JARL – „Phonophobia”

Zoharum / CD / 2021

JARL Phonophobia Anxious Magazine recenzja

Erik Jarl po raz kolejny dostarcza nam niezwykłych, dźwiękowych wrażeń. Album „Phonophobia” to w pewnym sensie kontynuacja jego wcześniejszej płyty „Hypercausis”. W psychiatrii terminem „phonophobia” określa się strach przed głośnymi dźwiękami, powyżej 120 db. Ta rzadka przypadłość na tyle zainteresowała Erika Jarla, iż przy pomocy dźwięków próbuje on oddać ów świat osoby cierpiącej na tę chorobę.

Album podzielony jest na trzy niezwykle długie kompozycje, ponad 70 minut muzyki intensywnej i mocnej. „Phonophobia” to obsesyjne pętle, w których dźwiękowe tekstury co i raz narastają, tworząc szczelnie zamkniętą całość. Jarl poniekąd testuje skalę po jakiej się porusza. Dźwiękowe fale nieustannie narastają, co daje niemal halucynogenny, psychodeliczny efekt. Ich wznosząca się krzywa zdaje się wybrzmiewać do końca tej płyty.

Poniekąd ta ekstremalna jazda ma coś w sobie z ducha „live electronics”, post-industrialu i ambientu. Czasem muzyka Jarla na tej płycie, skojarzyła mi się z niektórymi dokonaniami Tetsu Inoue i wczesnymi ambientowymi eksperymentami Pete Namlooka. Zresztą ten drugi prowadził swoją tłocznię Fax, zaś Inoue był niejako jedną z wiodących postaci w jej pokaźnym katalogu.

Muzyka Jarla znakomicie nawiązuje do tych eksperymentalnych form, bowiem sama próba przedstawienia w formie dźwiękowej wizualizacji takiego schorzenia jak „phonophobia”, jest w gruncie rzeczy eksperymentem. To na swój sposób nie tyleż podróż po omacku, co raczej precyzyjnie skonstruowana całość. W ten sposób można „na własne uszy” zgłębić świat, w którym tęsknota za ciszą jest bardziej pożądana niż piekło hałasu.

Robert Moczydłowski