Ślina Trzaska – Ślina Trzaska

Gusstaff Records / Don’t Sit On My Vinyl / CD / LP / DL / 2022

Ślina Trzaska – Ślina Trzaska Anxious Magazine

Poprzedni album zespołu Ślina należał do moich ulubionych płyt zeszłego roku. Tym bardziej z zaciekawieniem sięgnąłem po nowy krążek grupy, nagrany wspólnie z Mikołajem Trzaską. Zgodnie z przewidywaniami tu również mamy do czynienia z bardzo dobrym albumem.

Na początku warto dodać, że nie jest to typowe przedsięwzięcie spod znaku – „zespół zaprasza do współpracy znanego gościa”. Ślina Trzaska to tak naprawdę całkiem nowy i osobny twór, w którym spotykają się muzycy, którzy doskonale się rozumieją (to porozumienie widać to już na wspólnym zdjęciu we wkładce). Bazując na swoim odrębnym doświadczeniu i grając teraz razem, uzyskują swego rodzaju efekt synergii.

Skutkiem tego spotkania jest materiał dość obszerny. Składają się na niego cztery kompozycje zatytułowane po prostu długością ich trwania. Najkrótsza z nich ma niespełna siedem minut a najdłuższa prawie dwadzieścia dwie. Wszystkie składają się na blisko godzinną wyprawę w głąb muzycznej improwizacji. Pełnej zmian tempa, nastroju jak i palety dźwiękowych barw. Bardzo podoba mi się nieśpieszność z jaką muzycy budują nastrój każdej z kompozycji. Zmienia się ich tempo, intensywność dźwięków i brzmienia. Przenika się za to w nich ambient, jazz, noise jak też chłodna, rytmiczna motoryka. Najbardziej na przód wysunięte są świetnie ze sobą korespondujące partie klarnetu Mikołaja Trzaski i saksofonu Matyldy Gerber (swoją drogą jej sposób gry jest niezwykle wyrazisty i oryginalny). Do tego nieco schowana, lecz również wyrazista sekcja rytmiczna (Stanisław Olek na perkusji, Mikołaj Nowicki na basie) oraz pojawiające się raz po raz partie gitary Filipa Zakrzewskiego.

Biorąc pod uwagę, że na rynku muzycznym pojawia się ostatnio coraz więcej ciekawych albumów z muzyką improwizowaną, konkurencja robi się coraz większa. Jestem jednak pewien, że ten album zasługuje w niej na miejsce w zdecydowanej czołówce. I nie mam tu na myśli tylko rodzimej sceny. Ślina Trzaska to płyta, która z pewnością namiesza w tegorocznych podsumowaniach.

Wojciech Żurek