Sunao Inami – „Horse Tail”

electr-ohm / CD/DL /2021

Horse Tail SUNAO INAMI Anxious-Magazine

SUNAO INAMI to japoński muzyk eksperymentalny i kluczowa postać w dziedzinie tzw. „Wavetable synthesis”.

Uczestnik takich grup i projektów jak post-nowofalowy Controlled Voltage, International Live Looping Trio, Time Control. Pod koniec lat 90. zaczął tworzyć własne modulatory i improwizowną muzykę elektroniczną. Jego pierwszy album „Time Control” został wydany przez belgijską wytwórnię SubRosa w 1998 roku. W 2000 roku brał udział w projekcie Yellow Magic Orchestra „Technopolis 2000-00”. Sunao intensywnie koncertował, występując w Europie (w tym również w Polsce – CoCArt Music Festival, 2009 r.), Stanach Zjednoczonych i na Tajwanie z innymi muzykami i tancerzami oraz w całej Japonii. Prowadzi „Cave” Studio, własną wytwórnię „electr-ohm” i electronica/noise oraz sklep „C.U.E. Records” w Kobe z imprezami „mindscapes” w Apple Store w Osace i Nagoi. Tworzy także dźwiękowe serie wydawnicze inspirując się organicznymi impulsami roślin czy grzybów, są to syntezy tablicowe z angielskiego zwane „Wavetable synthesis” – to właśnie ta technika generowania dźwięków szczególnie wyróżnia twórczość Japończyka.

Płyta wydana w grudniu 2021 roku to kolejna podróż poprzez wykorzystanie nieregularnych rytmów, posiekanych przez różnego rodzaju filtry, rytmy, pulsacje. Dźwięki inspirowane są IDM (Intelligent Dance Music) i glitchem. Dostajemy cały kalejdoskop muzyki eksperymentalnej, industrialnej wczesnych lat 70. czy 80. w wydaniu jak to powinno się robić w drugiej dekadzie XXI wieku.

Wykorzystując syntezatory i współpracując z różnymi muzykami (Ivan Kapec na gitarze barytonowej i nagraniach terenowych, Slacknote na gitarze basowej i Andrej Jakus na trąbce), tworzy nadal swój świat gdzie dominuje elektronika, glitch, mroczny nietuzinkowy ambient z połamanymi rytmami. Surrealistyczna dynamika, którą ciężko wcisnąć w szufladki. Niby wszystko słyszeliśmy, było już nagrane, jednak na tym albumie nabiera to nowego wymiaru. Zwłaszcza niecodzienne podejście do abstrakcyjnego rytmu wywołuje niepokój i przez to staje się jeszcze bardziej intrygujące. Z jednej strony muzyka płynie – pulsujące rytmy, z drugiej te same pulsacje załamują się w najmniej spodziewanych momentach. Trzepoczą, znikają, wyłaniają się z różnych stron i rozpływają.

Swoisty urok tej płyty polega na tym, iż nie zostało tu powiedziane nic nowego, a jednocześnie wieloaspektowe podejście do tworzenia czyni jego twórczość nieprzystępną z tzw. biegu. Wymaga skupienia i podążania za generowanymi dźwiękami. Płyta do której na pewno będę wracał, jednakże jednocześnie jest to płyta, która wymaga specyficznego nastroju i czasu, by po raz kolejny przemierzyć jej zawiłe zakamarki.

Artur Mieczkowski