LAIBACH – Wir Sind Das Volk

Mute / CD / 2LP / 2022

LAIBACH – Wir Sind Das Volk Anxious Magazine

Laibach od dawien dawna wzbudzają kontrowersje i nieustannie prowokują. Jak się okazuje, robią to nadal nad wyraz skutecznie. Album “Wir Sind Das Volk”, to ich interpretacja tekstów niemieckiego dramaturga Heinera Müllera. Już osławieni Einstürzende Neubauten na płycie “Die Hamletmaschine” pokusili się o własną autorską interpretacje. Urodzony w 1929 roku Müller został bowiem jako piętnastolatek, w 1944 roku, wcielony jako robotnik do kompanii pracy – Volkssturmu. Po upadku Trzeciej Rzeszy udało mu się uciec z okupowanej przez Amerykanów strefy do Meklemburgii, dzięki czemu uniknął niewoli. W Meklemburgii zajmował się najpierw denazyfikacją państwowych bibliotek, by wkrótce potem, jako urzędnik w starostwie w Waren, prowadzić doradztwo prawne związane z wprowadzaną właśnie reformą rolną, co z kolei wepchnęło go w tryby typowego życia urzędniczego we wschodnich, komunistycznych Niemczech. Przez większość swojego życia był zapalonym socjalistą, dzięki temu kierował teatrem Gorkiego w Berlinie Wschodnim.

Podtytuł “Ein Musical Aus Deutschland” niejako daje podpowiedź co do formy jaką Laibach obrał sobie na tym albumie. To kontynuacja ścieżki jaką wyznaczyła ich wcześniejsza płyta “The Sound Of Music”. Jednakże “Wir Sind Das Volk” w warstwie muzycznej jest zupełnie inna. Mroczna, eksperymentalna, śmiało odwołująca się do militarnego, marszowego industrialu. Ma w sobie też coś z neoclassical skrzyżowanego z dark ambientem. To wszystko zatopione jest w zimnych, stalowo brzmiących samplach i ponurej elektronice. Podczas gdy na takiej “Spectre” prezentowali aż do przesady przystępne oblicze, tak na “Wir Sind Das Volk” wracają na zgoła absolutnie niekomercyjne, eksperymentalne tory. Cały ten ponury ton w jakim utrzymana jest ta płyta, opiera się na tych zdeformowanych samplach, zamaszystych orkiestracjach, złowrogich melorecytacjach w twardym języku niemieckim. To niezwykła podróż do podzielonych Niemiec a w zasadzie do NRD. Te kompozycje są niczym czarno-białe fotografie, zimne i ponure. Obraz świata i minionej epoki, gdzie główną rolę grała niemiecka bezpieka Stasi i kreowany przez nią aparat terroru. Muzyka ciemna, tchnąca złowrogą atmosferą, oniryczna, niepokojąca, fascynująca i bynajmniej wcale nie lekka w odbiorze. Już na albumie “Also Sprach Zarathustra”, Laibach znakomicie odwoływał się do schedy jaką zostawił po sobie Nietzsche. Tu w nie mniej intrygującej aurze poprzez teksty Heinera Müllera ukazuje bolesną rzeczywistość „socjalistycznego raju” we wschodnich Niemczech.

Robert Moczydłowski