Kurws – Powięź/Fascia

Kurws Powięź Fascia recenzja Anxious Magazine

W ostatnich latach na naszej rodzimej scenie jakby wyraźniej dają o sobie znać zespoły, które nie oglądając się na mody i trendy tworzą muzykę do bólu autorską i bezkompromisową. Wyrywając słuchacza ze strefy komfortu, przesuwaj przy tym znaczenie muzycznej alternatywy daleko poza jej bezpieczne granice. Na pewno zaliczyć do nich można grupę o dźwięcznej nazwie Kurws, która właśnie powróciła z nowym wydawnictwem.

Czwarty album zespołu pt. „Powięź/Fascia” to czterdziestominutowa dawka czystej gitarowej adrenaliny podanej w skondensowanej formie. Jak się okazuje wystarczy klasyczny zestaw gitara, bas i perkusja aby narobić naprawdę niezłego zamieszania. Siedem kompozycji zawartych na tym krążku to swobodny artystyczny lot, w którym gitarowy hałas przeplata się z połamanymi rytmami i rozbudowanymi dźwiękowymi strukturami. Częste zmiany tempa i brak wiodących melodii a nawet ich zarysu sprawia, że muzyka płynąca z głośników mknie niczym dźwiękowa asteroida. 

Przy całym tym zgiełku muzycy potrafią jednak utrzymać całość w ryzach. Jako, że płyta jest w całości instrumentalna nic nie zagłusza jej charakteru a w dodatku każdy może zinterpretować ją po swojemu. Pomimo jej uniwersalności jest w tej muzyce coś stricte „naszego”. W pierwszym utworze słychać jakby echa (pewnie niezamierzone) starego polskiego nowofalowego grania z lat 80. ubiegłego wieku a niektóre partie basu i perkusji nasuwają skojarzenia z wczesną twórczością choćby Lecha Janerki. To porównanie oczywiście na plus. Jak już jednak wspomniałem, kluczem do tej muzyki jest samodzielne zmierzenie się z nią. Dlatego nie ma się co więcej rozpisywać, polecam zapoznanie się z tym albumem.

Wojciech Żurek