
Od dawna fascynuje mnie świat muzyki, gdzie pasja i niezależność są na pierwszym miejscu. To w tym świecie, wydawnictwa takie jak Cruel Nature odgrywają wielką rolę. Założone w 2013 roku przez Steve’a Strode’a wydawnictwo, od ponad dekady promuje artystów z całego świata, łącząc różnorodne gatunki muzyczne – od drone’u po noise-rock i wszystko, co tylko komuś przyjdzie do głowy. Wszystko to w duchu DIY, niezależności, kreatywności i samowystarczalności.
W poniższej rozmowie Steve opowiada o początkach Cruel Nature, o tym, skąd wziął się pomysł na nazwę wytwórni i dlaczego postawił na kasety jako główny nośnik muzyki. opowiada o swoich doświadczeniach z prowadzenia labelu, który od ponad 10 lat działa w myśl zasady “no boundaries” – bez granic geograficznych, gatunkowych czy stylistycznych.
Ta postawa jest niezwykle inspirująca. Pokazuje, że muzyka to nie tylko biznes, ale przede wszystkim pasja, wolność i możliwość wyrażania siebie bez kompromisów. Steve i jego wytwórnia są żywym dowodem na to, że można działać po swojemu, zachowując własne wartości, i jednocześnie tworzyć coś naprawdę nieprzeciętnego.
Artur Mieczkowski
Artur Mieczkowski: Co skłoniło Cię do założenia wytwórni Cruel Nature w 2013 roku? Skąd pomysł na taką nazwę dla wytwórni?
Steve Strode: Spędziłem ponad 30 lat zanurzony w muzyce undergroundowej, zawsze kierując się etosem DIY (“do it yourself”) – grając w zespołach i samodzielnie wydając swoją twórczość. Na początku lat 2000. zdobyłem doświadczenie, współprowadząc wytwórnię oraz współpracując z mikro-labelami, takimi jak Haunted Trail. Ta droga, w połączeniu z ogromną globalną społecznością artystów i wytwórni online, ostatecznie doprowadziła do powstania Cruel Nature.
Jeśli chodzi o nazwę, nie było długiego procesu selekcji. Zainspirowało mnie wiejskie otoczenie, w którym mieszkam, odzwierciedlające przekonanie, że natura może być zarówno zachwycająco piękna, jak i bezlitośnie surowa. Ta dwoistość współgra z istotą wielu albumów, które zostały wydane.
A.M.: Dlaczego zdecydowałeś się na specjalizację w wydawnictwach kasetowych i cyfrowych?
S.S.: Od samego początku wytwórnia skupiała się na kasetach magnetofonowych. Dorastałem z kasetami – nagrywając utwory z radia, dema zespołów oraz własne eksperymenty dźwiękowe, wszystko bezpośrednio na taśmę. Rejestrowałem koncerty i prowadziłem dystrybucję kaset. Przed erą CD-R i plików do pobrania, kaseta była fizycznym formatem, który pozwalał ludziom dzielić się swoją muzyką bez konieczności inwestowania w winyl. I pod wieloma względami nadal tak jest. Kupujesz kasetę na koncercie; wygodnie mieści się w kieszeni. Są przenośne. Kasety to DIY, kasety to punk.
Z wcześniejszego doświadczenia w prowadzeniu wytwórni dowiedziałem się o ograniczeniach finansowych związanych z produkcją winyli. Celem Cruel Nature jest zapewnienie platformy dla nowych artystów, niezależnie od ich pochodzenia czy gatunku muzycznego. Ograniczenia związane z winylem utrudniają realizację tej misji przy tak eklektycznym katalogu. Kasety dają mi większą swobodę w podejmowaniu ryzyka związanego z publikowaną muzyką, oferując jednocześnie ciepłe, analogowe brzmienie winylu oraz kreatywne opakowania, co czyni je idealnym medium artystycznym.
Przez pierwsze trzy lata wytwórnia była całkowicie DIY. Wszystkie kasetowe wydawnictwa były produkowane w domu. Przeszedłem na profesjonalną produkcję z powodu ograniczeń czasowych oraz chęci poprawy jakości wydawnictw, oferując artystom lepsze opcje graficzne i opakowaniowe.
Nie jestem jednak analogowym purystą. Podobnie jak wielu innych, mimo że kupuję dużo muzyki w formatach fizycznych, słucham jej również w formie cyfrowej. Formaty cyfrowe są niezbędne w promocji. Wysyłanie kodów do pobrania jest znacznie łatwiejsze niż wysyłanie fizycznych kopii, zwłaszcza w przypadku bardzo limitowanych nakładów. Umożliwienie streamingu pomaga również zwiększyć ekspozycję artystów, co jest nadrzędnym celem.
A.M.: Wydałeś już ponad 350 albumów. Jak udaje Ci się utrzymać tak imponujące tempo wydawnicze, nawet do 6 albumów miesięcznie?
S.S.: Dzięki efektywnemu procesowi, mocnej etyce pracy i ograniczonej ilości snu (haha!), dotarcie do tego punktu zajęło ponad 10 lat pełnych prób i błędów. Otrzymując tak wiele świetnych dźwięków, nie byłoby słuszne zatrzymywać ich dla siebie. Dobra organizacja i zarządzanie czasem są kluczowe, zwłaszcza że nie jest to moja praca na pełen etat. Zarządzam wytwórnią w wolnym czasie, poza wymagającą pracą zawodową, utrzymywaniem rodziny i innymi życiowymi zobowiązaniami. Prowadzenie wytwórni jest na marginesie moich codziennych obowiązków. Jeśli jesteś pasjonatem czegoś, znajdziesz sposób, by to zrealizować.
Od 2020 roku wytwórnia jest moim jedynym przedsięwzięciem. Wcześniej grałem w zespołach, organizowałem koncerty, jeździłem w trasy i prowadziłem wytwórnię. To wszystko stało się zbyt trudne do pogodzenia, więc zrezygnowałem ze wszystkiego innego, a wytwórnia stała się moim jedynym celem.
A.M.: Jak wygląda u Ciebie proces wyboru artystów do współpracy? Czy aktywnie wyszukujesz nowe talenty, czy artyści sami się do Ciebie zgłaszają?
S.S.: Kiedy wytwórnia zaczynała swoją działalność, aktywnie poszukiwałem artystów. W ostatnich latach zmieniło się to w kierunku artystów, którzy sami się do mnie zgłaszają. Utrzymywałem otwartą politykę przyjmowania zgłoszeń, co oznacza, że otrzymuję ich wiele. Staram się przesłuchać wszystkie, nawet jeśli zajmuje to trochę czasu. Jeśli coś mi się spodoba, odpisuję.
A.M.: W Twoim katalogu znajdują się zarówno początkujący twórcy, jak i uznani artyści, tacy jak Aidan Baker. Jak udaje Ci się balansować między promocją nowicjuszy a współpracą z uznanymi nazwiskami?
S.S.: Wszyscy są traktowani jednakowo, niezależnie od tego, czy są uznanymi artystami, czy dopiero zaczynają. Podejście pozostaje niezmienne. Artyści, z którymi wcześniej współpracowałem, znają mój proces, co może przyspieszyć terminy wydawnicze. Niemniej jednak, wytwórnia zawsze skupiała się na promowaniu nowych artystów i brzmień. Staram się utrzymać odpowiednią równowagę, licząc na to, że obecność uznanych twórców w katalogu zachęci odbiorców do odkrywania również tych początkujących.
A.M.: Twoja wytwórnia skupia się na różnorodnych gatunkach, od drone’u po noise-rock i wiele innych różnych gatunków muzycznych. Czy jest jakiś wspólny mianownik, który łączy wszystkie Twoje wydawnictwa?
S.S.: Jeśli coś mi się spodoba, wydaję to. Mój gust muzyczny nie jest ograniczony do konkretnego gatunku, co znajduje odzwierciedlenie w działalności wytwórni. Chociaż większość naszych wydawnictw to muzyka spoza głównego nurtu, nie wykluczam wydania czegoś uznawanego za ‘pop’. Kwestia pozostaje, czy Cruel Nature jest odpowiednią wytwórnią dla takiego materiału. Otrzymałem kilka albumów, które bardzo mi się podobały, ale uznałem, że nie mogę zapewnić im promocji, na jaką naprawdę zasługują.
A.M.: Jaki był najtrudniejszy moment w historii wytwórni i jak sobie z nim poradziłeś?
S.S.: Jako wytwórnia z siedzibą w Wielkiej Brytanii, skutki wystąpienia kraju z Unii Europejskiej (Brexit) w 2020 roku miały znaczący wpływ na moją działalność. Wzrost kosztów wysyłki oraz perspektywa dodatkowych, ukrytych opłat celnych doprowadziły do znacznego spadku wsparcia ze strony Unii Europejskiej, którego odzyskanie zajęło dużo czasu. Chociaż nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu sprzed Brexitu, nastąpiła pewna poprawa, choć nie wiadomo, jak długo to potrwa. Czas pokaże, czy niedawne wprowadzenie GPSR (Ogólnego Rozporządzenia w sprawie Bezpieczeństwa Produktów) będzie miało jakikolwiek wpływ.
A.M.: Czy są jakieś szczególne wydawnictwa lub artyści w Twoim katalogu, z których jesteś szczególnie dumny?
S.S.: Jednym z najważniejszych momentów było wydanie pierwszego materiału w historii wytwórni – EP Cotard zespołu At The Heart Of It All – i oficjalne rozpoczęcie działalności. Po miesiącach przygotowań, reakcja na ten projekt stała się fundamentem dla kolejnych wydawnictw i drogowskazem do obecnej pozycji labelu.
Kolejnym kamieniem milowym była współpraca z Stephenem Burroughsem przy wydaniu jego taśmy jako FRAG. Znałem Stephena z czasów, gdy grał w Head of David – zespole, który uwielbiałem jako nastolatek (miałem nawet ich plakat Psychedelic Killer na ścianie!). Jego album, wydany przez Blast First, do dziś jest dla mnie kultowy. Gdy zespół rozpadł się w latach 90., Stephen porzucił branżę muzyczną, by poświęcić się buddyzmowi. Ale potrzeba tworzenia muzyki nie zniknęła – w 1994 roku nagrał jako FRAG kilka utworów, które miały trafić do szuflady. Dopiero w 2018 roku zgodził się je opublikować przez Cruel Nature. Jak sam przyznał, to wydawnictwo było dla niego przełomem i dziś znów regularnie nagrywa jako FRAG.
Przełomem było też odkrycie rosyjskiego zespołu Mirrored Lips i wydanie ich albumu MOM w 2016 roku. To zaowocowało zorganizowaniem ich tras koncertowych po Wielkiej Brytanii w latach 2017 i 2018, a także nagraniem kolejnych płyt w studiu Sound Rooms w Gateshead. Te doświadczenia nie tylko zaowocowały przyjaźniami, ale też ukształtowały misję wytwórni: dawanie głosu artystom – niezależnie od geografii i gatunku.
W kwietniu 2023 roku świętowaliśmy 10-lecie Cruel Nature, wydając kompilację Spectrum na podwójnej kasecie. Zebraliśmy dzięki niej 1000 funtów dla The Toby Henderson Trust – organizacji wspierającej osoby neuroróżnorodne. To był powód do osobistej dumy.
Przez lata miałem też zaszczyt współpracować z wybitnymi twórcami, takimi jak Alan Davidson (Kitchen Cynics), Gvantsa Narim, Pound Land, Aidan Baker, Avi C. Engel, Whirling Hall Of Knives, Deep Fade, David Colohan czy Dragged Up.
A.M.: Jak widzisz przyszłość nośników fizycznych, takich jak kasety, w dobie cyfrowego streamingu?
S.S.: Podobnie jak w przypadku sloganu “Home Taping Is Killing Music” („Domowe nagrywanie zabija muzykę”) z lat 80., choć streaming cyfrowy ma wpływ na rynek, z pewnością nie zabija fizycznych formatów. Wręcz przeciwnie – obserwujemy renesans winyli i kaset. Kiedy zakładałem Cruel Nature, kasety przeżywały swój “comeback”, a od tamtej pory powstało jeszcze więcej wytwórni specjalizujących się w tym formacie. Zainteresowanie Cruel Nature w dużej mierze opiera się właśnie na fizycznych nośnikach. Liczba cyfrowych pobrań jest znikoma w porównaniu do sprzedaży kaset, ale – jak już wspominałem – oferujemy również streaming i pliki do pobrania, aby zaspokoić różne preferencje słuchaczy. Prawda jest jednak taka: kupno fizycznego wydawnictwa to o wiele lepszy sposób na wsparcie artysty niż streaming.
A.M.: Cruel Nature działa jako wytwórnia DIY. Jakie wyzwania wiążą się z takim podejściem, a jakie daje Ci to możliwości?
S.S.: Zdobycie rozgłosu i rozwój wytwórni to nie lada wyzwanie. Promocja i dbanie o “public relations” potrafią być wyjątkowo wyczerpujące emocjonalnie, zwłaszcza gdy prowadzi się jednoosobowy label z ograniczonym czasem. Poza okazjonalną pomocą w kwestiach graficznych, wszystko inne – produkcja kaset, promocja, realizacja zamówień, słuchanie demo – spoczywa na moich barkach. Nie mam agencji PR, dystrybutora ani zewnętrznego finansowania. Cruel Nature w ogromnym stopniu polega na wsparciu fanów, blogów, zinów, stacji radiowych, artystów i innych wytwórni – i jestem za to niezmiernie wdzięczny.
Od samego początku przyjąłem zasadę, że wytwórnia będzie non-profit i samowystarczalna. Poza prywatnymi inwestycjami w pierwsze wydawnictwa, jej istnienie i możliwość publikowania muzyki zależą wyłącznie od sprzedaży. Z drugiej strony, pełna kontrola nad wytwórnią ma swoje zalety: mogę dowolnie dostosowywać liczbę wydawnictw, zmieniać harmonogramy lub robić sobie przerwy w zależności od sytuacji.
A.M.: Czy istnieje artysta lub zespół, z którym marzysz o współpracy, ale jeszcze się to nie udało?
S.S.: Niespecjalnie. Choć chętnie zabrałbym się za kolejny album United Bible Studies czy Nadja, a od stałych współpracowników zawsze czekam na nowe pomysły. Czasem pytam Stephena Burroughsa, czy w szufladach nie zalegają niepublikowane nagrania Head Of David – ale przy tym natłoku zgłoszeń i coraz bardziej napiętym harmonogramie wydawniczym, ledwo daję radę. Na szczęście wciąż trafiają się perły, które warto odkryć.
A.M.: Jak wygląda odbiór Twoich wydawnictw w różnych częściach świata? Czy zauważasz różnice w zainteresowaniu w zależności od regionu?
S.S.: Jak można się było spodziewać, większość wsparcia pochodzi z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Europy, bez zauważalnej różnicy w zainteresowaniu gatunkiem w zależności od lokalizacji. Poza tym wsparcie można również znaleźć w Japonii, Chinach, w Tajwanie, w Rosji, Australii, Meksyku, Peru i innych krajach. Wpisuje się to w etos wytwórni „bez granic”, wydającej muzykę artystów z całego świata.
A.M.: Czy masz jakieś rady dla osób, które chciałyby założyć własną wytwórnię muzyczną, szczególnie w niszowych gatunkach?
S.S.: Wymaga to pasji i wytrwałości. Bądź ambitny, ale realistyczny. Pozostań wierny sobie i swoim celom. Jeśli Twoją główną motywacją jest zarabianie dużych pieniędzy, może to nie być właściwy wybór. Ustal realne oczekiwania, ponieważ nabranie rozpędu i ugruntowanie pozycji może zająć trochę czasu. Jeśli potrzebujesz wskazówek lub pomocy opartej na moim doświadczeniu, skontaktuj się ze mną. Śmiało!
A.M.: Jakie masz plany na przyszłość? Czy myślisz o rozszerzeniu działalności, na przykład o organizację koncertów lub wydawnictw w innych formatach?
S.S.: Na razie plan zakłada kontynuowanie dotychczasowej działalności. Biorąc pod uwagę, jak rozrasta się harmonogram wydawniczy, ten rok zapowiada się na kolejny intensywny. Choć jestem przede wszystkim wytwórnią kasetową, wydałem również bardzo limitowane edycje winylowe, towarzyszące kasetom dla wybranych albumów, ale tylko w przypadku konkretnych wydań. Nie jest to coś, co stanie się standardem. Jak już wspominałem wcześniej, zajmowałem się organizacją i promocją koncertów równolegle z prowadzeniem wytwórni, ale wycofałem się z tego. Niemniej jednak od czasu do czasu wracam do tej roli przy okazji specjalnych wydarzeń, takich jak koncert Pound Land / Dragged Up w Newcastle w 2023 roku czy nadchodzące wydarzenie współorganizowane przez Cruel Nature (we współpracy z Endless Window), na którym wystąpią Aidan Baker, A-Sun Amissa i Sulk Rooms w The Cumberland Arms w Newcastle, 6 kwietnia 2025 roku.
A.M.: Dziękuję bardzo za wywiad. Życzę powodzenia w realizacji Twoich planów.
S.S.: To była prawdziwa przyjemność. Dziękuję za tę możliwość oraz za wszelkie wsparcie, jakiego udzieliłeś wytwórni.
linktr.ee
Bandcamp
Facebook
Instagram
Bluesky