Wydanie własne / DL / 2023
Po wydanym w lutym zeszłego roku niesamowitym “Onset of Oblivion” połączone siły Moan i Dead Factory, czyli Rafał Sądej i Maciej Mutwil powracają z nowym materiałem. Znów względnie krótkim, ale i znów treściwym, by nie rzec: miażdżącym. “Abandoned Heritage” to wprawdzie raptem dwa utwory i niecałe dwadzieścia sześć minut muzyki, wrażenie pozostawia po sobie jednak równie ogromne co “Onset…”. Do tego dochodzi jeszcze utrzymany w niesamowitej postapokaliptyczno-industrialnej stylistyce cover-art, bijący w oczy brudną pogiętą stalą, umierającym żelastwem i szaro-burymi ruinami, przez które przebijają wszystkie odcienie pomarańczu i czerwieni nowego, bynajmniej nie wspaniałego świata.
“Abandoned Heritage” to, jak już wspomniałem wyżej, tylko dwa utwory, każdy z nich trwa jednak po kilkanaście minut i są one, w swojej postapokaliptyczno-illbientowo-dronowej konwencji bardzo spójne i przemyślane. Jak zaznaczają zresztą sami autorzy, ich współpraca nie ograniczała się do podejścia typu „to teraz każdy z nas nagra po jednym kawałku”, lecz polegała na wzajemnej wymianie dźwięków, prowadzącej do powstania mini-albumu będącego nie tyle splitem, co klasyczną kolaboracją.
Klimat mamy tu zdecydowanie ciężki, taki jaki znają chyba wszyscy słuchacze dotychczasowych utworów Rafała. Mroczno, postapokaliptycznie i industrialnie. Ta muzyka nigdy nie opowiadała historii, w której post-przemysłowy Śląsk rozkwita zielenią, a Katowice zmieniają się w naturalistyczny rajski ogród. Wręcz przeciwnie, klimatem ten materiał ścigać się może z najbardziej dołującymi fragmentami tego, co pod grę Metro 2033 zrobiła Anthesteria. Nie ma tu choćby jednego czystego i pełnego nadziei promienia słońca. Jedyna oddawana przez te dźwięki gra świateł to pojedyncze rozblaski w unoszącym się wszechobecnie pyle nad dogorywającym złomowiskiem. I choć zaprezentowane nam tutaj przez Dead Factory “Monochromatic” jakby nie do końca wpisuje się w konwencję wizualną, która jakby chciała uciekać w tritony, to dźwiękowo rzeczywiście mamy tu do czynienia z pewną apoteozą monochromatyczności. Spranej i wymieszanej czerni i bieli… Zresztą po jego kilkukrotnym przesłuchaniu dochodzę do wniosku że Rafał i Maciej naprawdę znakomicie się rozumieją, bo ten kawałek, mimo iż podpisany na tej kolaboracji przez Dead Factory, fantastycznie pasuje do innych rzeczy z twórczości Moan, których słuchałem dosłownie przed chwilą. Tymczasem dla odmiany “Worn Out” (czyli faktycznie Moan) jest bardziej industrialny, jakby żywszy, niesie z sobą sporo więcej jakiejś energii, choć bynajmniej nie jest to energia pracującego zakładu ani czynnych i utrzymywanych w dobrym stanie technicznych maszyn. Jest w tym jakieś tytułowe „Zużycie”, słychać w tych dysonansach zbliżający się kres… Ze wszystkich utworów opublikowanych przez Moan (choć część z nich to rzeczy sporo starsze) na przestrzeni ubiegłego roku, “Worn Out” jest zarówno najbardziej naznaczony industrialowym duchem, jak i najtrudniejszy w odbiorze.
“Abandoned Heritage” to jedna z mocniejszych pozycji tego, dopiero co rozkręcającego się roku, a skoro na przestrzeni zaledwie pierwszych dwóch miesięcy ukazało się już tyle świetnych rzeczy, pozostaje ostrzyć sobie zęby i cieszyć się założeniem, że 2023 będzie chyba naprawdę bardzo, bardzo dobrym muzycznie rokiem.
Piotr Wójcik