Semănat / Oorchach – Ignis Fatuus

Apport! / MC/DL / 2023

Ignis Fatuus Anxious Magazine

Wywiad z założycielami wytwórni Apport! z Wilna mogliście przeczytać jakiś czas temu na łamach Anxious. Jej początki sięgają końca 2019 roku kiedy to, Povilas (Vilkduja, Oorchach) oraz Anton (Semănat) postanowili wydawać pod jednym szyldem ciekawe ich zdaniem projekty muzyczne.

W marcu tego roku Apport! opublikował swoją, dziesiątą kasetę. Jest to split projektów, za które odpowiadają właśnie założyciele labelu. Semănat oraz Oorchach, bo o nich mowa to dość znani wykonawcy z Wilna. Od kilkunastu lat tworzą swoją eklektyczną mieszankę dźwiękową. Chociaż projekty te różnią się od siebie. Jednak łączy ich zakorzenienie w muzyce postindustrialnej, a także skłonność do nieco chropowatego i surowego brzmienia. Artyści ci już wcześniej współpracowali ze sobą wydając również split w 2017 roku oraz wspólne nagrany materiał, “Viskas Yra Nematoma” z 2020 roku.

“Ignis Fatuus”rozpoczyna ponad 20. minutowa kompozycja Semănat, która składa się jakby z kilku części. Podczas tego, długiego utworu dzieje się bardzo dużo. Anton kreuje swój magiczny świat korzystając z brzmień postprzemysłowych, ambientalnych, a także odgłosów otoczenia. Pojawiają się tez rytmy nieco jednostajne i opętańcze, a na koniec dostajemy mantryczne zapętlenie, które hipnotyzuje nas już do finału. Materiał ten brzmi niczym dźwiękową nostalgia utkana neurotycznymi tonami i melodiami wrzucona jakby w jakiś szamański rytuał. Oorchach prezentuje trzy utwory. W swoich muzycznych formach jawi się niczym dźwięki żywiołów tętniące złowrogim rytmem. Tak jak u Semănat dominuje tutaj trans, jednak w muzyce Povilasa można doszukać się pulsacji idącej w stronę psychodelii czy kraut rocka. Te trzy kompozycje Oorchach to wspaniała, halucynogenna magma uzupełniona drapieżnymi brzmieniami.

Po przesłuchaniu tego materiału znów mam wrażenie, że Oorchach oraz Semănat mają zdolność do utrwalenia muzyki natury, muzyki lasów czy ziemi wplatając w nią swoje chropowate i industrialne dźwięki.

Spróbujcie “Ignis Fatuus”, jego tętna i żaru, a może organicznego i psychodelicznego industrialu. Fantasmagorii, które ożywają i przedstawiają swoje, muzyczne wcielenia.

Michał Majcher