Jakub Pokorski – Stupor

Innergun Rec. / MC/DL / 2024

Anxious magazine Jakub Pokorski – Stupor

Od kiedy tylko pamiętam, sięgając ku najgłębszym wspomnieniom, dźwięk w jakiejkolwiek postaci zawsze wywierał ogromny wpływ na personalne emocje, postrzeganie rzeczywistości, czy jej „dekodowanie”. Wraz z dorastaniem i głębszym, świadomym penetrowaniem, tutaj użyję słowa muzyki, arsenał oferowanych bodźców wzrastał i otwierał się coraz pełniej, jak rozkładany wachlarz… W tym momencie piszę ze strony odbiorcy, słuchacza, skrobiąc więcej i więcej rozdrabniam temat na drobne, wywalając ego na wyżyny. Absolutnie, ależ to absolutnie nie możemy w tym przypadku zapomnieć o twórcach, kreatorach tych fonicznych doznań, dzięki którym jest nam dane doświadczać. Jak wiadomo nie od dziś, jednocześnie spoglądając na półkę z płytami, wiele oferowanych tytułów to soniczne pamiętniki, czy podróżnicze przewodniki, personalne doznania, przeżycia – w skrócie IDEA, pod którą zostaje podpięta „ścieżka dźwiękowa” czy też audio odzwierciedlenie reprezentujące takową. Doborowym przykładem powyższych słów, jest najnowszy album Jakuba Pokorskiego Stupor, który od A do Z spełnia te warunki w najmniejszych detalach. Jakub jest nie tylko autorem i wykonawcą całej muzyki zawartej na tym kasetowym woluminie (+ digital), ale i odpowiedzialny za edytowanie, miks, mastering, grafikę. Kończąc na publikacji materiału we własnej oficynie Innergun Rec.

Stupor, przytaczając słowa samego autora: „…to album, który zwraca uwagę na problem lęków, depresji i wewnętrznych zmagań, jakie jej towarzyszą. Kompozycje oddają różnorodne stany emocjonalne; każdy utwór to dźwiękowa opowieść o niewidzialnych zmaganiach – od momentów odrętwienia i izolacji, przez strach, aż po momenty ulotnej ulgi” […]
„to muzyczna medytacja nad ludzką wrażliwością i stanami, które często pozostają niewypowiedziane” […] „płyta maluje dźwiękami wizje i stany, które towarzyszą tym doświadczeniom.”.

Muszę przyznać, że w początkowej fazie czytania pełnego info spodziewałem się czarniejszej, cięższej dawki dźwięku reprezentującej takie stany umysłu. I tutaj niespodzianka (zdaniem piszącego) w podjętej przez Jakuba interpretacji owych stanów umysłu, bardzo poetycki, czy liryczne ujęcie tematu. Już sama okładka wydawnictwa nie zamyka nas w jakimś klaustrofobicznym pomieszczeniu, wypełnionym czernidłem, a raczej w nieodgadnionej przestrzeni uchwyconej na zdjęciu. Pomimo zawieszenia, jest to miejsce, w którym można doświadczyć, przemyśleć, czy też interpretować stany umysłu.

Wraz z pierwszymi sekundami Stupor wpadamy w domenę pewnego odrętwienia, niczym niekończącej się pustki, zawieszeni, w towarzystwie łagodnie preparowanych abstrakcji i co najważniejsze gitary, wykonującej niedokończone figury, zagrania – to niepewność zakrada się do naszego umysłu. Te pokłady nieskończoności, które tworzą modularne syntezatory i preparowane dźwięki mogą trwać latami nie nudzą, a wręcz zapraszają, a trzeba dodać, że większość utworów zamyka się w czasie poniżej pięciu minut. Np. w trzecim utworze A11 suche uderzenia „fortepianu” podpięte cichutkim dornem przeskakują w kaskady falującej, horyzontalnej gitary, aby po kilkudziesięciu sekundach przeskoczyć do początkowych tym razem przyspieszonych uderzeń w „pustą” klawiaturę i ponownie z mocniejszym akcentem gitary roztrząsać przestrzeń wokół nas – a wszystko to w zaledwie cztery minuty ziemskiego czasu. Wraz z trwaniem taśmy nasz krajobraz rośnie udekorowany nagraniami otoczenia, wzrasta ilość nakładanych ścieżek gitary, które potraktowane delikatnie flangerem i przesterem wiją się, kreśląc spirale ponad horyzontem. Takie konstrukcje przypominają mi dokonania Christiana Fennesza, a pochody fortepianowe pachną Robertem Haigh i jego wydawnictwami na Siren Records. Kiedy sporadycznie na tacy pojawia się „bit” (którego piszący nie jest wielkim zwolennikiem) zostaje prawie natychmiast zdekonstruowany i przybiera formę wskaźnika ruchu zanikającego w napływie preparowanej pustki w gitarowym duecie, którego mógłbym słuchać godzinami. Dla dociekliwych i poszukiwaczy detali polecam „suite” A9, która rozbita na trzy części, doskonale spina album w pewną całość.

Oczywiście na Stupor odnajdziemy też i mocniejsze momenty bardziej skondensowane tu i teraz, dysonanse, sprzęgi, które w malowniczy i wymowny sposób podkreślają wagę tematów tu poruszanych. Nie zmienia to jednak mojego, początkowego zdania o arcy poetyckości materiału, a szczególnie o niesamowitej jego ulotności, cokolwiek to znaczy.

Data wydania: 6 grudnia 2024

Marek “Lokis” Nawrot