COIL „A Restitution Of Decayed Intelligence” 10”

Beta-lactam Ring Records, 2003

coil-A-Restitution-Of-Decayed-Intelligence

Dwa długie utwory zatytułowane po prostu „The Restitution Of Decayed Intelligence I” i „The Restitution Of Decayed Intelligence II” (nie, ta różnica pomiędzy “a” i “the” w tytułach to nie pomyłka!) to zdecydowanie nie COIL dla tych, którzy zakochali się w nim po duecie „Musick to Play in the Dark”. Powiem więcej, to nawet nie COIL dla tych, którzy kochają „Love’s Secret Domain” czy „Horse Rotorvator”. “A Restitution Of Decayed Intelligence” to razem koło 30 minut mega-glitchu – pyrczenia, pisków, pętlących się przebiegów, brzęczenia i jeszcze paru tysięcy innych mikro-dźwięków ponakładanych na siebie w wielopoziomowej orgii sonicznej entropii. Właśnie tak – muzyka COIL wydaje się tu bezustannie balansować na granicy audio-chaosu – nie raz i nie dwa John i Peter ocierają się o noise zaś znakomita większość materiału wprowadza słuchacza – OK, wprowadziła mnie – w stan swoistego lekkiego podenerwowania i agitacji. Owszem, jest tu też sporo regularnych, hipnotycznych, jakby technoidalnych rytmów – w stylu „An Unearthly Red”, który absolutnie porywająco COIL wykonywali podczas swojej zeszłorocznej trasy, tyle, że w tych dwu kompozycjach muzyka brzmi jeszcze bardziej drapieżnie. Bardzo trudny materiał – szczególnie dla tych, którzy skrzętnie zaszufladkowali sobie zespół w kategoriach muzyki „raczej spokojnej” – ale w tym leży chyba też siła “A Restitution Of Decayed Intelligence” i jego twórców. Nieprzewidywalność i ciągłe poszukiwania zapewniły COIL długie muzyczne (i nie tylko) życie i wszystko wskazuje na to, że czas się ich nie ima.

PAWEŁ FRELIK

↫powrót