USA/MEXICO – Live In Paris

12XU Records / Riot Season Records / LP/DL / 2025

Anxious magazine USA/MEXICO – Live In Paris

Amerykańskie trio USA/Mexico to „supergrupa”, którą tworzą weterani undergroundowej sceny z Austin. Są to: gitarzysta Craig Clouse (Shit And Shine, Todd), basista Craig Clouse (Water Damage, Marriage) i perkusista King Coffey (Butthole Surfers, Drain). Śledzę twórczość grupy od samego początku jako wielbiciel zespołu Butthole Surfers i wytwórni Trance Syndicate Records, której szefem jest Coffey.

Po wydaniu trzech albumów: Laredo (2017), Matamoros (2019) i Del Rio (2021) nastąpiła czteroletnia przerwa i na początku tego roku wypuścili koncertowy album Live In Paris. Jest to zapis koncertu, jaki zagrali w Le Petit Bain w Paryżu. Na swoich trzech wczesnych albumach studyjnych muzycznie przekroczyli granice hałasu i stworzyli nowe oblicze muzyki, doprowadzając ją do ekstremum. Sludge i dron to dwa muzyczne przydomki, które najlepiej określiłyby ich twórczość. 

Koncertowa płyta Live In Paris to dwa numery bez nazwy (22-minutowy i 15- minutowy), gdzie nie ma miejsca na riffy i „piosenki”. Jest za to trzęsienie ziemi i powrót do czegoś bardziej pierwotnego. Muzyka, którą słyszysz i czujesz ją fizycznie, oczywiście nie tak bardzo, jak musieli ją czuć ludzie na paryskim koncercie. Ma się  wrażenie, jakby cała trójka odprawiała jakiś muzyczny rytuał za pomocą ekstremalnych dźwięków, które miażdżą Cię swoją intensywnością. Ten koncert posiada dystopijny klimat, wolne tempa, przesterowane i mega ciężkie brzmienie oraz piekielne „wokale”, które są tak zniekształcone, że trudno je rozpoznać. Monotonnie i nic się nie dzieje, tak ktoś mógłby określić ich koncertową płytę po przesłuchaniu. Mogę się zgodzić, ale ja inaczej odebrałem ich muzykę, bo skupiłem się bardziej na brzmieniach, do jakich ekstremalnych granic można się posunąć przy jej tworzeniu.

Myślę, że koncerty USA/Mexico to w dużej mierze fizyczne przeżywanie muzyki, podobne do koncertów takich grup i artystów jak np.: Sunn O))), Swans lub Merzbow. To ta sama liga grania ekstremalnego. Fajnie byłoby ich zobaczyć na koncercie. Mam też nadzieję, że niedługo pojawi się ich nowy album studyjny. Na chwilę obecną słucham z przyjemnością koncertówki i polecam.  

Data wydania: 24 stycznia 2025

Jarosław Mak