Timo van Luijk & Kris Vanderstraeten – Autour du Lac d’Asselt

La Scie Dorée / LP/DL / 2023

Timo van Luijk & Kris Vanderstraeten – Autour du Lac d’Asselt Anxious Magazine

“Autour du Lac d’Asselt” to już czwarty album tego zacnego duetu, mógłbym też napisać, że dopiero czwarty, ze względu na prawie dwudziestoletnią aktywność jako duet. W dobie pierwszych, piątkowych szaleństw gdy na bandcampie, co poniektórzy publikują nowe tytuły właśnie co miesiąc, to skromny wynik.

Pierwszym, dużym zaskoczeniem tej publikacji jest to, że są to nagrania na żywo. Koncert zarejestrowany w Kunstencentrum Belgie, Hasselt w Belgi w 2012 roku. Ze względów wydawniczych, materiał został zmiksowany i poddany „lekkiej” edycji już po samym koncercie. Jednak jest to fakt: można zagrać na żywo, z takim kunsztem i finezją.

Jak wspomina sam Timo: „Autour du Lac d’Asselt” jest rodzajem ekspedycji w podwodny świat. Fikcyjną wyprawą muzyczną w celu obserwowania dźwiękowych istot je zamieszkujące.

Już od pierwszych sekund wypłynięcia dźwięków stajemy oko w oko z bezmiernym morskim pejzażem. Brak tu typowego dla „podwodnych” wydawnictw basu, kojarzonego z narastającym ciśnieniem wody. Rodzaj monochromatycznej przestrzeni gdzie wszystko jest raczej spektralne. Kris, od lat działający w świecie free impro, perkusista, który bezustannie buduje i przebudowuje swój zestaw perkusyjny, zaskakuje paletą dźwiękową jaką uzyskuje z tego jakby oklepanego zestawu. Wyobraźnia, bo to tutaj podstawa: rolujące uderzenia, potarcia, bijące i migające talerze perkusyjne, pojedyncza punktacja.

Z drugiej strony Timo, „muzyk nie muzyk”, poszukiwacz dźwięku i możliwość jego zaprezentowania niezależnie jakiego instrumentu się dotknie, to ujawniają się lata zgłębiania i praktykowania. Strunowa cytra, flet, puzon, plastry blachy pocierane smyczkiem wibrujące jak oddalone gongi. Słowa te brzmią jak typowa płyta z gatunku impro, nic bardziej mylnego.

Widmowy klimat, przeczucie odkrywania czegoś tajemniczego, może atawistycznego? Obaj muzycy doskonale współgrają, utrzymują balans. Wiedzą kiedy „zamilknąć”, aby drugi mógł się w pełni wypowiedzieć, a kiedy skumulować wspólne siły i zmącić toń wodną, która odkryje kolejną niewiadomą. Trzeba również przyznać, że dbałość o każdy soniczny detal, raczej o jego słyszalność, jest tutaj doprowadzona do doskonałości.

Mikro i makro czy może yin i yang.

Marek ‘Lokis’ Nawrot