Roksana Niewiadomska – Bedroom Indie Pop Greatest

Wydanie własne / DL / 2025

Anxious magazine Roksana Niewiadomska – Bedroom Indie Pop Greatest

Lubię niespodzianki i oto ona: Roksana Niewiadomska. Przypadkowo dodając newsa o koncercie zespołu Flower and Pines, przeczytałem kilka zdań o projekcie, występującym tego samego wieczoru, na tej samej scenie. MOje ADHD kazało mi kliknąć w link na Bandcamp i… spędziłem tam kilka godzin.

Roksana Niewiadomska to jeszcze niemowlę, bez ząbków – ba, nawet o ząbkach nie słyszało, narodziło się bowiem w 2025 roku. Roksana noise, drone, ambient, field recording, eksperyment, kilka innych szufladek – ssie z dziką rozkoszą, czerpiąc z olbrzymiej piersi pierwotnych i najlepszych źródeł dźwięku – intuicyjnie. Nowa tabula rasa wypełnia się surowymi emocjami i ciekawym podejściem do twórczości – dźwięki przykuwają uwagę swoją formą, treścią, skuteczną natarczywością, a innym razem zaskakują zwrotami akcji i tylko (aż) dryfując.

Fuzja hałasu, nagrań terenowych, organów (ach, ten zamykający 23-minutowy utwór) oraz zabawkowych instrumentów – wszystko to już słyszałeś, ale tutaj powróciło z bezwstydnym impetem, niczym siódmy zwrot bumerangu, który wywołuje popłoch, zaciekawienie i podnosi uszy o drugiej w nocy na dźwięk lodówki, która (no przecież) wytwarza drony. Wszystkie te elementy łączą się w jedną spójną masę, tworząc zaskakujący pejzaż dźwiękowy. Pojawiające się zakłócenia wzbudzają niepokój i nieprzewidywalność, sprawiając, że zatrzymuję się i spoglądam za siebie z obawą. Hałas, niepokój, cisza, spokój i prostota instrumentów mogą wniknąć głębiej, dając uczucie lotu, po czym nagle zrównać Cię z ziemią.

Przewijające się nagrania terenowe nadają temu wszystkiemu głębię, wprowadzając niezupełnie naturalne elementy otoczenia. Organy podkreślają monumentalność, natomiast zabawkowe instrumenty dodają lekkiej, niemal absurdalnej warstwy, kontrastując z ciężkimi rytmami. Nie myśl, że wszystko podane jest w prostym wydaniu – tu musisz samodzielnie poskładać te dźwiękowe kawałki. Eksperyment przekształca przypadkowy szum w opowieść o nieprzewidywalności sztuki dźwięku.

Rzadko zdarza mi się, że już od pierwszych minut płyta nowego twórcy przykuwa moją uwagę – ten projekt zaskoczył mnie swoją surowością, ekspresją i szczerością, które stanowią potężny motor napędowy całego materiału. Nad tym wszystkim unosi się jeszcze duch przewrotności, puszczając wielkie oko do słuchaczy i ich głęboko zakorzenionych doświadczeń muzycznych, które kształtują ich unikalny odbiór dźwięku.


W tym miejscu był mój “PS” odnośnie tytułu recenzowanego materiału, myślę jednak, że sam twórca ujmie to lepiej i doda kilka szczegółów na temat swojej twórczości:

„Nazwa albumu jest oczywiście inspirowana najbardziej znanym albumem Throbbing Gristle, tylko zamiast jazzu i funku uzyłem “bedroom indie pop”, bo “indie” na ten moment w muzyce nic już nie znaczy, więc równie dobrze może, to być płyta z dronowym noisem.

Starałem się zabrać samo credo “indie” muzyki, na przykładzie płyty Exile In Guyville – Liz Phair, którą uwielbiam i przetłumaczyć je na swój własny język. Nie wiem czy jest to “love letter” czy bardziej wyśmiewanie się z indie muzyki, to już zależy od odbiorcy.

A Roksana w mojej głowie to popowa diwa tak samo jak Madonna albo Björk.” – Kacper Durka

I taką przewrotność – kiedy nic nie jest tym, czym się wydaje; wszystko jest tym, czym nie jest – najbardziej lubię w sztuce. Z wielką ciekawością wyczekuję kolejnych dań od Roksany.

Data wydania: 24 stycznia 2024

Artur Mieczkowski