Nasiono Records / CD-R/DL / 2024
Przyznaję, że zbyt bliskie krążenie wokół Słońca może spalić skrzydła, powodując bezbolesny upadek w przestrzeń bez końca, w strefę bez początku i ogólnie w wymiar, który nigdy nie miał miejsca ani w trójwymiarowym świecie, ani każdej jego potęgi. Obszar, który istnieje tylko w momencie, gdy zaczyna grać muzyka, gdy zostajemy otoczeni przez dźwięk, a wszystko pozostałe znika niczym napisy końcowe historii, którą wchłonął wielki początek opowieści rozpoczętej chwilę przed przebudzeniem.
Fakt, którego nie da się ukryć, jestem od lat bardzo blisko zespołu – funkcjonującego pierwotnie jako Porosty, następnie pod rozwiniętym szyldem Porost Formy nad Pleśnią. Już sama etykieta firmująca ten projekt może sugerować, iż wędrowanie po porostowym świecie nie będzie zwykłym stawianiem stopy po ziemskim gruncie. Tu każdy krok jest odwołaniem do tajemniczego świata kosmicznego lasu, świata wypełnionego tajemnicą, magią i delikatnym muskaniem po twarzy przez przerośniętego Pana Muchomora.
Zespół istnieje (sami twórcy nie są w stanie tego policzyć) kilkanaście lat i dopiero wydał swój pierwszy, oficjalny, koncertowy materiał, który jest rejestracją na festiwalu Na SiAnno w 2022 roku. Materiał, który jest zapisem tamtej chwili, tamtych emocji – chwała Nasiono Records, że uwiecznił to w postaci fizycznego nośnika.
Płyty live, czyli coś, co w teorii wielu zespołów traktowane jest jako ciekawostka, bonus do dyskografii. Jednak nie w przypadku zespołu Porost Formy Nad Pleśnią – dla nich koncerty to żywioł, to te śniadania, obiady, kolacje, którymi się żywią, pływają w tej zupie z największą rozkoszą, to ekscytacja, w której czują, że żyją, w której są zarówno formą, jak i rozproszonym, wszechobecnym duchem. Psychodeliczne jest to granie, czuć, że wysłali niejeden wehikuł do lat 70., teleportowali swoje dźwięki z planety świeżo zasiedloną przez nieznane istoty, uruchomili rytmy odnalezione w podziemiach, by ubrać je w sukienki z wzorkami psychodelicznych struktur i każdej jego innej strukturze. Nasmarowali się grzybową maścią i przytulili się „na misia” z Alicją, tej z drugiej strony lustra, no bo którą? Ha, im głębiej wpadam do norki, nurkuję w niej, tym bardziej stwierdzam, że te dźwięki są osobistą podróżą – w zależności od tego, jak błądzicie, tak będziecie odbierać te dźwięki. Można okiem, można uchem, można zapachem.
Skład Porostów jest zmienny, aczkolwiek trzon tkwi jak sztylet w sercu – i strach go wyjąć, żeby się nie rozsypało – od wielu lat – i w tym ich urok, MAGIA, którą budują, będąc TU i TERAZ, wychodząc ponad i poza.
Cudownym uczuciem jest obserwować (w zależności od koncertu) 5-8 ludzi w składzie, którzy budzą się tuż przed wejściem na scenę, bez rozpisanego planu, nieco pogubieni, nieco naznaczeni i którzy chwilę później zaczynają spektakl, którego nie da się zapomnieć, który zapisuje się w DNA obecnych na scenie, jak i przed nią. Muzyka jest tym, co ich przenosi, jest tym, co dematerializuje i wrasta w nas, słuchaczach. Porost Formy Nad Pleśnią zasiedla kolejne planety – wystarczy wsiąść w ten kosmiczny pojazd i przemierzać przestrzeń wraz z nimi. Nie ma nic poza tym, jest muzyka, jest doświadczenie, jest podróż i gorące promienie Słońca, które spala i rozsypuje prochy we Wszechświecie, do ponownego zmaterializowania, w nowej – nomen omen – Formie.
Gdzie zespół jest dziś, po dwóch latach od tamtego wydarzenia? Po koncertach, w których miałem okazję uczestniczyć w ostatnim czasie, śmiało mogę stwierdzić, że jedną nogą w Galaktyce, której nigdy nie było, a drugą kończyną, której nigdy nie mieli, na Księżycu pełnym fosforyzujących przypraw grzybowych.
Wystąpili:
Maria Westfal – wokal
Tomasz Domel Gizielski – bas
Wojtek Santos – gitara, djembe
Krzysztof Glinek Gliniewicz – gitara
Jowan Czerkas – saksofon
Mikołaj Dobies – perkusja, djembe
Piotr Hopcia –wokal, flety, didgeridoo, rav vast
Data wydania: 26 lipca 2024
Artur Mieczkowski