áMARXE / CD/DL / 2024
W charakterze krótkiej introdukcji do tego dźwiękowego felietonu, pozwolę sobie przytoczyć słowa Pierre zawarte w notce do tego wydawnictwa: „Surrealistyczne gry pomogły nam skomponować Electric Totems: wspólny kolaż w dwóch najdłuższych utworach albumu, a cadavre exquis w czterech, krótkich utworach centralnych, a także automatyczne pisanie, którego muzycznym odpowiednikiem może być improwizacja”. O jakże cieszą powyższe słowa, stanowiące żywy dowód na to, że jedna z najważniejszych i doniosłych dziedzin sztuki surrealizm ma się dobrze i pędzi do przodu w łamaniu skostniałych konwencji społecznych. Teoretycznie prowokacja intelektualna, sprawdźmy jak odnosi się to do krainy dźwięku.
Szybkie spojrzenie na okładkę i stajemy oko w oko z dwoma wytworami wyobraźni: rytualne totemy, tutaj przeobrażone w formę sonicznych rzeźb. Obaj artyści słyną od lat z uraczania nas wydawnictwami wypełnionymi po brzegi brzmieniem instrumentarium własnej budowy. Bastien może w bardziej akustycznej wersji, a Dr. Truna (Andrés Blasco, mogliśmy go zobaczyć w zeszłorocznej edycji festiwalu Światłodzwięki) elektronicznej. Oczywiście z nieodzownym dodatkiem swoich naturalnych instrumentów, odpowiednio: trąbki i wiolonczeli.
Odsłuch Electric totems to jak niespodziewana wizyta u masażysty, z tym małym wyjątkiem, że nie będzie dotyczyła waszego ciała, a kory mózgowej, której fałdy podczas 50 minutowej audio sesji zaczną przybierać różniste formy, krótko mówiąc, masowanie umysłu. Tak, tak już otwierająca, pierwsza część suity Totems 1 bezpardonowo wdziera się przez uszy do wnętrza głowy, nakłuwając mózg, jak igły podczas akupunktury. Pierwsze wrażenie jest często lekko szokowe, uspołeczniony umysł broni się przed wszystkim co inne, dziwne. Obie części Totems powstały jako typowy kolaż: ścieżka zawierająca improwizacje wykonaną na totemach została symultanicznie nałożona na ścieżkę, w skład której wchodziła improwizacja nagrana wyłącznie z użyciem trąbki i wiolonczeli. Efektem czego jest, na pierwszy rzut wszechogarniający chaos, gdzie pro perkusyjne bicia, elektroniczne bąblowanie, odgłosy podmuchów, zgrzyto-erupcje, rozprężane struny toczą się wypełniają wszystko. Uzupełnione rdzewiejącą trąbką Pierre i jej pasażami, w towarzystwie wiolonczeli powoduje przepalenie receptorów i otwarcie się na „nowe”, a praktycznie otwarcie na przepływ podświadomości do świadomości i dostrzeżenie wewnętrznego piękna, które czai się przysłonięte stereotypem. Czym dłużej konsumujemy zawartość tego tytułu, tym co krok odkrywamy momenty integracji, piękna brzmienia, wzniosłych fragmentów, transowości. Rodzaj książki, której akcja toczy się na kilku poziomach – synchronizacja.
„Środkowa” część płyty składa się z czterech krótszych kompozycji, wspólnie zatytułowanych Cadáver Exquisito, na cześć gry wymyślonej w 1925 roku przez Bretona i spółkę. Pierwszy z uczestników zapisuje słowo, zasłaniając je podaje kolejnemu, aby dopisał swoje itd. i itd. Zapewne każdy z was pamięta „polską” wersję tej gry: głuchy telefon – to jakby mówiona wersja tej zabawy. Ponownie, na Electric totems, zasady Cadaver Exquisito zostały przeniesione na pole muzyczne. Panowie na zmianę inicjowali utwory, oczekując na bezpośrednią odpowiedź drugiej strony, intuicyjnie, bez zastanawiania się, aby utrzymać zasady gry i ducha improwizacji. Efektem końcowym tej „gry” są tajemnicze, wypełzające nagrania, pełne egzotycznego oddechu, szybkich transowych preparowanych rytów – generujących wrażenie ekscytacj,i czy pośpiechu. A z drugiej strony przytłumiony dialog pomiędzy instrumentami, niezależnie czy zbudowanymi przez samych muzyków, czy tradycyjnych.
Nic dodać, nic ująć. Bogactwo brzmień, aura zaskoku, niesamowitości – czysta nadrealność.
Data wydania: 4 października 2024
Marek “Lokis” Nawrot