By The Spirits / Michał Krawczuk – Góry zawsze były mi bliskie

By The Spirit Anxious Magazine

Michał Krawczuk jest kojarzony głównie z solowego neofolkowego projektu By The Spirit, dla którego inspiracje stanowią lasy Dolnego Śląska i prastarej góry Ślęży, Natura, Śmierć i Duchowość. Brzmi dość znajomo, i powszechnie, jednakże w przypadku tego projektu jest to na tyle szczere, że ciężko jest przejść obojętnie, nie zatrzymując się na dłużej, i nie dać się wciągnąć te wszystkie opowieści.

Gdzieś między tymi znanymi już dźwiękami tkwi tajemnica i prawdziwa magia, która pozwala się unieść ponad materialnym jestestwem i daje się zaprowadzić tam gdzie najważniejsza jest Natura i jej Duch.

Świat Michała zafascynował mnie na tyle, iż postanowiłem zadać mu kilka pytań związanych z By The Spirits i projektem sygnowanym własnym nazwiskiem.

Poczytajcie i udajcie się w muzyczną podróż przez lasy, przez Duchy, i ukrytymi, własnymi ścieżkami.

Artur Mieczkowski


Artur Mieczkowski: Cześć Michał. W tym roku ukazał się Twój materiał “Giants” sygnowany Twoim imieniem i nazwiskiem. Rozumiem, że było to spowodowane tym, iż nie mieściło się w konwencji tego co robisz w swoim macierzystym projekcie, By The Spirits.

Michał Krawczuk: Cześć, było dokładnie tak jak mówisz. Po prostu w pewnym momencie zacząłem poszukiwać, eksperymentować z dźwiękiem, co doprowadziło mnie w rejony, które jednak leżą już dość daleko od tego czym miało pierwotnie być By The Spirits. Oczywiście, na pewnym etapie, również te eksperymenty znalazły się na wydawnictwach By The Spirits, natomiast w którymś momencie zdecydowałem to tym, że aby móc uzyskać pełną swobodę twórczą będę musiał powołać nowy projekt.

AM: Na płycie postanowiłeś też wykorzystać swoje nagrania terenowe. Nie jest to rzadki zabieg, i być może, ten materiał by się obronił doskonale bez tego, jednakże na pewno podkreśla to dodatkowo atmosferę na “Giants”.

MK: Nigdy nie chciałem silić się na wymuszoną oryginalność, dla samej oryginalności. Zrobiłem to co uważałem za słuszne, co odda pewną atmosferę, przywoła pewne obrazy, przynajmniej dla mnie. Jeżeli słuchacz doświadcza podobnych wrażeń jak ja przy tworzeniu tego materiału, to bardzo mnie to cieszy, znaczy to, że cel został osiągnięty. O ile tak jak wspomniałeś, nagrania terenowe w szeroko pojętej muzyce ambientalnej nie są niczym nowym czy oryginalnym, to w wielu momentach mogą one mieć decydującą rolę o opowiadaniu jakiejś historii, przekazaniu konkretnych wrażeń czy odczuć. Tak jak wspomniałem, taka była ich też rola w moich kompozycjach.

AM: Przysłuchując się Twoim materiałom By The Spirits, nie jest to dla Ciebie jednak jakaś absolutna nowość. Już wcześniej pośród neofolkowych poszukiwań dało się słyszeć, że wkraczasz poza ten obszar.

MK: Tak jak wspomniałem wcześniej, moja faza eksperymentowania z dźwiękiem rozpoczęła się już jakiś czas temu i w początkowym założeniu miało to być częścią By The Spirits. Natomiast owe eksperymenty i inne formy ekspresji zaprowadziły mnie na tyle daleko, że nie było sensu kontynuowania tego pod tą nazwą, tym bardziej, że dalej chcę rozwijać By The Spirits w już wcześniej obranym kierunku.

AM: A propos Neofolku i ambient – mam odczucie, że te gatunki już zjadają własny ogon. Jednak Twoje nagrania pokazują, że można nadal przemierzać te ścieżki i jest w nich świeży powiew.

MK: Zgadzam się z tym stwierdzeniem, aczkolwiek dopóki ktoś chcę taką muzykę słuchać, płacić za płyty, przychodzić na koncerty to znaczy, że mimo wszystko wciąż warto jest ją tworzyć. Tworząc muzykę wychodzę z założenia, że w pierwszej kolejności tworzę ją dla siebie, daje mi to pewien rodzaj spełnienia, pozwala również rozwinąć się jako świadomy słuchacz. Wszystko co dzieje się później jest oczywiście ważne, skłamałbym gdybym uważał inaczej, w przeciwnym razie nie wypuściłbym tej muzyki w świat.

AM: W By The Spirits działasz w pojedynkę, współpracowałeś z artystami takimi jak Skalpy Z Drzew czy Vysoké Čelo. Możesz opowiedzieć o tych kooperacjach?

MK: Obie współpracę wspominam bardzo dobrze. W przypadku Skalpów z Drzew było to stworzenie wspólnymi siłami całego albumu, który w ukazał się na CD nakładem BDTA w 2017 roku. Był to jeden wielki eksperyment i moje pierwsze podejście do wspólnego komponowania. Co ciekawe cały materiał stworzyliśmy w 100% zdalnie, w tym okresie ani razu nie spotkaliśmy się na żywo, było to ciekawe i pouczające doświadczenie. Jeżeli chodzi o Vysoké Čelo, to kojarzyliśmy się z chłopakami już wcześniej, jeżeli dobrze pamiętam wymieniliśmy już trochę wiadomości. Zresztą od zawsze ich muzyka bardzo mi się podobała. W którymś momencie odezwali się do mnie z pytaniem czy nie chciałbym uczestniczyć w ich nagraniach, moja odpowiedź była błyskawiczna, bardzo cenię sobie tę współpracę ze względu na ich oryginalny styl.

AM: Miałeś też okazję współpracować z Death in Rome. Jak do tego doszło, co udało się Wam razem zrobić? Planujecie kontynuację?

MK: Historia zaczęła się od tego, że na jednym z koncertów, który zagrałem w Gdyni wrzuciłem do setlisty cover Modern Talking “You’re My Heart, You’re My Soul”, miał to być pewnego rodzaju żart, do którego nakłonił mnie mój partner. Nagranie z tym coverem zostało uwiecznione na video i wylądował na YouTube. W podobnym czasie pojawiła się opcja zagrania jako support przed Death in Rome przed ich koncertami w Polsce. Wyszło na to, że chłopaki przeglądali moje nagrania w internecie, trafili na wcześniej wspomniane nagranie, które bardzo im się spodobało, do tego stopnia, że zaproponowali nagranie wersji tego utworu w ich charakterystycznym stylu. Jak pewnie się domyślasz moja odpowiedź była błyskawiczna i tak w ciągu kilku tygodni powstał utwór i wideo. W międzyczasie złapaliśmy dobry kontakt, co zaowocowało kolejnymi wspólnymi utworami. Nie mamy żadnych konkretnych planów co do dalszej współpracy. Do tej pory dobrze wychodziło to na zasadzie spontanicznych propozycji. Nie wykluczam jednak, że w dalszej perspektywie pojawi się coś większego.

AM: A propos koncertów, występujesz sam na scenie, nie myślałeś o tym by na użytek wersji live rozszerzyć skład?

MK: Mam w głowie trochę pomysłów na rozszerzenie składu na scenie na potrzeby koncertów, niemniej, jeżeli kiedykolwiek do tego dojdzie to będzie to wyłącznie na potrzeby kilku wcześniej zaplanowanych koncertów. Na ten moment nie planuję rozszerzenia składu koncertowego na stałe, dobrze gra mi się w pojedynkę. I ten komfort z organizacją prób ;).

By The Spirit Anxious Magazine

AM: Jak często zdarza Ci się grać na żywo? Z tego co wiem, dość spora ich część była grana poza granicami naszego kraju.

MK: Staram się grać ok. kilkunastu koncertów rocznie, raczej nie grywam pełnoprawnych tras koncertowych, większość odbywa się na zasadzie pojedynczych koncertów lub 2–3 koncertów pod rząd. Zdecydowanie najczęściej zdarza mi się grywać w Niemczech, do tego oczywiście Polska, ale mam też na koncie koncerty m.in. w Słowacji, Czechach, Litwie, Belgii. Na maj 2023 r. zaplanowany mam również koncert w Hiszpanii.

AM: Koncert na Wrocław Industrial Festival w 2020 r. był dość specyficzny z wiadomych względów. Jak Ci się grało praktycznie bez publiczności?

MK: Było to dość dziwne doświadczenie, brak publiczności (może poza kilkoma osobami odpowiedzialnymi za festiwal, ekpię techniczną itd.) wcale nie zmniejszał stresu, ponieważ z tyłu głowy cały czas miałem świadomość, że to wszystko się nagrywa i jednocześnie idzie w świat live, nie wiedziałem jak wiele osób w danej chwili tę transmisję ogląda.

By The Spirit Anxious Magazine

AM: By The Spirits to folkowy projekt z mistycznych lasów Dolnego Śląska i prastarego Ślęży. Inspirowany Naturą, Śmiercią i Duchowością. Co jest w tym na tyle magnetyzującego, że akurat wybrałeś ten kierunek w swoich poszukiwaniach?

MK: Ciężko jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale od zawsze czułem pewien pociąg do tematów związanych z duchowością, często rozumianą przez kontakt człowieka z naturą. Być może ma to swoje korzenie w moich wczesnych fascynacjach black metalem, w szczególnością jego „leśną” odsłoną. Fascynacja ta zresztą trwa do dziś. Od kiedy pamiętam, góry zawsze były mi bliskie, a szczególnie bliska była mi Ślęża. Przede wszystkim, na samym początku, ze względu na to, że bywałem tam dość często. Jest w tym miejscu coś specjalnego, co w wielu przypadkach doprowadziło do powstania wielu utworów By The Spirits. Podobnie jak w przypadku By The Spirits, tak i przy powstawaniu “Giants”, głównym źródłem inspiracji pozostawała dla mnie zawsze natura oraz pewne krajobrazy, miejsca oraz ich atmosfera.

AM: W jakich kooperacjach muzycznych jeszcze uczestniczyłeś?

MK: Poza By The Spirits i moim ambientowym projektem, miałem kilka podejść do stworzenia konkretnych zespołów, ale wszystko umarło w salkach prób. Miałem natomiast przyjemność użyczyć swojego głosu na płytach dwóch innych grup z pogranicza neofolku, czyli Osi And The Jupiter oraz In Ruin.

AM: Wspomniałeś o fascynacjach black metalem. Muzyka jest uniwersalnym medium, niezależnie od użytych środków. Co muzycznie jeszcze Cię inspiruje?

MK: Przede wszystkim szeroko pojęta muzyka folkowa, zarówno ta w ujęciu bardziej tradycyjnym jaki i bardziej współczesnym. W tym dość spory wpływ na pewnym etapie wywarła na mnie scena rocka psychodelicznego lat 60/70. Oprócz tego słucham wielu artystów z pogranicza muzyki ambient, drone czy wszelkich eksperymentów. Swego czasu dość mocne piętno na moim rozumieniu muzyki i jej odbiorze wywarła muzyka Arvo Parta, wcześniej tak duży wpływ na mój gust muzyczny miał chyba tylko Coil, który w ogóle wyciągnął mnie ze słuchania wyłącznie black metalu.

AM: Ach ten Coil ;). Pracujesz nad nowym albumem By The Spirits? Gdzie wyruszysz tym razem ze swoimi opowieściami? Można się spodziewać więcej nawiązań do tego co prezentujesz na płycie “Giants”?

MK: Zdecydowanie tak będzie, to co zrobiłem na “Giants” i robię dalej na następcy tej EP ma ogromny wpływ na kolejny album By The Spirits. Przede wszystkim będzie to album bogatszy aranżacyjnie. Oprócz sporej ilości ambientowych przerywników pojawi się też więcej czegoś co osobiście nazywam „ambient folk”, czyli budowania pewnego rodzaju atmosfery, ale z użyciem środków, które kojarzą się z muzyką folkową. Kilka lat występowania solo na scenie uświadomiło mi również, że nie chcę iść zbyt daleko jeżeli chodzi o dogrywanie dodatkowych instrumentów, których odtworzenie na żywo będzie trudne lub niemożliwe występując w pojedynkę. Chcę stworzyć album w taki sposób aby móc jak najwierniej odtworzyć go w wersji na żywo. Jeżeli chodzi o koncept, to jest on praktycznie gotowy, teksty są jeszcze częściowo w trakcie pracy, ale to jest chyba zawsze, przynajmniej u mnie, najtrudniejsza część pracy nad albumem.

AM: Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za realizację wszystkich Twoich planów.

MK: Wielkie dzięki!


Recenzja Michał Krawczuk – Giants

Bandcamp – By The Spirits
bythespirits.com
Facebook
Instagram
Youtube