MIASTO NIE SPAŁO przez ponad 20 lat

Miasto Nie Spało Piesni żałobne Anxious Magazine

Paweł Grabowski, powołał do życia Miasto Nie Spało w połowie 1998 r., w Gdańsku. Do projektu dołącza Marek Turło. Duet dość szybko pnie się do góry, pokazując swój potencjał i już w tym samym roku wygrywa festiwal nowej muzyki improwizowanej „Yass-No 1998”. Niedługo po tym do zespołu dołącza Krzysztof Pawłowski. 

W tym składzie, jeszcze tego samego roku ukazuje się debiutancki materiał „Festspielhaus”  (w formie CDR i kasetowej). Materiał został nagrany podczas występu w bydgoskim klubie MÓZG (był to pierwszy koncert zespołu zagrany jako trio), a wydany pod skrzydłami niezależnego wydawnictwa Pawła, Lüge Lüge Lüge Rec.

Rok 2000 to wielki krok w ich twórczości. Ukazuje się płyta „Pieśni żałobne I-VII” w OBUH Records, nagrana w składzie: Krzysztof Pawłowski (wiolonczela), Marek Turło (akordeon), Paweł Grabowski (kontrabas),

Zaczynają się pojawiać liczne, pełne zachwytu i odwołań do m.in. Arvo Pärta, Pauline Oliveros recenzje. Specyficzna atmosfera ich muzyki ukazuje trójmiejską grupę jako zjawisko oryginalne, udanie łącząca klasyczne przygotowanie z głęboką emocjonalnością, gdzie główny motyw polega na kontemplacji pojedynczych dźwięków. Swoista mantra i medytacja nadają ich niespiesznej muzyce charakterystyczny i rozpoznawalny styl stworzony przez dwudziestolatków. 

Kiedy wydawało się, że Miasto nie zaśnie… Miasto zniknęło z horyzontu.

Oto jak opisał te dźwięki Paweł Frelik:

„Muzyka stara jak świat i jak on uniwersalna, bo też wyrażająca uczucia, które łączą nas wszystkich. Siedem kameralnych kompozycji na kontrabas, wiolonczelę i akordeon to słyszalny zapis drogi jaką przechodzi każdy pogrążony w żałobie i cierpieniu. MIASTO NIE SPAŁO nie odgrywa sztucznych tragedii ani nie epatuje wielkimi nastrojami. Ta muzyka, ten ból są tu i teraz, a autentyczność tych dźwięków może wypływać tylko z życiowego doświadczenia. Każdy powinien mieć ten album. Nie do częstego słuchania czy jako część szanującej się kolekcji, ale na ten jeden dzień, w którym wokoło jest nagle o kogoś mniej.”

Po dwóch dekadach zespół wciąż pozostaje w pamięci wielu jako legendarny, pozostając perełką muzyki niszowej, stojącej na szczycie jako jeden z najbardziej oryginalnych twórców nie tylko naszego kraju.

Jak tamten czas i minione lata wspomina Paweł Grabowski możecie przeczytać w niniejszym wywiadzie. Okazja nie byle jaka, bo twórca nagrał i wydał jesienią 2021 roku bardzo intymną płytę CD pod szyldem but I’m not, pt. daemon trances I-VI.

Artur Mieczkowski

Artur Mieczkowski: Cześć Paweł, możesz powiedzieć co działo się z Miasto Nie Spało po wydaniu płyty?

Paweł Grabowski: Cześć Artur, jasne, oczywiście. Zaczynając od końca to trochę ponad pół roku po wydaniu Pieśni zespołu już nie było.

Ale po kolei…

Z tego co pamiętam to Pieśni wyszły gdzieś w połowie 2000. Niedługo potem ze składu odszedł Krzyś, nasz wiolonczelista, co przyznaje, mocno nas wtedy zastopowało. 

Pod koniec wakacji udało nam się dokooptować Łukasza na wiolonczeli. Do składu dołączył jeszcze fagocista, Maciej Snarski. W tym składzie zagraliśmy chyba ze trzy koncerty, i zaczęliśmy przygotowania do nowej płyty. Pamiętaj, Pieśni powstały ponad rok wcześniej, więc na tym etapie byliśmy już gotowi ruszyć dalej. Ale szczerze, bo po co to ukrywać, atmosfera w zespole nie była wtedy najlepsza. Zrobiły nam się takie dwa obozy. Z jednej strony ja i Marek (z którym znaliśmy się jeszcze z czasów licealnych, graliśmy wtedy nawet razem w jakiejś tam kapeli punkowej, i z którym potem założyliśmy MNS), z drugiej Łukasz i Maciek, którzy znali się dobrze z Akademii Muzycznej. Jakoś brakowało temu układowi synergii i zgrania. Na koncertach brzmieliśmy dobrze, ale personalnie nie do końca to trybiło.

Po tych koncertach rozstaliśmy się z Łukaszem i Maćkiem. Próbowaliśmy jeszcze szukać innych ludzi, graliśmy między innymi ze wspaniałym perkusista Michałem Gosem, ale chyba byliśmy już wtedy trochę wypaleni tym wszystkim. No i gdzieś około lutego/marca 2001 daliśmy sobie spokój. 

AM: Jak po latach postrzegasz to co wówczas stworzyliście?

PG: Przyznam ci się, że przez wiele lat unikałem tej muzyki. Z tamtym okresem było związanych za dużo negatywnych emocji. Ale jak to w życiu, po jakimś czasie zaczynasz patrzeć na wiele rzeczy inaczej. Dzisiaj jestem ogromnie dumny z tej muzyki, i z tego co zrobiliśmy jako zespół. W ogóle, rozmawialiśmy o tym niedawno we trójkę z Markiem i Krzysiem, i zgodnie stwierdziliśmy, że Pieśni to wspaniała płyta, i że szkoda nam że nic więcej z tego nie wyszło…

AM: “Pasja grzechu” to miał być następca “Pieśni…”, czy pozostał jakikolwiek zapis tego materiału?

PG: Hah, masz lepszą pamięć ode mnie! Przyznam ci się, że nie pamiętam, czy tak właśnie miał się nazywać tamten materiał. Faktem jest, że zaczęliśmy nad nim prace, całości jednak nigdy nie skończyliśmy. 

Niedawno przez zupełny przypadek, sprzątając dom przed remontem, odkopałam stare archiwa MNS, jeszcze na kasetach. No i wśród różnych nagrań koncertowych i prób okazuje się są też nagrania z przygotowań tego nowego materiału. Tak więc tak, jakiś tam zapis tego materiału istnieje. Przyznaje sie bez bicia, że jeszcze tego nie słuchałem więc nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć.  

No a poza tym, Marek, akordeonista MNS, podeslal mi niedawno nagranie wideo jednego z ostatnich naszych występów. Nie wiedziałem nawet że taki zapis istnieje. Wykonywaliśmy już wtedy jeden nowy utwór i mamy go też nagranego na tym wideo.

AM: Po zamknięciu rozdziału MNS zacząłeś tworzyć solo, czego wynikiem są płyty nagrane m.in. dla Drone records, Laub records, Mystery Sea, jak i wydana we wrześniu 2021 r. płyta Twojego nowego projektu, but I’m not – daemon trances I-VI. Jak bardzo oddalił się Grabowski z tamtego okresu względem dnia dzisiejszego? Mam oczywiście na myśli tylko i wyłącznie przestrzeń muzyczną.

PG: Ani trochę haha. Oczywiście, zmieniło się to jak tworzę muzykę. Kontrabas i idea grania w zespole poszły w odstawkę, zacząłem tworzyć muzykę sam, używać elektroniki, nagrań terenowych, preparować i przetwarzać dźwięki różnych instrumentów, itp. Na pewno też rozwinąłem warsztat kompozytorski, ale rdzeń mojej muzyki pozostał ten sam. Uwielbiam monotonię w muzyce. Uwielbiam pisać swego rodzaju kontemplacyjne utwory, budować je na powtarzanych motywach i skupiać się na tworzeniu nastroju. Stąd też w mojej muzyce nie ma nagłych zwrotów, zmian tempa, czy pokręconych aranżacji. 

Jak się dobrze przyjrzysz to Pieśni, jak i wcześniejszy materiał MNS, Festspielhaus, właśnie tak są zbudowane. Wiele z tego znajdziesz też na moich solowych wydawnictwach. 

No a poza tym, cały czas traktuje tworzenie muzyki jako swoiste rozliczenie z samym sobą. Dla mnie każda płyta to w sumie taki dziennik podróży przez życie i radzenia sobie z różnymi nie zawsze idealnymi sytuacjami w których się znajdujemy. Pomysł na napisanie Pieśni powstał zaraz po utracie kilku bliskich osób. Cirr’s Songs również dotyczyło straty. Najnowsza płyta, daemon trances I-VI to opowieść o traumie i PTSD…

AM: Jest szansa na reaktywację MNS?

PG: Raczej nie. Co prawda mamy ze sobą dobry kontakt, rozmawiamy (co w sumie już jest cudowne bo nie rozchodziliśmy się wtedy w wielkiej przyjaźni.) Mamy teraz nawet grupę MNS na Whatsappie. No i powoli, bardzo powoli snujemy plany zajrzenia do archiwów, i zobaczenia czy nie ma tam czegoś czym można by się podzielić. Nowej muzyki bym się raczej jednak po nas nie spodziewał. Tu główną rolę grają względy praktyczne. Mieszkamy w różnych częściach świata. Zebranie nas trzech w jednym miejscu na czas potrzebny aby skomponować, dopracować, i nagrać płytę jest chwilowo praktycznie niemożliwe. Mamy swoje życia, rodziny, kariery. Po prostu. 

No ale czy coś się w tej kwestii kiedyś tam nie zmieni, nie wiadomo. 

AM: Reaktywacja to jedno, a wznowienie materiału to drugie. Myślisz o tym, by płyta pojawiła się ponownie w sprzedaży? Nowy mastering, może jakieś archiwalne bonusy?  

PG: Tak, są takie plany, rozmowy, zarówno jeśli chodzi o wznowienie Pieśni jak i archiwalia. Ale na tym etapie ciężko jest mi cokolwiek wiecej powiedziec. To wszystko dzieje się powoli, swoim tempem. Na pewno coś się w tej kwestii wydarzy, ale co i kiedy… zobaczymy.

AM: Jesteś świeżo po premierze nowej, solowej płyty. To pierwszy materiał od dłuższego czasu. Co skłoniło Cię do powrotu do tworzenia dźwięków? 

PG: Aha, moja ostatnia płyta przez daemon trances – Kissing Evil Ghosts Goodbye – wyszła szmat czasu temu, chyba gdzieś w 2006. Potem górę wzięły kwestie życiowe – rodzina, dzieci. Nie miałem za dużo czasu na skupienie się na graniu czy rozwijaniu jakichś pomysłów muzycznych. Ale wiesz, dzieci urosły, zaczalem miec tez wiecej czasu, a i nazbieralo sie spraw w życiu o których chciałem jakoś opowiedzieć. No i w zeszłym roku zasiadłem ponownie do komponowania. Pierwszym efektem byla wydana w styczniu EPka “Reality = Trauma, Disorder, and Evil Thoughts Combined” A we wrześniu wydałem CD z daemon trances I-VI.

AM: Wykluł się daemon trances I-VI – numeracja utworów to zabieg celowy nawiązujący do Pieśni?

PG: Haha, dokładnie tak! Wiesz, ja strasznie nie lubię nadawać utworom tytułów. Ponieważ zawsze mam jakąś jedną myśl przewodnią, czy historię, przy tworzeniu płyty, to dla mnie każdy utwór jest po prostu częścią tej większej całości. Przy niektórych wcześniejszych płytach próbowałem nadawać utworom tytuły, ale do dziś nie jestem do nich przekonany. Stąd używanie tytułu płyty i kolejnych numerów w utworach ma dla mnie większy sens. 

Ale co do samego tytułu płyty, to też przyznaje, że oryginalnie całość miala się nazywać tylko “daemon trances”. 

Tyle że przy pracy nad ta muzyka zacząłem na nowo przekonywać się do Pieśni. (Tu ukłon w stronę Maćka z Zoharum, który zagadał do mnie jakiś czas temu na temat MNS. To właśnie po tej rozmowie postanowiłem znów sięgnąć po tę płytę i dalej już poszło). A że daemon jest moją pierwszą płytą od czasów MNS nie wydana pod własnym nazwiskiem, tylko pod nazwą projektu, to stwierdziłem że ciekawie będzie użyć podobnego motywu jak w tytule Pieśni. Wiesz, taki jakby nowy początek. Cieszę się, że to zauważyłeś. 

AM: Płytę wydałeś samodzielnie pod skrzydłami swojej wytwórni Silence Is Not Empty Records.

PG: Aha, ale to ze względów czysto praktycznych. Nie ukrywam, że jestem totalnym control freak, lubię robić rzeczy samemu, i mieć nad wszystkim kontrolę. Dlatego już kilka poprzednich płyt wydałem w Silence i tak też jest z obecną. 

Wiesz, to nie znaczy że mam coś przeciwko współpracy z innymi wytwórniami. Mam wspaniałe doświadczenia z pracy z każdym labelem w którym wydałem muzykę. Nadal jesteśmy też w super kontaktach. Ale tą płytę, taki mój powrót po latach, postanowiłem jednak wydać sam. 

AM: Dzięki Paweł za rozmowę i trzymam kciuki za Twoje plany.

PG: Ja również serdecznie dziękuję. Wiele dla mnie znaczy móc opowiedzieć resztę historii MNS. W końcu zniknęliśmy wtedy tak dość niespodziewanie. Dziękuje. 


Paweł Grabowski (ur. 1977) – kompozytor tworzący dark ambient, drone, muzykę elektroakustyczna.

W latach 1998 – 2001 uczył się gry na kontrabasie na prywatnych lekcjach u znanego gdańskiego jazzmena, Janusza Mackiewicza.

Również w latach 2000 – 2002 pobierał prywatne lekcje kompozycji, najpierw u profesora Krzysztofa Olczaka, a następnie profesora Eugeniusza Głowskiego. Uczestniczył również w międzynarodowych warsztatach kompozycji na Akademii Muzycznej w Gdańsku w maju 2002 r.

Dzisiaj Grabowski używa głównie preparowanych instrumentów, field recordings i różnorakich przedmiotów do tworzenia medytacyjnych utworów, których głównym celem jest przekazywanie specyficznych emocji I tworzenie oddającej ich atmosfery dźwiękowej.

Grabowski określa tą muzykę jako Imaginizm.

W latach 1998 – 2000 grał na kontrabasie w zespole Miasto Nie Spało. Z zespołem wygrał festiwal nowej muzyki improwizowanej „Yass-No 1998” i wydał dwie płyty, w tym „Pieśni żałobne I-VII” w Obuh records.

W latach 2001 – 2006 nagrywał pod własnym nazwiskiem, wydając płyty w takich wytwórniach jak Drone records, Laub records, Mystery Sea, czy Cronica.

Od 2020 roku działa pod szyldem but I’m not i prowadzi małą wytwórnię płytowa Silence Is Not Empty.

Dyskografia:

  • but I’m not – daemon trances I-VI (CD, Silence Is Not Empty 2021)
  • but I’m not – Reality = Trauma, Disorder, and Evil Thoughts Combined (Digital EP, Silence Is Not Empty 2020)
  • Paweł Grabowski – Kissing Evil Ghosts Goodbye (Digital EP, Silence Is Not Empty 2006)
  • Pawel Grabowski – Notes from the House of the Dead (Digital EP, Silence Is Not Empty 2005)
  • Paweł Grabowski – Arh (CD, Mystery Sea 2005)
  • Paweł Grabowski – Cirr’s Songs (7” EP, Drone Records 2005)
  • Paweł Grabowski – Glitch Letters (mCD, Silence Is Not Empty 2004)
  • Paweł Grabowski – Diarakth/Imaginsm Pt. I (7” EP, Laub Records 2002)
  • Miasto Nie Spało – Pieśni Żałobne I-VII (CD, Obuh Records 2000)
  • Column One – Sad Finger (7” EP, Stateart 2000) (występ gościnny)
  • Miasto Nie Spało – Festspielhaus (CD-r, Luge Records 1999)