Mamuthones – From Word to Flesh

Rocket Recordings / CD/DL / 2025

Anxious Magazine Mamuthones – From Word to Flesh

Całych siedem lat upłynęło, odkąd Rocket Recordings wypuściło ostatni album Mamuthones, czyli Fear on the Corner. Szmat czasu. W końcu jednak są, wrócili z czymś nowym i od połowy kwietnia nasze uszy raczyć możemy fantastycznymi dźwiękami From Word to Flesh.

Alessio Gastaldello jak zwykle nie zawodzi, dzięki czemu możemy cieszyć się na prawie godzinę wypadkową krautrocka, psychodelii, dark folku, ambientu i mantrujących dźwięków, które kojarzyć nam się mogą przede wszystkim z muzyką rytualistyczną i transową. Jednocześnie From Word to Flesh to taki przypadek, gdzie na jednym albumie elektronika i stosunkowo odważne eksperymenty dość udanie i w sposób spójny łączą się z wszelkimi patentami, które wielu słuchaczy wrzuca do wielkiego tygla z tabliczką post-… A gdy trzeba, uderza nawet w nieco romantyczne, czy wręcz klasycystyczne tony, jak w przepięknym Before You Leave.

Tymczasem już sam początek, czyli Burn From Inside, gdzie sprawdzone krautrockowe patenty mieszają się mantrycznym transem, zwiastuje pójście w kierunku intrygujących eksperymentów – słucham tego któryś raz i wciąż zastanawiam się, czy to żywy akordeon, zabawa samplami, czy może synteza plus efekty. A może po prostu złudzenie słuchowe wynikające po części z innych zabiegów? Dużo jest zresztą na tej płycie przeróżnych knifów, chwytów i tak dalej, dużo jest w niej pulsującego nie tylko rytmu, ale ogóle życia, takiego élan vital, szczególnie we fragmentach, które za pomocą jednostajnego rytmu wprowadzają nas w lekki pulsujący trans i to zarówno dzięki pracy gitary, szeroko pojętej elektroniki, jak i perkusji. Dzięki temu otrzymujemy mieszankę rzeczywiście wybuchową, bo rzadko coś takiego idzie w parze z ambientowymi i elektronicznymi eksperymentami i psychodelizującym dark folkiem. Można by z resztą próbować żonglować różnymi określeniami, gdy tak naprawdę From Word to Flesh jest albumem wymykającym się wszelkim szufladkom, unikającym zaszeregowania do jednego stylu, wyźlizgującym się z ręki za każdym razem, gdy owa ręka chce mu przywalić jakąś kierunkową etykietkę. Całkiem fajnie zgrało się to w sumie z okładką – ona również przedstawia jakby wszystko i nic, dając nieskończoność możliwości interpretacyjnych i uciekając od jakieś utartej jednoznaczności.

From Word to Flesh to bez wątpienia jedna z ciekawszych pozycji pierwszego półrocza tego roku. Płyta, która wyskoczyła trochę jak diabeł z pudełka, album który wymyka się klasyfikacjom i jednocześnie coś, czego po prostu świetnie się słucha deszczową późną wiosną i wyjątkowo zimnym majem… Choć to ostatnie, to już chyba czysty i raczej niemożliwy do zaplanowania przypadek…

 Data wydania: 18 kwietnia 2025

Piotr Wójcik