Nac/Hut Report – Absence

Crunchy Human Children Records / CD/DL / 2023

Nac/Hut Report Absence Anxious Magazine

Krakowski Nac/Hut Report to jeden z tych projektów, które nigdy nie bały i nie boją się ani eksperymentów ani poszukiwania własnego oryginalnego stylu. Nie straszne im też podążanie własną bezkompromisową ścieżką, która dla tego typu twórców ważniejsza jest od wszelkiego poklasku, wyników sprzedażowych czy jakiejkolwiek innej formy oddźwięku. Czy to dobrze? Czasami tak – czasami nie. W przypadku Nac/Hut Report zdecydowanie jednak tak.

Każda z ich poprzednich płyt była co najmniej spójna, by nie rzec tematycznie konceptualna. Nie inaczej jest w przypadku “Absence”, która w całości bazuje na starych, tchnących wręcz retro zapisach audycji radiowych, a nawet nie samych audycji a pochodzących z nich krótkich sampli. To taka podróż w przeszłość po falach radiowych, niczym w „Człowieku z Magicznym Pudełkiem” Bodo Koxa. Chyba nieprzypadkowo już drugi raz w tym roku jakaś płyta bardzo przypomina mi o tym filmie, o ile jednak poprzednio nawiązanie było luźne, to tutaj ten klimat jest niesamowicie zbieżny. Nawet nie tylko muzycznie czy dźwiękowo, co po prostu pozazmysłowo. Mniej więcej tak powinno grać to magiczne pudełko, które zestroił Mistrz Stefański i które pozwalało przemieszczać się bohaterom między czasami PRLu a równie dystopijnym rokiem 2030. Ad rem jednak… Muzyka na “Absence” jest w sumie takoż dystopijna, mająca jednak niezaprzeczalny urok. Z jednej strony klimaty kojarzące się gdzieś daleko z jakimś dreampopem, trochę z 4AD, trochę na nutę starego zapomnianego Ghostland, z drugiej niesamowite przetworzenie, wykrzywienie, czy wykoślawienie radiowych sampli, wynikające nie tylko z tego, że nagrania są najpewniej z fal krótkich ale i z bardzo intensywnego ich przekształcania. Momentami mam nawet zresztą wrażenie, że L.M. sięgnął tutaj z premedytacją po najstarsze siedmio- czy ośmiobitowe modele samplerów, lub posługiwał się ich emulatorami. Nad tym wszystkim dominuje zaś spokojny, eteryczno-oniryczny głos Jadwigi Tabaczyńskiej. Same sample są też mocno rozrzucone w czasie – od roku 1906 (pierwsza audycja radiowa na świecie) aż po rok 1977 i pochodzą m.in. ze stacji amerykańskich, czechosłowackich, sowieckich, szwedzkich, koreańskich i, oczywiście, polskiego Radia Warszawa (poza tytułami utworów opis wspomina jeszcze stacje radiowe z Albanii, Kanady, Szwajcarii a nawet Argentyny). Nie sposób nie wytknąć tu Nac/Hut Report drobnego błędu, który mnie jako slawistę niesamowicie zakłuł na dzień dobry w oczy – już w tytule pierwszego z utworów Československé Rádio pojawia się nie dość, że bez diakrytyki to jeszcze z niewłaściwą pisownią. Na szczęście na odbiór samej muzyki nie ma to większego wpływu a nie każdy jest slawistą i nie każdego będzie to razić, więc… wybaczamy :).

Zawarte na “Absent” czterdzieści minut upływa dość szybko, głównie za sprawą przemyślanej konceptualności albumu, który generalnie składa się z trzech składników: samplowanych i przetwarzanych, jak to ujmują sami twórcy, interval phrases, będących w istocie ówczesnymi odpowiednikami jingli, zakłóceń, noisów, glitchów i innych szumów, jednoznacznie kojarzących się z słuchaniem audycji na falach krótkich, średnich a nawet długich ze starych odbiorników oraz świetnie wkomponowanymi w to wokalami Jadwigi. Za pierwszym przesłuchaniem może nam się to nawet wydawać nieco dziwne, ale z każdym kolejnym odkrywamy kolejną warstwę tej muzyki. Muzyki ze wszech miar eksperymentalnej, muzyki nie dla każdego, ale też i muzyki z którą warto spróbować się zmierzyć. I spróbować się na nią otworzyć.

Piotr Wójcik