Glacial Movements Records / CD/DL / 2024
Ostatnio letnie upały dają nam srogo popalić. Jeśli miałbym polecić jakiś album, który może nas schłodzić w te gorące dni to w 100 % polecam dark ambientowy solowy projekt Ark Zead i jego debiutancką płytę Niptaktuk.
Pod nazwą Ark Zead ukrywa się artysta, o którym nic nie wiadomo, a on stara się trzymać to wszystko w tajemnicy. Alessandro Tedeschi – szef i dyrektor artystyczny włoskiego labelu Glacial Movements Records, który wydał Niptaktuk, próbował kilkakrotnie uzyskać więcej informacji od tajemniczego muzyka i w końcu dostał tylko krótkie info od niego. Z tego, co się dowiedział to inspiracją do stworzenia tej płyty był jego pobyt w rejonach północnej Kanady i jej nieprzyjazny lodowaty klimat. Dochodzą do tego historie o odkrywaniu tych ziem i o ludziach zamieszkujący te tereny.
Muzyka na Niptaktuk tworzona była za pomocą gongów i tybetańskich mis śpiewających, gdzie głównym źródłem zainteresowania były wibracje. Następnie nagrania dźwiękowych wibracji zostały zmodyfikowane za pomocą komputera i syntezatorów. Dokładnie te zabiegi i izolacja, w której znalazł się muzyk ukazały, cały charakter albumu i jego oblicze. Izolacja była tym stanem, który trzeba osiągnąć, aby cieszyć się pięknem Dalekiej Północy.
Płyta Niptaktuk to kawał bardzo dobrego mrocznego ambientu, który swym zlodowaceniem przenosi Cię w arktyczne pustkowia i obniża temperaturę w twoim pokoju. Słuchając tej płyty po jakimś czasie zaczynasz odczuwać przekaz tej muzyki, czyli jej przenikające zimno, samotność i gdy zamykasz oczy widzisz te wszystkie śnieżne bezludne pejzaże. Ark Zead stworzył siedem eterycznych obrazów dźwiękowych, które działają na Twój umysł i ciało, co nie należy do łatwej sztuki. On to zrobił genialnie i zabrał nas w niedostępne północne rejony Kanady za pomocą stworzonej przez siebie muzyki.
Patrząc na tajemniczy i hermetyczny obraz okładki Niptaktuk (autorstwa włoskiej artystki Lia Bosch) od razu domyślasz się, że nie posłuchasz cieplutkiego plumkania. Jest to przepiękny ambientowy album oddający hołd arktycznej przyrodzie i jej niedostępnym terenom. Płyta, do której będę chciał koniecznie wrócić w zimowe wieczory i zobaczyć jak ją odbiorę w tym okresie. Najlepsza ambientowa muzyka, jaką usłyszałem w tym roku. Polecam tajemniczy i mroźny debiut Ark Zead. Coś pięknego.
Jarosław Mak