The End – Why Do You Mourn

Trost Records / LP/CD/DL / 2023

The End Why Do You Mourn Anxious Magazine

Nie ma przypadków. Na “Why Do You Mourn” byłam przygotowana od ostatniego koncertu w Warszawskim Pardon To Tu. Oczywiście, pisząc „przygotowana”, mam na myśli, że wiedziałam, jaki tam na mnie czeka ładunek emocjonalny. Nie wiedziałam tylko, że dzień po tym, jak płyta się ukaże — dowiem się o śmierci własnego brata, i to właśnie tego dnia przesłucham rzecz po raz pierwszy, w samotności, próbując usytuować w czasoprzestrzeni fakt, że pytanie w tytule okaże się w tym wypadku skierowane do mnie. Piszę to nie po to, żebyście mi współczuli. Nawet bym nie chciała… Piszę to, bo nie rozpaczam. Bo śmierć i strata są integralnymi częściami naszego życia. Wreszcie piszę to, bo te 7 numerów sprawiło, że, nawet jeśli uroniłam łzy, do czego miałam pełne prawo, to odbyło się to w atmosferze spokoju i pogodzenia z odwiecznym cyklem przemijania.

Pamiętam z koncertu część utworów… pamiętam, że Sofia śpiewała o śniegu, pamiętam, że to wszystko wprawiło mnie w ruch wahadłowy, jakby moje ciało odmierzało czas, zawieszone pod tarczą jakiegoś bardzo starego zegara, pozostając w totalnym synchronie z otaczającymi mnie zegarami i wahadłami symulowanymi przez resztę publiczności. Siedziałam na piętrze, gdzie klimatyzator w momentach suspensu dogrywa bezczelnie solówkę do każdego występu, jaki odbywa się w tym klubie. Ja to lubię akurat, taki smaczek. Mnie śmieszy i u mnie działa.

Nawet grane w przestrzeni klubowej, na pełnym “sold oucie”, kompozycje z tego albumu brzmią intymnie… romantycznie powiedziałabym (może i ten romantyzm u mnie jest nieco odkształcony)… Da się wyczuć melancholię, nutkę irytacji, kiedy Jernberg śpiewa, że ta cholerna wiosna nie nadchodzi, a na niebie wiszą nieubłagane nimbostratusy. Wyłania nam się z tego krajobraz rozmarzony, ale nijak niezwiastujący zmiany, a ciężar chwili potęguje niemal doomowa (zwłaszcza w “Doomfunk Mcs” skomponowanym przez KjetilaMøstera) linia basowa Andersa Hany (w Doomfunk Mcs przechodzi sam siebie), który najwyraźniej, jako wykształcony biolog morski doskonale potrafi uchwycić zależności występujące w przyrodzie.

Zamiast kwiatków i słoneczka mamy tu zatem do czynienia z walcem drogowym, na którym matka natura wyryła: „Schowałeś kurtkę do szafy? Nawet mi cię nie żal”. Noce nadal są chłodne i bezwzględnie wilgotne, dni też niezbyt ciepłe — kto spędził chociaż chwilę na północy, wie o czym mówię. Wokal Sofii natomiast konsekwentnie oscyluje między kojącymi pomrukami i melodyjnym, acz potężnym sopranem czyniąc ją na zmianę śpiewaczką i częścią sekcji dętej. I w każdej z tych ról ROZPIERDALA SYSTEM, górując nawet nad po brzegi wyładowanym dźwiękiem “Whose Face”.

Na koniec opowieści o brzmieniach nie mogę nie wspomnieć o “Black Vivaldi Sonata”, którego trip-hopowy beat poddawany jest przeróżnym torturom, raniącym kontinuum dźwiękowe jednocześnie wyraźnie go ogrzewając. Jestem w nim zakochana od pierwszego wejrzenia do tego stopnia, że śpiewam go już tydzień w pracy, do snu dziecku, do snu sobie. Do snu kotom. Mimo że płyta jako całość „wchodzi” doskonale (kolejność jest ważna — tak mówi Mats), to ten konkretny jej moment jest dla mnie jak idealnie dopasowany dotyk, którego czasem tak mi brakuje. Dotyku zwiastującego „wojnę w niebie…”

Autorem PRZEPIĘKNEJ okładki (nie pierwszy raz zresztą) jest Edward Jarvis, szwedzki malarz, którego charakterystyczny styl (zwłaszcza surrealistyczne ikony) bezbłędnie koresponduje z performatywnym stylem The End. Na załączonym obrazku widzimy Sofię Jernberg w Hamletowskiej scenie à la “memento mori”, pod chmurką, która wypłakuje oczy. Talent Jarvisa do chwytania „istoty rzeczy” ludzi i zwierząt jest wprost proporcjonalny do talentu Sofii, której liryczne eksperymenty wokalne to uczta dla dosłownie każdego z przypisanych człowiekowi zmysłów. Obecny (zwarty i gotowy) jest też śnieg, będący nawiązaniem do pierwszego utworu, do którego (okazało się nagle!) nawiązaniem jest opowieść Matsa o dźwiękach z dzieciństwa, o które wypytałam w wywiadzie na łamach Anxious. Nie ma przypadków.

Data wydania: 19 maja 2023 r.

Marta Podoska