Grykë Pyje – Crepuscular Elixirs

Artetetra / LP/DL /2025

Anxious Magazine Grykë Pyje – Crepuscular Elixirs

Imponująca erupcja chaosu, wręcz kalejdoskopowa magma dźwięków, która opuszczając głośniki swobodnie wypełnia otoczenie i wszystko poza nią. Ot tak, w skrócie i na szybko, można by było przedstawić najnowszy wizerunek duetu Grykë Pyje. Crepuscular Elixirs to już ich piąte odkrycie i wyraźnie ukazuje, że granice w tworzeniu i kreowaniu są nadal otwarte. Nawet jeżeli się manifestują, to zawsze można je zatrzeć i przekroczyć.

Zarówno Jani Hirvonen i Johannes Schebler, którzy stanowią podstawę Grykë Pyje znani są z wieloletniej eksploracji, poszukiwań i badania związku pomiędzy dźwiękiem a naturą, jej alchemią i odwiecznym oddziaływaniem na nas samych. Wystarczy przejrzeć niezliczone i przepastne woluminy wypełnione po brzegi dokumentacją soniczną ich głównych statków flagowych: Uton (Jani) i Baldruin (Johannes), projektów czy labeli, które prowadzą, aby słowa nie były rzucane na wiatr. Psychodela, forest folk, exotica, 4th world music, sound collage, experimental, field recordings, free noise. To wszystko, wrzucone razem i wymieszane w kapeluszu szarlatana alchemika objawia się w postaci Crepuscular Elixirs. Tak, chaos, na pierwszy rzut oka, z którego powstaliśmy i którego jesteśmy częścią. Warto jednak chwilkę w nim się zatrzymać, przysiąść w jego epicentrum i przyjrzeć się, pobadać, wniknąć w to zjawisko. Tutaj bardzo pomocną wskazówką na skierowanie słuchacza na odpowiedni trop okazuje się notka dołączona do wydawnictwa: „…do przygotowania najnowszej, muzycznej mikstury utwory zostały zbudowane/oparte na pokrzywionych, hipnotycznych strukturach rytmicznych odbiegających od ogólnie przyjętych wzorców. Cały album jest wręcz przesiąknięty tymi błądzącymi, potykającymi się, pierwotnymi rytmami zainspirowanymi odgłosami zwietrząt: stukaniem dzięcioła, rechotem i kumkaniem żab, czy skrobaniem mrówek podczas pracy. Te rytmiczne kręgosłupy zostały wykorzystane jako wolne terytorium do wyobrażenia sobie całego i obcego świata wokół dźwięków tej pseudo-fauny…”.

Siedemnaście muzycznych miniaturek, najdłuższa z nich ma zaledwie trzy minuty i wydawałoby się przedstawia własny mikroświat, zaledwie ulotnie, manifestując się w rzeczywistości. Mylne jest to jednak spostrzeżenie, wystarczy przyjrzeć się każdemu z nich przez lupę (tutaj posłuchać kilkakrotnie), aby odkryć jak złożoną konstrukcją są samą w sobie i jaką makro wielkość niosą w sobie. Wręcz zapakowane i wypełnione po brzegi z niezliczoną warstwą pojedynczych ścieżek, a każda inna.

Raz tajemnicze, elektroniczne pady nadają pulsujący rytm, w którego tle rozgrywa się rozmowa pomiędzy syntezatorami, w towarzystwie krystalicznie rozbłyskujących sygnałów à la spadające gwiazdy. Lecąc wysoko „wpadamy” na ścieżkę do nieistniejącego soundtracku SF z lat siedemdziesiątych, gdzieś ktoś w oddali gra na cytrze lub kreuje pochody na archaicznym instrumencie strunowym. Egzotyczna plaża nocą. Na skraju wody i piasku rejestrujemy powolny ruch i dźwięki tysięcy odnóży, kraby w podkładzie przedziwnej loung exoita music poszukują posiłku.

Przytłumione granie fletu ze snującą się powolna melodią i perkusjonaliami puszczonymi od tyłu, w duecie z hawajską gitarą. Tysiące poddźwięków, które ulatują za pierwszym słuchaniem okazują się tak elementarne jak każdy element puzzle. Znów syntetyczne podkłady perkusyjne z trybalnym zacięciem prowadzą nas w kierunku, które często odwiedza Spencer Clark i jego Monopoly Child Star Searchers czy Fourth World Magazine projekt.

Oczywiście nie może też zabraknąć nawiązań do baśni, czy leśnych opowieści, którymi aż pachnie w niektórych utworach, dziecięce melodie, marszowe podkłady, zderzają się z tajemnicą mroku i nieodgadnionego. Psychodeliczne analogowe wkręty wkręcają przestrzeń w wir i wypluwają na płaszczyźnie muzyki konkretnej, czy to preparowana, rozdmuchana trąbka z najlepszych okresów 4th world music? Zapętlone ruro zagrania z pobłyskującą elektroniką, abstrakcyjne arpeggios…

Jest tu tego o wiele więcej, do odkrywania i penetracji, dosłowny Sezam z Księgi tysiąca i jednej nocy. A jeżeli nie macie ochoty na muzyczne prace archeologiczne, to po prostu usiądźcie wygodnie i poddajcie się chaosowi i bezwolnymu słuchaniu.

Data wydania: 7 marca 2025

Marek „Lokis” Nawrot