Noise From Iceland – Ey

Wydawnictwo własne / DL / 2022

Noise From Iceland – Ey Anxious Magazine

Co my tu właściwie mamy? Płyta „Ey” autorstwa Kaśki Paluch, wydana pod nazwą Noise From Iceland. Jakby ktoś (w co szczerze wątpię) nie wiedział, to tytuł projektu w tłumaczeniu oznacza „hałas/szum z Islandii”. No właśnie. Nie jeden może się przestraszyć tego „noise’u”, wszak w gatunkowym języku słowo to budzi skrajne emocje, będąc przecież synonimem ciężkostrawnej awangardy pod postacią szumu i ścian dźwięku. Natomiast, uspokajam, takiego noise’u nie ma na albumie „Ey”. Właściwie żadnego noise’u tu nie ma. Jest za to ambient. I porcja bardzo dobrego techno. Ale, ale, po kolei.

Zacznijmy od początku. Noise From Iceland jest bowiem nazwą autorskiego projektu Kaśki Paluch, polskiej twórczyni muzycznej o bardzo bogatym portfolio i niemałym doświadczeniu branżowym. Jak możemy dowiedzieć się z ekskluzywnego wywiadu, jakiego artystka udzieliła naszemu portalowi (Anxious Musick Magazine), przez lata zajmowała się muzycznym dziennikarstwem, zakładając również portale takie jak: 80bpm.net i Etnosystem.pl. Oprócz tego, jak sama opowiada – „trochę dłubała w swojej muzyce, trochę w didżejce, pracowała w radiu i była muzykiem sesyjnym na płytach kilku artystów”. To ostatnie wiąże się zresztą z jej muzyczną profesją, czyli grą na skrzypcach.

Postawiłbym natomiast tezę, że obecnie kojarzona jest przede wszystkim z projektem: Noise From Iceland, o którym również wypadałoby tu coś powiedzieć. Z antecedencjami „islandzkich szumów” wiąże się z kolei wątek pandemiczny. Kaśka przez ostatnie lata pracowała w Islandii jako przewodnik wycieczek, a „zawód ten wraz z lockdownem został zmieciony z powierzchni”. Koniec jednego jest jedna najczęściej początkiem drugiego. To więc otworzyło jej drogę do szukania nowych zająć i w ten sposób wróciła do pracy nad muzyką w formacie – jak również przyznaje – zawodowym. I tak oto zrodził się ten projekt.

Noise From Iceland określany jest mianem „mapy dźwiękowej Islandii”, bowiem za inicjatywą stoi przede wszystkim koncepcja ekspozycji nagrań terenowych pochodzących wprost z różnych obszarów tego niezwykłego kraju, jakim jest Islandia. Kraju, który od dawna stanowił szczególny obiekt zainteresowania artystki, a dziś jest przede wszystkim jej drugim domem. A także, a może właśnie przede wszystkim, fundamentem inspiracyjno-twórczym projektu.

Bo właśnie Noise From Iceland nie jest tylko dźwiękowym zbiorem zarejestrowanego szumu, który pochodzi wprost z najróżniejszych zakątków tej cudownej wyspy. Nawet jeśli taki był pierwotny zamysł, to Kaśka szybko postawiła na rozwój tego konceptu i zdecydowała się połączyć dźwięki Islandii z muzyką techno. Zrobiła to po raz pierwszy na swojej płycie „noise from Iceland” z 2021 roku. Teraz postanowiła kontynuować tę ścieżkę, wydając kolejny materiał, w którym krzyżują się islandzkie szumy, spokenwordowe sample z hipnotycznym i kojącym ambient techno.

Jako wielki fan takiego konglomeratu, mogę z całą stanowczością stwierdzić, że finalny efekt na jej najnowszej płycie „Ey” jest zdecydowanie kontentujący. Kaśka oferuje nam bowiem techno, które bliskie jest temu, co usłyszeć możemy na płycie S/t autorstwa Kiasmos czy na albumie „Forest” Christian Löfflera. Jest to więc muzyka, w której dużą rolę odgrywa ambient i obecność wielu nienachlanych sampli, odwołujących się do języka natury i wprowadzających słuchacza w bardzo osobliwy i unikalny klimat. Nie ma tu bowiem przesadnej agresji i uczucia szalejącego niepokoju, które charakterystyczne są przecież dla tego gatunku. W zamian za to mamy microhouse’ujący klimat podszyty łagodnym psybientem. Sam finalny produkt świetnie może natomiast posłużyć jako soundtrack do refleksyjnych (ale niezbyt ślamazarnych) spacerów (i to nawet niekoniecznie po rejonach Islandii).

Janusz Jurga

Instagram Noise From Iceland

Facebook Noise From Iceland