Sokołowski / Stasiewicz / Leszoski – Manna

Antenna Non Grata / CD/DL / 2024

Anxious magazine Sokołowski Stasiewicz Leszoski Manna

Antenna Non Grata to wytwórnia, która dość często zaskakuje nas swoimi premierami płytowymi. Jej wachlarz dźwiękowego katalogu jest bardzo różnorodny, gdzie każdy chłonny muzyki poszukującej i nietuzinkowej może odnaleźć tyle interesujących albumów. Mam nadzieję, że będzie w tym trwała.

Manna to płyta nagrana przez Kubę Sokołowskiego, pianistę, kompozytora, wykładowcę Uniwersytetu Fryderyka Chopina w Warszawie. Związanego również z Bôłt Records (między innymi płyta Miszk / Pękala / Rogiewicz / Sokołowski / Zemler Jagd). Pawła Stasiewicza – poetę ( książki: Oprawa skórzana, Drugie pół) , artystę wizualnego, twórcę różnych projektów muzycznych. W 2020 roku w duecie z Kubą Sokołowskim wydał debiutancki album Errata (Bôłt Records). Pawła Leszoskiego, kompozytora, wokalistę, producenta muzycznego, sound designera, który jest również twórcą pejzaży dźwiękowych oraz interdyscyplinarnych projektów muzycznych.

Ich wspólna praca nazwana Manna przynosi nam cztery, długie kompozycje, a może cztery opowieści, gdzie artyści nie używając słów po kolei przedstawiają kolejne odsłony swojego dzieła.

Wsłuchując się w nie mam wrażenie karmienia nas dźwiękami, które powoli rozbłyskują na koniec, pokazując finalne rozwiązanie. Ich brzmienie ma coś wspólnego z twórcami alchemicznej preparowanej muzyki, a także cyfrowymi dekonstruktorami elektroakustyki. Chociaż Manna to album minimalistyczny jednak wypełniony jest idealną treścią. Tutaj wszystko doskonale nakłada się na siebie, a sama tekstura wzbogacona jest interesującymi ornamentami. Jego istota ukryta jest w rozciągniętym drone music, a kształtu dodaje nieco zamaskowana i schowana forma hałasu. Hałasu, który czasami pojawia się na chwilę, nadaje sygnał oraz podkręca natężenie kompozycji. Manna to także wielka, dźwiękowa przestrzeń oraz niesamowite ucieleśnienie transu. Monotonne, mantryczne wpadanie w otchłań ozdobione dźwiękowymi, świetlistymi drganiami, które działają na wyobraźnię i zmysły. Gdzie cała muzyczna jaźń projektu  wydaje nam się namacalna i widoczna.

Zasmakujcie tej manny jako intrygującej konstelacji ułożonej w doskonale dobrane elementy. To wielkie doświadczenie sonicznego mistycyzmu oraz przejścia na drugą stronę muzycznej tajemnicy. Zdecydowanie warto.

Michał Majcher