Woodland Meditation – III

Dale of Shadows / MC/DL / 2025

Anxious magazine Woodland Meditation – III

Jakiś czas temu zachwycałem się w jednej z poprzednich recenzji serią albumów, w których przewijają się odgłosy natury, a jeszcze ściślej: ptaków (zawodna pamięć, gdzieś się tam plącze, ale niezawodny folder z poprzednimi recenzjami podpowiada, że chodziło o PureH). Trochę czasu minęło, trochę wody w Olzie upłynęło, czas jednak do tego tematu wrócić. Dziś więc kolejna „ptasia” płyta, choć tym razem pójdziemy w klimaty zupełnie inne. I to bardzo inne.

Kanadyjski Woodland Meditation to projekt rzeźbiący swoją muzę od jesieni 2022, mamy więc do czynienia z kolejnym produktem nowej fali {tu_wstaw_co_chcesz} synthów. Projekt funkcjonujący gdzieś, siłą rzeczy i konieczności, na pograniczu sceny Dungeon Synth, co z jednej strony trochę ułatwia mu istnienie i znajdowanie jakiejkolwiek publiki, z drugiej zaś jednak ogranicza i wrzuca na konia, na którym niekoniecznie powinien, czy chciałby się znaleźć, bo i co rusz sytuacja ta wywołuje nie do końca pożądane problemy z kompatybilnością, jak nie samej muzyki, to klimatu, czy środków wyrazu. Woodland Meditation to bowiem, zdaniem samego autora forest synth połączony z medytacyjnym ambientem, ba! w tagach pojawia się nawet odniesienie do new age. Zasadnie? Ano, owszem, bo o ile nie lubię etykietek, tak tutaj sam autor bardzo trafnie i precyzyjnie się opieczątkował.

III, podobnie zresztą jak i poprzednie I oraz II a także, wydana wiosną zeszłego roku i zaburzająca kolejność rzymskiego numerowania płyta Stillness, to muzyka tła, muzyka bardzo, bardzo kontemplacyjna, momentami wręcz przywołująca jednoznaczne skojarzenia z twórczością pewnego Norwega, który swego czasu lubił bawić się zapałkami i nożem. Proste środki, zdecydowana sekwencyjność utworów, do tego pełna koncentracja na klimacie. O ile jednak poprzednie płyty (zwłaszcza będący takim trochę wypadkiem przy pracy Stillness) były, dość przeciętne (choć w sumie miło się tego słuchało), to trójka zdecydowanie odstaje in plus, jeszcze bardziej stawia bowiem na ambientowo / kontemplacyjną atmosferę, umiejętne łączenie leśno / strumykowo / ptasich sampli z nienachalną muzyką głębokiego tła, tworząc w sumie konglomerat będący czymś z pogranicza contemporary ambient a bardzo zafiksowanego na podsłuchiwaniu natury field recordingu. Zapewne nie jest to muzyka do słuchania co wieczór, jednak bez wątpienia co któryś dzień każdy z nas ma taki nastrój i taki poziom wyprucia, że ostatni Woodland Meditation będzie jak znalazł. Zwłaszcza jeśli na resztkowych oparach baterii musimy jeszcze coś zrobić, ileś tam czasu posiedzieć, dociągnąć etc. W ostateczności idealnie sprawdzi się jako ścieżka do spokojnego zasypiania… Bardzo spokojnego.

Dla porządku dodajmy jeszcze, że w digitalu materiał ten wyszedł już jakiś czas temu, pod koniec lata zeszłego roku, jednak końcem stycznia 2025 niezawodna Dale of Shadows uraczyła nas wersją fizyczną w postaci limitowanej taśmy.

Data wydania: 24 stycznia 2025


Piotr Wójcik