakby stają się bardziej nostalgiczne czy raczej pełne nadziei. Czy można powiedzieć, że to takie katharsis uwieńczające album?

Chcielibyśmy, żeby każdy słuchając interpretował nasze utwory zgodnie ze sobą, żeby „wyławiał” spośród współgrających dźwięków te fragmenty, które dotykają go/ją najbardziej i wiążą się z tym, co przeżywa. Można się zgodzić, że końcowa część strony B jest jakby osobna, ale wynika ona tak naprawdę z tego, co theremin grał wcześniej, albo jeszcze nawet szerzej z dialogu i poszukiwań w naszym graniu. W interpretacji zaś, wszystko jest bardzo osobnicze – i to jest piękne!

Waszym kolejnym wydawnictwem będzie kolaboracja z Michałem Jacaszkiem. Mam nadzieję, że płyta ta ukaże się jeszcze w tym roku. Skąd pomysł na taką współpracę ? Czy możecie opowiedzieć o muzyce zawartej na tym albumie.

Też mamy nadzieję, że płyta ukaże się jeszcze w tym roku, niestety nie leży to w mocy ani naszej, ani nawet Wydawcy, tylko tłoczni. Michał Jacaszek wpadł na pomysł by zaprosić nas do stworzenia kompozycji opartych na nagraniach terenowych, których dokonał kilka lat wcześniej w gdańskich kościołach. Nie jest to bardzo oczywiste połączenie – muzyka Jacaszka zawsze była bardziej uporządkowana, melodyjna, ambientowa, daleka od tego co gra nasz duet. A jednak udało nam się znaleźć płaszczyznę porozumienia, dzięki czemu album jest pełen ciekawych dźwiękowych dyskusji.

Nights Are Numbered” wydał Bocian Records, Wasz wspólny projekt z Jacaszkiem również wyda ta wytwórnia. Jak trafiliście na to wydawnictwo? Które płyty z jego obszernego katalogu uważacie za najbardziej interesujące?

Grzegorza Tyszkiewicza, szefa Bocian Records, poznaliśmy przy okazji naszego koncertu w warszawskim klubie Spatif, w 2019 roku. Jak w amerykańskim filmie, usłyszał nas i bardzo trafiło do niego to co gramy. Było to dla nas niewiarygodne, ponieważ Bocian to legendarny label, wydający artystów takich jak Zeitkratzer, Ensemble Phoenix, Mats Gustafsson, czy Eliane Radigue. Które płyty uważamy za najciekawsze? Wszystkie. Nie da się wybrać kilku, to jest po prostu genialna muzyka.

Na swojej stronie bandcamp umieściliście też album „Chapel Music” z 2017 roku. Album ten zdecydowanie różni się od „Nights Are Numbered”. Moim zdaniem jest to płyta jakby elegijna, pełna mistyki, może też wspomnień. Przyświeca jej też pewna interesująca idea związana z danym miejscem. Opowiedzcie proszę o tym.

Nagraliśmy ten materiał podczas pobytu w Wielu. Zawsze śmiejemy się, że był to dla nas trochę wyjazd typu „dom pracy twórczej” – wyjechaliśmy na kilka dni, po to, by tworzyć – w spokoju, na luzie, bez planu. Na którymś ze spacerów natrafiliśmy na genialną akustycznie kaplicę kalwaryjską, otwartą… nie mogliśmy się powstrzymać, by w tej przestrzeni nie zagrać, nie porozmawiać z nią dźwiękami. Wróciliśmy tam więc z kilkoma instrumentami, przedmiotami i sprzętem do rejestracji, i zagraliśmy. To było niesamowite doświadczenie rozmowy z architekturą, z ptakami, ze sobą wzajemnie – tak powstał „Chapel Music”.

Prowadzicie też audycję radiową „Szumy Własne”. Gdzie można Was usłyszeć i co głównie prezentujecie na antenie ?

Przez cztery lata prowadziliśmy tę audycję w Radio Sopocki. Niestety w kwietniu 2021 roku odszedł z tego świata założyciel, właściciel i spiritus movens Radio Sopocki – Wojtek Treder. To był ogromny cios, kończący działalność radia, dla nas też pewien bardzo ważny rozdział. Chcielibyśmy wznowić audycje może w innej formie, np. podcastów, ale na to jeszcze zbyt wcześnie. Czas pokaże.

fot.  Tomek Ogrodowczyk

Katarzyno, jesteś artystką multimedialną, Max pracujesz w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Czy możecie opowiedzieć o swoich działaniach poza projektem Podpora/Kohyt ?

Podpora/Kohyt to dla nas obojga główna gałąź aktywności twórczej, nie nazwalibyśmy tego „projektem” – stanowi raczej pewien kręgosłup. Oczywiście każde z nas wykonuje jeszcze jakąś pracę zarobkową; czasem tworzymy coś osobno, ale to raczej są właśnie projekty poboczne.

Jakie są Wasze plany na przyszłość ?

Grać, jak najwięcej, jak najczęściej!

►BANDCAMP
FB